A trzeci doda, że jak coś leży w sklepie latami, zainteresowanie jest takie że "wartościowy" produkt trzeba zmielić to coś ta wartość podlega wątpliwości

PS. i nie mam tu na myśli konkretnego wydawnictwa ani cen jednostkowych, bo podlegają temu przecież tak samo SL, E, jak i teraz Carrefoury za 4zł.
PS2. definicje "kolekcji" jak i "wartości" podlegają interpretacji, nie mamy w kraju autorytetów jacy narzuciliby uwarunkowania nazewnictwa itp.. Innym przykładem stan komiksów - gdyby nie cgc to każdy by oceniał wg własnego uznania co jest stanem dobrym, bardzo dobrym, idealnym itp., i każdy miałby "swoją" rację (i tak każdy tak robi, ale takie cgc stało się wyznacznikiem "prawidłowości")...