Mnie rozczarował Spiderverse, finał - nic się nie stało, paru spiderów nie żyje i cośtam się zaczeło.
historie TMSemic - Puma, Kraven, Doc, zwłaszcza VENOM miały jakiś sens - początek i koniec na którym coś się zmieniało (vide Venom został sam na wyspie przekonany o śmierci Petera),
teraz to trochę papka, przeczytałem i nie pamiętam o co chodziło.
Marvel Now Doc który kilka razy już zszedł z tego padołu, zmianie się ciałem - świetny pomysł, walka dusz mogła być naprawdę genialna historią, a skończyło się nawalanką, powrotem i co się zmieniło? trochę w prywatnym życiu Petera, Doc dalej żyje jako Superior i jeszcze Spider 2099 jest w tym samym czasie
, brakuje tylko jakiegoś klona, bo (Green/Red/Hob)Goblin jakiś jest
Myślę, że nie należy patrzeć na dzisiejsze komiksy ze Spider-Manem jedynie przez pryzmat wydawanego u nas runu Slotta. Tak jak pisałem wcześniej - czy to lata 60., 90., czy obecne serie mają swoje wyżyny i swoje mielizny. Nie czytałem obecnie wydawanego runu Spencera, ale podobno jest znakomity.
W przypadku zarzutów o zbytnią rozwlekłość "Clone Saga" uważam, że w latach, kiedy seria się ukazywała z pewnością być to zarzut trafny. Kupowanie zeszytów musiało być frustrujące i mógł się pojawić naturalny moment znużenia, zwłaszcza kiedy scenarzyści nie wyrabiali się z pisaniem i umieszczano zapychacze nie wpływające na fabułę. Obecnie, kiedy dysponujemy całością w wydaniach zbiorczych nie wiem czy kwestia znacznego rozbudowania historii wpływa tak samo na jej odbiór jak w latach gdy się ukazywała. Według mnie najsłabsze fragmenty "Clone Saga" to poza rzecz jasna zapychaczami, cały wątek New Warriors, których zresztą dzięki "Clone Saga" znienawidziłem. Patrząc pod względem wydań zbiorczych najsłabszy był w moim przekonaniu tom 5, ale już serię Ben Reilly uważam za naprawdę trzymającą poziom, choć i tam zdarzały się głupotki. Panowie z podcastu mają rację, że decyzja o wydaniu "Clone Saga" odcięła możliwość wchodzenia w serię nowym czytelnikom, ale z drugiej strony co takiego Semic miał wtedy wydawać? Była to historia dość świeża wprowadzająca ważne zmiany w życiu bohatera i trzeba przyznać Semicowi, że "Clone Saga" wydawał dość rozważnie wywalając wszelkie zapychacze niezwiązane z głównym wątkiem. Te cięcia (poza "Straconymi latami") oceniam zdecydowanie na plus, choć zdarzały się cięcia, które wpływały na rozumienie akcji np. kwestii Spidercide'a i jego powiązań ze Scrier'em.
Inna sprawa, czy w tamtych czasach polski czytelnik był gotowy na jakiekolwiek rozbudowane historie. Arek Wróblewski mówił wielokrotnie, że pierwsze tąpnięcie jeśli idzie o Spider-Mana zanotowali już przy "Maximum Carnage".