Ech, wychowałem się na tych komiksach i po dzień dzisiejszy uwielbiam te historie, a trzeba przyznać, że redakcja miała niezłego nosa. Choć czasem ich zawodził, wiadomo Klony, Carnage i te rzeczy...
W wielkim skrócie, u mnie zaczęło się wiadomo od czego:
A później oczywiście wielka dwójka:
Do kompletu brakowało tylko:
Spider-man to najdłuższa seria, i do dzisiaj uwielbiam wprost Pajączka.
O ile w pajączku krwi nie uświadczyliśmy, to już w Punisherze klimat był o wiele mroczniejszy, a do tego ta tematyka, tutaj nie stroniło się od narkotyków, przemocy, czy molestowania...
W pierwszych numerach otrzymaliśmy dodatkową opowieść, którą w końcu chałupniczo przerobiłem na wydanie specjalne.
Superman. Tak, harcerzyk, ale nadal uwielbiam tę postać, i chętnie poczytałbym w naszym języku więcej historii z okresu, który Tm-Semic zapodał nam na początku.
No i Batman. Wideoprzemoc do dzisiaj robi wrażenie. I nie tylko ten zeszyt, tu było wprost zatrzęsienie mocnymi historiami!
Połączenie, czyli początek końca...
Dodatkowe kąski z Marvela i DC, czyli mutanci i Zielona Latarnia.
G.I.Joe i Transformers, niby dla młodszych, ale parę ciekawych historii tez tu się znalazło.
I jeszcze trochę wartych wspomnienia zeszytówek:
A przede wszystkim Wydania Specjalne i Mega Marvele, oraz późniejsze mutacje. Ileż tu perełek!
A oprócz tego, były jeszcze tytuły dla młodszych, w tym Alf, Goliat czy Różowa Pantera.
Nie da się ukryć, Tm-Semic ukształtował wielu z dzisiejszych komiksiarzy, choć minęło także tyle czasu, że obecnie wielu czytelników w ogóle nie kojarzy tych czasów, urodzili się już dużo później. Ale kto pamięta, bez wątpienia ma co wspominać. I do czego wracać...