Ostatnio temat Semiców był uwypuklony przy wydaniu Spectacular Spider-Mana Muchy, teraz przy konkretnej zapowiedzi Batmanowej sagi Knightfall/end/quest głosy o "wartości" Semiców się nasilają, np. wczoraj:
Wiem, że wiele osób ma sentyment do wydań semicowych, ja sam ma bardzo duży szacunek dla tego wydawnictwa, ale na pewno nie do ich zeszytów, które obecnie uważam po prostu za makulaturę.
Dla mnie zeszyty semicowe nie mają wartości. Sorry, ale jeśli kogoś jara 3 zeszytowe wydania X-men X-Tinction Agenda i to jeszcze z przyciętym trzecim zeszytem to nie mamy o czym rozmawiać. To jest po prostu makulatura.
X-Cutioner Song, które też zostało przycięte o jeden zeszyt. Sorry nie pogadamy. Te zeszyty to nadal makulatura.
Pisze, że zeszytowki Tm-semic nie mają żadnej wartości poza makulaturą. (...) przy pełnieszych wydaniach, gdzie poprzednio zeszyty były cięte nawet ze stron czy kadrów, to one tracą na wartości i są zwykła makulaturą.
Co to za krucjata Michale?
Poprzednio było tak czy inaczej sporo głosów o Semicach, wtedy właściwie zobaczyłem że na forum jest dużo osób w jakiś sposób 'przeciwnych' Semicom (jeśli można tak to określić w ogóle).
Co do cięć, nie ma wątpliwości że jest to duża i kluczowa wada tych wydań. Dalej tłumaczenia mniej 'profesjonalne' od obecnych - aczkolwiek pierwszych dwóch lat Semica głównie dotyczy ten zarzut, bywały tłumaczenia podobne do Mandragory (np. 100 Naboi, tłumaczenie zresztą użyte później przez Egmont, także może w zestawieniu tak tragicznie nie było
). Liternictwo - jak to porównywać, skoro to zupełnie inna metoda przygotowywania komiksów... No obecnie jest bez porównania lepiej (moim zdaniem, bo jest odczucie 'profesjonalizmu', np. tutaj wypowiedź na forum z którą kilka osób się zgadza, że jednak lepiej nie jest:
https://forum.komikspec.pl/komiksy-amerykanskie/kolekcja-spider-mana/msg133267/#msg133267).
Wiem że cytowane wypowiedzi odnoszą się do innej osoby, ja tylko skontruję niejako parafrazując to co na pewno już pisałem - czy Semica można przeczytać? Czy jeśli chce się przeczytać np. mojego ulubionego Daredevila Człowiek nieznający strachu (TMWF, tylko nie pisz że to nie "zeszyt" bo Semic tak samo ciął wszystko, czy to zszyte czy klejone...) to sięgając po Semicowe wydanie sięga się po makulaturę i nic więcej? Czy mimo że wycięto chyba kilkanaście stron to historia ma braki i na koniec nie wiadomo co się przeczytało? Ponownie - nie jest akceptowalne wycinanie stron czy kadrów z komiksu, ale np. tutaj nie ma to większego znaczenia dla osoby, która chce przeczytać historię (a w zasadzie takich osób jest przecież najwięcej), nie chcę usprawiedliwiać a tylko pokazać - 30-letnie komiksy które są dostępne na rynku wtórnym od ręki są dokładnie tym - ktoś chce sobie przeczytać historię, albo z sentymentu mieć, albo... To nie ma i nie miało jakiejś mitycznej "wartości" o jakiej wielokrotnie piszesz - po prawdzie nie mam pojęcia o co z tą "wartością" chodzi Michale, może ktoś na forum albo w innym miejscu coś o tym pisał, możesz przybliżyć? A w ogóle to było nieraz pisane, że w zasadzie wszystkie polskie wydania zagranicznych komiksów wartości wymiernej nie mają, wartość wymierna to np. pieniądz (tj. mają wartość, ale tylko na naszym rynku)... A wartość niewymierna to np. co się komu podoba, to co piszesz - dla Ciebie Semici wartości nie mają, a dla mnie mają jak każdy inny komiks, książka, fizyczne wydanie filmu, gry itp..
Później pojawiają się takie zdania...
"Batman: Miecz Azraela" (...) boję się tylko jak te stare zeszyty będą się prezentować w takim tomiszczu, zwłaszcza "Azrael", gdzie kartki były zadrukowane aż po brzegi. Znając Egmont może wyjść raczej przyzwoicie.
Jeśli chodzi o jakość to akurat Miecz powinien zyskać, żywe kolory i dużo czerni. Już zapomniałem jak ten komiks wyglądał - bliżej mu do Hellboya niż późniejszego Daredevila Quesady, ale mimo tego na kredzie zyskać powinien.
Tyle że z uogólnieniami jak wyżej cytowane odnośnie Egmontu jest bardzo duży margines błędu. Nie mówimy o pojedynczych "wpadkach" - im więcej wznowień tym więcej przykładów gdzie nowe wydania nie są w klasycznym znaczeniu lepsze od Semicowych. Wymienię tylko kilka, które akurat pamiętam:
-
Batman/Dredd - Semicowe wydanie na kredzie jednej historii (Sąd nad Gotham) jest znacznie lepsze od wersji zawartej w wydaniu zbiorczym Egmontu, niektóre plansze w nowym wydaniu są po prostu rozmyte. Nie żeby nie miało to znaczenia w innych komiksach, ale tutaj ma to znaczenie szczególne, bo Bisley tą historię malował... To kwestia materiałów lub przygotowania do druku, jak w innych takich przykładach - polskie liternictwo jest na tych rozmytych planszach identycznie ostre jak na planszach przygotowanych prawidłowo...
-
Lobo - identyczna sytuacja jak wyżej, tyle że komiks nie był malowany, więc rozmycie jest mniej dotkliwe. Nie pamiętam gdzie dokładnie, ale wypisywałem pełny zakres stron jakie zostały źle przygotowane w nowym wydaniu, dotyczyło to Ostatniego Czarnianina, każde z polskich wydań ma swoje wady, najlepsze moim zdaniem jest wydanie drugie (Fun Media czyli też Semic).
-
Weapon X - wada czy nie - wygląd komiksu jest inny niż zamierzony przez twórców ze względu na użyty papier, tutaj odnośnie wydania Hachette.
-
Spider-Man - o tym jest na forum cały czas, wydanie Muchy z amatorsko przygotowaną częścią materiałów, nie mam tego wydania i nie porównywałem, może te 'gorsze' zeszyty nie pokrywają się z Semicami...
- jakiś
Alien od Screamu, chyba ten z Terminatorem gdzie jeden z zeszytów w nowym wydaniu jest w wersji pozbawionej kolorów z tego względu, że "nie było materiałów"...
-
Daredevil - odrzuciłem Egmontowy czwarty tom Millera z listy zakupowej po tym jak widziałem porównania tutaj na forum (mam TMWF z kolekcji kioskowej, jest to jednak wydanie najlepsze, bo jw. sporo plansz Semic wyciął dawniej)...
To są przykłady, nie jest ich dużo, pewnie coś jeszcze by się znalazło ale nie do końca o to chodziło żeby szukać co nowe wydawnictwa zrobiły gorzej od Semica (zwłaszcza że często robią lepiej). Egmont wydaje setki komiksów rocznie i takie rzeczy jak z Lobo się zdarzają i będą zdarzać, tyle że to jeden komiks na kilkadziesiąt wydanych (uwzględniając inne ich błędy itp.) gdzie coś jest nie w porządku... Co nie zmienia faktu, że nowe wydanie może "wyjść przyzwoicie" albo... albo nie, zakładanie z góry że taki czy inny komiks będzie wydany lepiej niż przez takiego Semica 30 lat temu jest może słuszne, ale jak widać na przykładach - nie zawsze prawdziwe. Tutaj można też wrócić do "wartości" tych wydań - ich jakość sprawia, że niektóre Semici są więcej "warte" niż nowe wydania (i odwrotnie), ale to jest kwestia wciąż subiektywna.