Burzyciela nie czytałem. Dziś mam ochotę go uzupełnić, ale nie jest priorytetem. Poza tym pisałem o miesięczniku, nie o wydaniach specjalnych. BvP to rzeczywiście świetna rzecz, pomimo zniechęcającego tytułu. B/JD wyróżnia się głównie jakością wydania - rysunki to tylko rzadkie przebłyski możliwości Bisleya a scenariusz jest zwyczajnie prymitywny.
Pozostałe wymienione historie są bardzo przeciętne. Za Kryzysem tożsamości stał ciekawy zamysł fabularny, ale w gruncie rzeczy wykorzystywany w Batmanie kilkukrotnie.
W '91 mieliśmy w regularnych wydaniach Zabójczy żart i Mrocznego Rycerza Mrocznego Miasta. Żadna z historii w '93 się do tego nie umywa. A poza tym mieliśmy jeszcze warte znajomości, choć koszmarnie pocięte Lonely Place of Dying (pierwszy origin trzeciego Robina, Aparo jeszcze w znośnej formie), Szczurołap (początki Breyfogle'a!), czy Obrzęd przejścia (tłumaczący co się stało z rodzicami Tima, klimat voo doo i znośny Breyfogle).
W '94 było genialne Sanctum Mignoli (znów nic z '93 nie da się zupełnie z tym porównać), poza tym świetne Maszkarony i Banda oraz wart zapoznania Ostatni Arkham (początek zupełnie nowej serii, gdzie Breyfogle próbuje pokazać pazur).