Autor Wątek: Tłumaczenia komiksów  (Przeczytany 61271 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline horror

Odp: Tłumaczenia komiksów
« Odpowiedź #105 dnia: Pn, 16 Listopad 2020, 08:51:04 »
Ja również stoję na straży stanowiska, że tłumaczenie imion, pseudonimów czy nazw technik (manga) jest pozbawione jakiegokolwiek sensu. Jedyną sensowną formą jest unikanie ich tłumaczenia w 100% i skupianie się tylko i wyłącznie na wypowiadanych kwestiach, z których czytelnik ma pojąć kontekst historii.
 

To myślę sobie, że w przypadku takiej Czarnej Kompanii to połowa przyjemności z czytania gdzieś by ci umknęła.  Porównaj sobie pierwsze trzy tomy gdzie wszystkie nazwy własne są tłumaczone z kolejnymi tomami, gdzie tłumacz nie stanął na wysokości zadania i pojawiają się nazwy anglojęzyczne obok tych polskich i niestety mózg boli od takiego miszmaszu.

ramirez82

  • Gość
Odp: Tłumaczenia komiksów
« Odpowiedź #106 dnia: Pn, 16 Listopad 2020, 08:51:15 »
Widać nie słyszałeś opowieści o tym jak ów drut miedziany powstał.

Nie słyszałem, ale już mi google odpowiedziało  ;D


Offline Teli

Odp: Tłumaczenia komiksów
« Odpowiedź #107 dnia: Pn, 16 Listopad 2020, 09:31:56 »
Wszystkim dywagującym na temat tłumaczeń polecam zdobycie i próbę przeczytania oryginalnego, niepoprawionego tłumaczenia "Władcy Pierścieni" pióra Łozińsiego z A.D 1995. Kupiłem to cudo w 96 za młodzika i trzymam w bibliotece jako rozweselacz kiedy mnie chandra tłucze.
Przy cudach jakie występują w tej książce Mechanik to pikuś. Kilaka przykładów na poprawę humorów od poniedziałku:
Bagosz (Baggins), Rady (Mery), Gaduła (Gamgee), Podgórek (Underhill), Bagoszno (Bag End), Gożawina (Brandywina), Chmielko Maślak (Barliman Butterbur), Krzatowie (Krasnoludy), Tajar (Rivendell), Łazik (Strider) i wiele, wiele więcej.
To jest dopiero finezja w tłumaczeniu zasługująca na wielostronicową dysputę.

Offline bibliotekarz

Odp: Tłumaczenia komiksów
« Odpowiedź #108 dnia: Pn, 16 Listopad 2020, 11:45:30 »
Bo tłumaczenie imion, pseudonimów nic nie zmienia z punktu widzenia zrozumienia fabuły. Powiem więcej, często tłumaczenie tego typu powoduje konsternację wśród czytelników którzy słyszeli np. imię postaci z zagranicznych stron, artykułów albo mignęło im na FB. I teraz nagle muszą skojarzyć, że Stick to Kijek czy co tam wymyśliliście. Czasy, w których czytelnik był zamknięty jak pod kloszem i zdany na waszą wersję rzeczywistości już niestety minęły. Czasami mam tak, że czytając polskie tłumaczenie zastanawiam się o jaką postać chodzi.
Stick to pseudonim czy ksywka? Jeśli to drugie to tłumaczenie jest jak najbardziej zasadne. Z punktu widzenia fabuły ksywka zwykle ma jakieś znaczenie. Jest jakimś humorystycznym komentarzem do postaci, wskazuje jak postać jest postrzegana w swoim środowisku. Bez przekładu nie da się tego zrozumieć. Natomiast jakie ma znaczenie dla czytelnika czy ty wcześniej czytałeś o tej postaci na fb? Żadne.

Akurat jestem przeciwnikiem traktowania pogardliwie własnego języka. Jeśli nie ma konieczności pozostawiania czegoś w oryginale to nie powinno to być tak pozostawiane. Tak więc "Drummer" ma być "Bębniarzem" a "Sleeper" - "Śpiochem".

Jeden z przykładów, który wam wyszedł to Invincible, które zostaliście zmuszeni pozostawić jak w oryginale. :D Pewnie z Batmanem i Spider-manem było podobnie. Polskie tęgie umysły od tłumaczeń już sobie ostrzyły ząbki na Nietoperz-człowieka i Pająko-ludzia.
Chyba nigdy nie słyszałeś o zasadach tłumaczeń. Np. nazwy osobowe powinny pozostać bez zmian. Gregory nie powinien być Grzegorzem, bo takie są wytyczne. I nie wiem czy kiedyś widziałeś komiksy Tm-Semic, ale tam na okładce obok tytułu znajdowało się jego tłumaczenie: "The Spiderman - Człowiek Pająk", "The Punisher - Pogromca".

Tam gdzie końcówka jest uzasadniona to należy ją dać. Tam gdzie jest niepotrzebnym udziwnieniem nie należy jej dawać. Proste jak drut.
Akurat Ramirez już idealnie wyraził jak to jest z tym drutem. Użycie żeńskiej końcówki różnie można uzasadniać bądź nie. Co dla jednych będzie niepotrzebne dla innych będzie uzasadnione. Czasem od zmiany końcówki może zależeć ludzkie życie:
http://mitologiawspolczesna.pl/zenskie-koncowki-kwestia-zycia-smierci/
Batman returns
his books to the library

Offline pawlis

Odp: Tłumaczenia komiksów
« Odpowiedź #109 dnia: Pn, 16 Listopad 2020, 12:08:13 »
I nie wiem czy kiedyś widziałeś komiksy Tm-Semic, ale tam na okładce obok tytułu znajdowało się jego tłumaczenie: "The Spiderman - Człowiek Pająk", "The Punisher - Pogromca".
"Człowiek Pająk" pojawił się też na polskich VHS-ach Spider-Man and His Amazing Friends oraz w pierwszej wersji dubbingowej Spider-Mana TAS (która, jak słyszałem bawiła się mocno w tłumaczenie nazw własnych) :).

Zresztą - offtopując - onegdaj Niemcy tłumaczyli Spider-Mana jako Die Spinne. Zresztą wcześniej tłumaczenie nazw własnych było na początku dziennym (w krajach niemieckojęzycznych Tintin to wciąż Tim).
« Ostatnia zmiana: Pn, 16 Listopad 2020, 12:10:45 wysłana przez pawlis »

Offline Antari

Odp: Tłumaczenia komiksów
« Odpowiedź #110 dnia: Wt, 17 Listopad 2020, 19:24:36 »
Stick to pseudonim czy ksywka? Jeśli to drugie to tłumaczenie jest jak najbardziej zasadne. Z punktu widzenia fabuły ksywka zwykle ma jakieś znaczenie. Jest jakimś humorystycznym komentarzem do postaci, wskazuje jak postać jest postrzegana w swoim środowisku. Bez przekładu nie da się tego zrozumieć. Natomiast jakie ma znaczenie dla czytelnika czy ty wcześniej czytałeś o tej postaci na fb? Żadne.

Dobrze, skupmy się na przywołanych przykładach. Pseudonim/ksywka wskazuje jak postać jest postrzegana w swoim środowisku. Czyli Drummer polskie Bębniarz, jest postrzegany jako muzyk, człowiek grający na instrumencie. Stick polskie Kijek jest postrzegany jako człowiek operujący kijkiem, a może wysoki chudy jegomość? Sam widzisz jak ciężko obronić, twój przykład. Z punktu widzenia fabuły nie ma to żadnego związku i powinno zostać w oryginale.

Możesz być patriotą, fanatykiem języka polskiego, czy kim chcesz ale kijem rzeki nie zawrócisz. Żyjemy w kulturze globalnej i za sprawą upowszechnienia się tego hobby w kulturze masowej tłumaczenie pseudonimów/ksywek superbohaterów Marvela, DC czy innych wydawnictw, których owoce pochłaniamy na co dzień jest bez sensu. W perspektywie czasu odbije się mocno czkawką. Przykłady sam podałeś odnośnie TM-Semic i czlowieka pająka. Polski czytelnik nie ma najmniejszego problemu z odgadnięciem kim jest Ant-man ale Wasp trzeba było już uczynić Osą. Dlaczego? Nie wiadomo, choć pewnie ludzie Twojego pokroju znajdą satysfakcjonujące usprawiedliwienie. Bo przecież Człowiek-mrówka mógłby im tyle powiedzieć o roli bohatera w środowisku. To są przykłady, których nie da się obronić, brzmią do bólu śmiesznie już teraz, a w perspektywie lat będą obiektami powszechnej szydery.

No i oczywiście przekręciłeś znane porzekadło więc poprawiam. Jeżeli nie ma absolutnej konieczności tłumaczenia czegoś, to nie powinno się tego tłumaczyć. Jednym z takich przykładów są pseudonimy bohaterów lub nazwy wykonywanych technik np. w mandze (przykłady np. Bleach, One Piece czy Naruto) gdzie brzmi to koszmarnie.
« Ostatnia zmiana: Wt, 17 Listopad 2020, 19:26:23 wysłana przez Antari »

Kapral

  • Gość
Odp: Tłumaczenia komiksów
« Odpowiedź #111 dnia: Wt, 17 Listopad 2020, 19:28:30 »
Stick to nie żaden kijek, tylko pałeczka do perkusji - drumstick.

Offline xanar

Odp: Tłumaczenia komiksów
« Odpowiedź #112 dnia: Wt, 17 Listopad 2020, 19:51:40 »
kostur  :)
Twój komiks jest lepszy niż mój

Offline Kadet

Odp: Tłumaczenia komiksów
« Odpowiedź #113 dnia: Wt, 17 Listopad 2020, 20:23:12 »
Nawiązując jeszcze do dyskusji na temat tłumaczeń pseudonimów, to myślę, że mogę tylko powtórzyć stanowisko, które kiedyś jeszcze jako Garf prezentowałem na forum Gildii: zdarzył się tam taki ciekawy temat:

https://forum.gildia.pl/index.php/topic,38626.0.html

Ogólnie rzecz biorąc, zarówno podejście "wszystkie pseudonimy i nazwy własne trzeba tłumaczyć", jak i "wszystkie pseudonimy i nazwy własne trzeba zostawiać bez zmian" uważam za równie chybione. Tłumaczenie i zapożyczenie to narzędzia w przyborniku tłumacza. W każdym wypadku trzeba dobrać narzędzie do konkretnej sytuacji, jej kontekstu i warunków gramatyczno-językowych i podjąć indywidualną decyzję, a nie robić wszystko od jednej sztancy. Są sytuacje, w których przełożenie pseudonimu jest konieczne. Są też takie, w których lepiej zachować go w oryginale. Przywilejem tłumacza jest pewna wolność wyboru w tej kwestii, przy założeniu oczywiście, że wybory te są w jakiś sposób umotywowane. A żaden wybór nie zadowoli wszystkich ;)
Proszę o wsparcie i/lub udostępnienie zbiórki dla dziewczynki z guzem mózgu: https://www.siepomaga.pl/lenka-wojnar - PILNE!

Dzięki!

Offline bibliotekarz

Odp: Tłumaczenia komiksów
« Odpowiedź #114 dnia: Śr, 18 Listopad 2020, 08:39:26 »
Dobrze, skupmy się na przywołanych przykładach. Pseudonim/ksywka wskazuje jak postać jest postrzegana w swoim środowisku. Czyli Drummer polskie Bębniarz, jest postrzegany jako muzyk, człowiek grający na instrumencie. Stick polskie Kijek jest postrzegany jako człowiek operujący kijkiem, a może wysoki chudy jegomość? Sam widzisz jak ciężko obronić, twój przykład. Z punktu widzenia fabuły nie ma to żadnego związku i powinno zostać w oryginale.
Nic nie widzę, bo nie czytałem akurat tych komiksów i dlatego pytałem do czego się to odnosi. Bo chyba do czegoś się odnosi?

Możesz być patriotą, fanatykiem języka polskiego, czy kim chcesz ale kijem rzeki nie zawrócisz. Żyjemy w kulturze globalnej i za sprawą upowszechnienia się tego hobby w kulturze masowej tłumaczenie pseudonimów/ksywek superbohaterów Marvela, DC czy innych wydawnictw, których owoce pochłaniamy na co dzień jest bez sensu. W perspektywie czasu odbije się mocno czkawką. Przykłady sam podałeś odnośnie TM-Semic i czlowieka pająka. Polski czytelnik nie ma najmniejszego problemu z odgadnięciem kim jest Ant-man ale Wasp trzeba było już uczynić Osą. Dlaczego? Nie wiadomo, choć pewnie ludzie Twojego pokroju znajdą satysfakcjonujące usprawiedliwienie. Bo przecież Człowiek-mrówka mógłby im tyle powiedzieć o roli bohatera w środowisku. To są przykłady, których nie da się obronić, brzmią do bólu śmiesznie już teraz, a w perspektywie lat będą obiektami powszechnej szydery.
To że macdonaldyzacja języka postępuje to fenomen znany. Tylko istnienie tego zjawiska nie oznacza, że trzeba je z automatu traktować pozytywnie i należy je wspierać.

Co do "perspektywy czasu" to mamy do czynienia z tym zjawiskiem przecież nie pierwszy raz. A sięgnij sobie do "Do tego, co czytał" Reja, "Żony modnej" Krasickiego, "Zemsty" Fredry, czy "Grobu Agamemnona" Słowackiego. Wszyscy urządzają sobie podśmiechujki odnośnie mody współczesnych im czasów na te wszystkie łacińskie albo francuskie makaronizmy. Bo modne to było niesamowicie, bardziej niż dziś angielski. I jak Ci się dziś czyta te wszystkie nobile verbum? Przyjemnie? Zrozumiale? Potrzebne to do czegoś? Czy może jednak wyłącznie zgrzyta? Z perspektywy czasu krytyka Polaków posługujących się językiem "gęsim" jakby nie mieli swojego i robienie za "papugę narodów" wydaje się słuszna, czy "bez sensu" i "do bólu śmieszna"?

No i oczywiście przekręciłeś znane porzekadło więc poprawiam. Jeżeli nie ma absolutnej konieczności tłumaczenia czegoś, to nie powinno się tego tłumaczyć. Jednym z takich przykładów są pseudonimy bohaterów lub nazwy wykonywanych technik np. w mandze (przykłady np. Bleach, One Piece czy Naruto) gdzie brzmi to koszmarnie.
Pierwsze słyszę o zasadzie absolutnej konieczności każącej się wstrzymywać od tłumaczenia za wyjątkiem sytuacji, gdy jest to konieczne (co to w ogóle ma znaczyć?). Pracą tłumacza jest tłumaczenie. Ma uczynić tekst napisany w obcym języku zrozumiałym dla każdego, kto kompletnie tego języka nie zna. A nie wstrzymywać się przed robieniem tego (jakiś absurd).

Przykład z "Władcą Pierścieni". Czy rzeczywiście tłumaczenie Łozińskiego jest złe, bo robi z Bagginsa Bagosza? A co właściwie jest w tym złego? Problem głównie sprowadza się do tego, że Łoziński tłumaczył wiele lat po Skibniewskiej, kiedy już jej oryginalna forma nazewnictwa się przyjęła w naszym kraju. Gdyby to Łoziński dokonał pierwszego tłumaczenia to dziś zżymalibyśmy się po co swojskiego Bagosza zmieniać na jakiegoś nic niemówiącego Bagginsa. Mylę się? A kto dziś robi awantury, że Spirou to u nas Sprycjusz? Jakoś nikt. Albo Kubuś Puchatek. W oryginale to Winnie the Pooh. Ktoś lamentuje, że to niewłaściwe tłumaczenie i domaga się nowego, które by zostawiało tytuł w oryginale? Raczej nie bardzo. Sam Tolkien też nie miał nic przeciwko tłumaczeniu imion i nazw i nawet przygotował w tej kwestii odnośne uwagi do tłumaczy. I w przekładzie hiszpańskim, niemieckim i innych nazwy te mamy dostosowane do rodzimych języków. A Polacy mają jakieś poczucie, że polskiego należy się wstydzić.
Batman returns
his books to the library

Offline horror

Odp: Tłumaczenia komiksów
« Odpowiedź #115 dnia: Śr, 18 Listopad 2020, 09:23:26 »

Przykład z "Władcą Pierścieni". Czy rzeczywiście tłumaczenie Łozińskiego jest złe, bo robi z Bagginsa Bagosza? A co właściwie jest w tym złego? Problem głównie sprowadza się do tego, że Łoziński tłumaczył wiele lat po Skibniewskiej, kiedy już jej oryginalna forma nazewnictwa się przyjęła w naszym kraju. Gdyby to Łoziński dokonał pierwszego tłumaczenia to dziś zżymalibyśmy się po co swojskiego Bagosza zmieniać na jakiegoś nic niemówiącego Bagginsa. Mylę się?

Mylisz się ponieważ Tolkien wręcz pisał żeby jak najmniej tłumaczyć lub zmieniać nazwy własne. Dlatego spolszczenie Łozińskiego nie dość że jest słabe, to jeszcze nie w duchu wytycznych Tolkiena.

Offline death_bird

Odp: Tłumaczenia komiksów
« Odpowiedź #116 dnia: Śr, 18 Listopad 2020, 09:27:11 »
Czy rzeczywiście tłumaczenie Łozińskiego jest złe, bo robi z Bagginsa Bagosza?

Tak.
Jest złe.
Miejmy minimum przyzwoitości.
Kiedy pierwszy raz czytałem Władcę na początku ogólniaka (właśnie w tłumaczeniu Łozińskiego)  jego przekład uchodził za herezję i dramat w trzech aktach. I nie trzeba było być lingwistą żeby czuć, że coś z tymi nazwiskami zwyczajnie jest nie tak. Wystarczyło być troszkę oczytanym nastolatkiem.
Czasem po prostu koncepcja jest zła.
Jeżeli zaś byłaby dobra to dlaczego dzisiaj nie mamy do czynienia z Jackiem Wróblem w "Piraci z Karaibów". Lukiem (Łukaszem?) Podniebnymwędrowcem i Hanem Pojedynczym w SW. A jak przetłumaczyłbyś "Padme Amidala" albo "Darth Vader"? W końcu Polacy sroce nie wypadli spod ogona i własne wersje powinni posiadać. Więc dlaczego jest Harry Potter a nie swojski Heniu Garncarz?
"Bilbo Bagosz"? Że to niby jest "swojskie"? A co niby wyraz "Bagosz" znaczy w języku polskim? Bo skoro to jest tłumaczenie to wyraz powinien chyba jednak mieć jakieś znaczenie w danym języku.
Łoziński może i podjął pewne ryzyko, ale efekt okazał się być porażką. To się zwyczajnie źle czytało.
« Ostatnia zmiana: Śr, 18 Listopad 2020, 09:33:03 wysłana przez death_bird »
"Właśnie załatwiliśmy Avengers i to bez kiwnięcia palcem".

Offline misiokles

Odp: Tłumaczenia komiksów
« Odpowiedź #117 dnia: Śr, 18 Listopad 2020, 09:34:52 »
No ale co z Kubusiem Puchatkiem? Fizią Pończoszanką? Ojczyznosławem?

Offline death_bird

Odp: Tłumaczenia komiksów
« Odpowiedź #118 dnia: Śr, 18 Listopad 2020, 09:54:42 »
Ostatniego nie znam natomiast pierwsze dwie postacie pochodzą z bajek dla dzieci.
Dziecku lat kilka raczej powinieneś przetłumaczyć po to żeby odnalazło się w wykreowanej rzeczywistości (choć i z tym bywa różnie - jeżeli czytujecie pociechom komiksy to chyba nie tłumaczycie na siłę różnych pseudo jak Batman czy innych Spider-Man). Bardziej świadomemu czytelnikowi - niekoniecznie.
Generalnie tłumaczenie powinno zdaje się jak najbardziej oddawać koncepcję i ducha oryginału. Jeżeli wchodzi się z buta kończy się to kiepsko. Dlatego tłumaczenie to też swego rodzaju sztuka.
"Właśnie załatwiliśmy Avengers i to bez kiwnięcia palcem".

Offline misiokles

Odp: Tłumaczenia komiksów
« Odpowiedź #119 dnia: Śr, 18 Listopad 2020, 10:17:55 »
A czy Yans powinien zostać Yansem, czy jednak Hansem?