Jakiś czas temu dostałem email z allegro, że mogę włączyć opcję wyróżnienia oferty za darmo. Oczywiście skorzystałem. I wszystko byłoby fajnie, gdyby się nie okazało, że od wyróżnionych aukcji allegro pobiera większą prowizję po sprzedaży...
Również się na to naciąłem. Przytyki dotyczące czytania regulaminów uważam akurat w tym przypadku nie na miejscu, bo Allegro od wielu już lat stosuje praktyki mające na celu naciągnięcie klientów poprzez m.in. takie konstruowanie zapisów regulaminów, aby wychwycenie różnych drobiazgów było jak najtrudniejsze. Akurat ja jestem osobą, która czyta regulaminy i w tym przypadku również to zrobiłem. Konkretnie przestudiowałem uważnie regulamin promocji. Niestety nie przyszło mi do głowy, że informacja o opłacie, o której pisze janjedlikowski zaszyta była w innym regulaminie - ogólnym dotyczącym promowania. Ale równie dobrze mogło być w jeszcze innej regulacji, bo na tym właśnie polega modus operandi konstruowania regulaminów przez Allegro. Jest to po prostu nieetyczne i jestem przekonany, że toczone są w takich sprawach postępowania przez UOKiK.
Ciekaw jestem, czy osoby wymądrzające się tutaj na temat czytania regulaminów, przed każdą sprzedażą na Allegro uważnie studiują wszystkie regulaminy, które mogą ich dotyczyć. Bo one się dość regularnie zmieniają, a w szczególności zmianie ulegają opłaty. A może nic nie sprzedają i wypowiadają się z poziomu teoretyków?
A wracając do mojego przypadku - na cwaniactwo Allegro jestem już wyczulony tak bardzo, że pomimo przestudiowania regulaminu wspomnianej promocji i po skorzystaniu z niej, na bieżąco czuwałem nad sprzedażą, bo pomimo przekonania o braku ewentualnych opłat, nadal nie dowierzałem Allegro. Po pierwszej zrealizowanej transakcji natychmiast spojrzałem na rachunek Allegro i nie byłem specjalnie zdziwiony, że doliczyli coś dodatkowo. Wtedy natychmiast zmodyfikowałem pozostałe oferty, w efekcie czego nacięli mnie raptem na kilka złotych. Generalnie do ich promocji trzeba podchodzić z największą ostrożnością, bo nie mają one na celu zachęcenia klientów do korzystania z nowych rozwiązań, tylko do naciągnięcia ich na dodatkową kasę. Trochę to dla mnie niezrozumiałe, bo dobrym marketingiem zdziałać można więcej, niż naciągactwem, ale cóż... każdy orze jak może.
Jak powietrza potrzebuję konkurencji/alternatywy dla tych poznańskich cwaniaczków (tautologizm?)...