@Turu
Nie jesteś w stanie tego od wewnątrz zobaczyć, chociaż rynek aż krzyczy, w czym rzecz. Głosowania na tym forum mówią, w czym rzecz, głosowania na wydawcę mówią. Zainteresowanie w tematach, kupowane w promocjach tytuły itp. Jedna firma działająca w oparciu o przemyślaną strategię, też aż za wyraźnie pokazuje, w czym rzecz. Ba, oni nawet działają w pewności, że może pojawić się zawodnik z wiedzą i pomysłem, który wie, w czym rzecz.
To ogromny dramat ludzi, którzy zbudowali od podstaw swoją firmę, żyli nią, znali każdego pracownika i z niepojętych dla nich przyczyn siada, a przecież robią swoje dobrze od lat. Jeśli nie są w stanie złapać innej perspektywy, zaczną ratować się dziwnymi pomysłami i kredytami, to jeszcze tracą dorobki życia. I dalej nie wiedzą, jak to było możliwe, przecież to było ich całe życie, a o tym, co robili, wiedzieli wszystko.
Sentyment Turu, nie pozwala Ci dostrzec prawdy, popatrzeć bezemocjonalnie, cofnąć się o krok i złapać inny kąt widzenia. Bo to Twoje życie. Wykręcam się jak mogę, żeby tego na wprost nie zwerbalizować, ale już nie bardzo mam gdzie uciekać i przepraszam, podziękuję, zwłaszcza, że "Fasta" bardzo doceniam i szkoda, że zbyt mało osób w stosunku do jego wartości po niego sięgnie.
Można pewne rzeczy tłumaczyć specyfiką polskiego społeczeństwa, bo np.: ten, kto zdecydował, żeby podmienić Falskiego ilustrowanego przez sam wiesz kogo na te koszmarki, wsród których lata spędzały dzieci, popełnił zbrodnię i zwyczajnie nie dał szansy generacji ludzi na naturalne opatrzenie z wartościową ilustracją i wykształcenie jakiejś wrażliwości plastycznej, ale to nie wytłumaczy wszystkiego.
Tylko tyle, bo pewnie mógłbym napisać, jak radzą sobie np.: malutkie firmy modowe czy projektanci biżuterii walczący jednoosobowo, ale zawsze można powiedzieć, że to przecież co innego, bo oni to to, a tamci to tamto. Komiks polskiego autora konkuruje z komiksem autora amerykańskiego czy francuskiego, z książkami, z grami, filmami i innymi wytworami popkultury. Nie mogę obarczać ludzi tym, że mojego nie chcą, a chcą podobne, ale nie moje.
Praca ewentualnemu magistrantowi może zająć dwa lata. Poważnie Turu pomyśl o tym, pogadaj z kimś. Przez dwa lata polski komiks przecież nie umrze, jest nas może garstka, co reflektują, ale też nie wymrzemy. Poza tym, może byłoby to pierwsze ujęcie z całkiem innej perspektywy, niż istniejące publikacje krytyczno-literackie. Mam ich kilka, zapoznałem się.
I na koniec: ta odrębna forma, wymagająca innego sposobu czytania - podobnie jak i Ty, i zdaje się sporo osób tutaj, jesteśmy już dziadersami, no prawie. Nie mając pojęcia o żadnych teoriach, formach, intertekstualnościach itp. radziliśmy sobie świetnie z przyswajaniem komiksów kilkadziesiąt lat temu. Ja nawet będąc brzdącem dawałem babci Kajka i Kokosza, a dziadkowi Klossa. Też sobie radzili. Dzisiejsze dzieci tez chyba sobie radzą, a dorośli to my.