Jakby nie patrzeć, Egmont też celuje w innego czytelnika, niż KG, Timof, czy Hanami, więc raczej też im nie szkodzi.
Niby racja, ale pod warunkiem, że nie masz dzieci, lub masz nieograniczony budżet.
U mnie zaszkodziło, bo córka też uwielbia komiksy, a Egmont wydaje teraz komiksów dla dzieci jednak sporo (i bardzo dobrze). Przy jednoczesnym gorszym okresie finansowym i dość znacznym ograniczeniu budżetu na komiksy mam miesiące, kiedy kupuję głównie rzeczy dla dzieci od Egmontu. Od Timofa to chyba tylko Donżon w ostatnich miesiącach kupiłem, od KG i Hanami chyba nic (a kiedyś brałem dużo).
Chyba najmniej u mnie Ongrys i Kurc ucierpieli, bo klasyczne frankofony to ja biorę zawsze.
Ale jest ok, przyda mi się taki odwykowy okres, bo za dużo kupowałem, a komiksy córki też są w większości bardzo fajne (ostatnio czytałem "Ptysia i Billa" i "Kasia i jej kot" - super rozrywka)
Takich Batmanów Noir czy Przedwiecznych to już nawet pod uwagę nie biorę
Tomasz wielokrotnie podkreślał, że wśród większości wydawców panuje przyjazna komitywa (co widać często w stopkach), pykają razem w kosza i dzielą się rynkiem. Nikt nikogo chyba nie zamierza dożynać „ostatecznymi rozwiązaniami”. 🙂
Kojarzę te wypowiedzi i zawsze wtedy sobie myślę, czy podziela to zdanie np Mucha w związku z przejęciem przez Egmont na wyłączność DC.