Czekaj, czekaj, przy Żbiku częstotliwość była OK?
Chwilunia, a co ma wspólnego częstotliwość "Żbika" z tempem pracy jakichkolwiek rysowników? Przecież to jest robione z gotowego materiału, który ma... policzmy... 50 lat?
BTW zeszytówki mają potencjalnie rację bytu, ograniczeniem jest jedynie poziom sprzedaży.
Jak to? To teraz okazuje się, że poziom sprzedaży jest kiepski?
A niedawno twierdziłeś, że "Wydziału 7" sprzedajecie KILKAKROTNIE więcej, niż gdyby wychodził w albumach.
Mamy wystarczająco dużo sprawnych autorów, żeby pociągnąć trzy-cztery serie (czyli co miesiąc pojawiałby się naprzemiennie jakiś zeszyt), teoretycznie jest również w kraju wystarczająca grupa czytelników komiksów, żeby finansowo miało to sens.
Panie, teoretycznie to wszystko jest możliwe. Ale w praktyce to się jeszcze w tym kraju nie zdarzyło, żeby jakiś rysownik produkował zeszyty regularnie co miesiąc jak w Stanach, albo chociaż co 3-4 miesiące, jak Ty zakładasz. Prześledźmy Wasz legendarny timing. Pierwszy zeszyt we wrześniu 2018, szósty w marcu 2020. Średnio prawie 4 miesiące między kolejnymi zeszytami. Ale przecież prawie każdą część rysował kto inny. Po dwa zeszyty narysowali tylko Pawlak (wrzesień 2018, grudzień 2019) i Klimek (maj 2019 i marzec 2020). Czyli każdy z nich potrzebował około roku, żeby znaleźć czas na kolejny zeszyt.
Albo weźmy "Białego Orła". Od zeszytu #1 do #13 upłynęło 8 lat. Cykl co 7,5 miesiąca.
Najszybszy był chyba Kijuc, ale też im dalej, tym rzadziej.
Tak że nie, nie ma najmniejszych szans nawet na naprzemienne ciągnięcie 3-4 serii w cyklu miesięcznym. To co tu opowiadasz, to jest zwykła propaganda sukcesu, jak w najlepszych latach Edwarda Gierka.