Format ma znaczenie - i to bardzo wielkie.
Kupujesz papier, na jednym arkuszu mieści się 12 stron w jednym formacie lub 20 stron w drugim-mniejszym.
Hans, teoretycznie masz rację i format ma znaczenie.
A praktycznie - bywa różnie, zależy jaki format.
Dlaczego tak jest - częściowo sam już wyjaśniłeś. Różnica, czy na arkuszu zmieści się 16 czy 32 strony (nie wiem, skąd wziąłeś 12 i 20 - to chyba jakieś nietypowe formaty).
Różnica jest nie tylko w cenie papieru, ale (może przede wszystkim) w cenie płyt, czyli "matryc" drukarskich. Jeśli album ma 96 stron i zmieszczą się po 32 strony na arkusz, to trzeba będzie wydrukować 3 arkusze. Jeśli strony będą trochę większe, przeskoczą wielkość graniczną i zmieści się tylko 16 stron na arkusz, to trzeba będzie wydrukować sześć arkuszy. Różnica w cenie papieru nie będzie znaczna, bo rozmiar papieru można dość dokładnie dopasować do formatu książki, po prostu zamiast 3 kompletów arkuszy większych wydrukujesz 6 kompletów arkuszy znacznie mniejszych - różnica w zużyciu papieru oczywiście będzie, ale nie tak znaczna. Natomiast jeśli chodzi o płyty - tu już masz sześć kompletów zamiast trzech - to już jest znaczna różnica. Na jeden arkusz komiksu kolorowego potrzebnych jest osiem płyt (CMYK x 2 strony), na arkusz czarno-białego - 2 płyty. I nie ma znaczenia, czy strona jest "tylko o 1 cm większa niż arkusz". W cenie papieru to ma znaczenie, w cenie płyt - nie.
Zasadnicze pytanie jest - przy jakim rozmiarze albumu przestaje się mieścić 32 strony na arkusz i zaczyna być ich 16. Nie wiem, jakie maszyny mają drukarnie, więc nie będę się wymądrzać, ale okazuje się, że tym magicznym formatem jest 170x245 mm. Czyli taki format, jaki mają albumy KG (Osiedle, Tymek, Jeż Jerzy itp), a także Wydział 7. We wszystkich drukarniach, w których pytałem to jest właśnie maksymalny format graniczny.
Czyli druk wszystkich albumów których oba wymiary mieszczą się w 170x245 mm jest bardziej ekonomiczny. Druk albumów, których choć jeden wymiar przekracza 170x245 mm jest mniej ekonomiczny. Druk wszystkich albumów w formacie amerykańskim (170x260 mm) jest mniej ekonomiczny - nie znalazłem żadnej drukarni w Polsce, która potrafiłaby wydrukować 32 strony formatu amerykańskiego na jednym arkuszu.
Wniosek jest taki: różnica w cenie druku między albumem 170x245 mm a 170x260 mm będzie znaczna, bo wzrośnie koszt płyt, ale koszt papieru wzrośnie nieznacznie (a to tylko 1,5 centymetra różnicy na wysokości!). Różnica między 170x260 mm a 215x290 mm (typowy format albumów zwanych potocznie A4, jak Thorgal, KiK, Plansze Europy itp) też będzie znaczna, bo trzeba będzie kupić większy papier (w sensie więcej kilogramów papieru), ale płyt zostanie zużytych tyle samo.
Różnica w cenie druku albumów 190x260 mm a 215x290 mm (format Largo a "zwykły) na pewno będzie, ale nie sądzę, żeby była powalająca. Wynikać będzie raczej wyłącznie z masy papieru, a wszystkie pozostałe koszty będą identyczne.
Przykro mi, nie podam Wam dokładnie procentowo itp. ile to będzie bo nie wiem. Wiem, że żeby naprawdę zaoszczędzić na kosztach druku, trzeba by zmniejszyć format poniżej 170x245 mm, jeśli nie, to oszczędności będą nie takie wielkie. W przypadku Largo Kurc zdecydował się zachować format (to się chwali), niestety wybrał do zachowania format Egmontu, a nie format Motopolu. Szkoda, ale teraz już po ptokach.
Egmont drukował w tym formacie i po jakimś czasie się z niego wycofał, podobnie jak z Lucky Lukiem i Tintinem. Jak tylko wyszło nowe wydanie w normalnym formacie, to czym prędzej sobie wymieniłem, a te stare wydania leżą gdzieś w piwnicy i w zasadzie to jest makulatura. Kurc niestety w przypadku Largo też drukuje makulaturę, ktoś kiedyś wyda go porządne i wtedy wszystkie pomniejszone wydania wylądują na śmietniku (może nie wszystkie). Tylko drzew szkoda.
A wniosek z mojego wywodu jest taki, że pomniejszony format Largo wcale nie jest dużo tańszy.