Te kilka stron i tak pójdzie do kosza, wątek się nazywa "Studio Lain" przecież, w każdym razie...
@parsom przejrzałem ostatnie kilkadziesiąt stron Twoich wypowiedzi, bo kojarzę że w jakichś dyskusjach obaj braliśmy udział i zdecydowanie sensownie pisałeś (albo inaczej - nie zapamiętałem żebyś pisał coś "kontrowersyjnego"), myślałem że dzisiaj może masz zły dzień itp.... Wniosek mam taki, że powyższe wypowiedzi to ani "zły dzień", ani prowokacje, dobrze jednak, że chociaż niektóre komiksy doceniasz, mimo że fabularnie nie sięgają do takich Spider-Manów jakimi gardzisz, bo jednak większość mediów to prosta rozrywka i zdecydowanie negatywną wizją byłoby takie na nią spojrzenie jakie wyżej przedstawiasz. Ja czerpię przyjemność z czytania superhero czy oglądania popularnych (względnie

) komedii, nie zestawiam ich z żadnymi "geniuszami" bo jaki miałoby to sens. Intelektualistą zdecydowanie nie jestem, ale gdybym zachwycał się wyłącznie garstką "Szekspirów" i niczym innym to do intelektualisty wciąż nie byłoby mi bliżej, po prostu miałbym mniej prostej przyjemności na co dzień. Ty zdaje się rezygnujesz z prostej rozrywki bo powoduje jakieś zgorszenie, ta rezygnacja jednak nie powstrzymuje Ciebie od wyrażania tego zgorszenia, a wyobrażałbym sobie, że właśnie rezygnując z czegoś wyciąłbyś te dla siebie negatywne wrażenia, mimo tego zakorzeniły się one tak, że regularnie wspominasz te "durne" komiksy itp.. "Dla każdego jego raj", w niektórych gatunkach sam odczuwam przesycenie i repetytywność (motywy, rozwiązania fabularne, klisze, żarty itp.), liczę że za X lat nie będę nimi jednak gardził...
Komiks polski - kiedyś czytałem "wszystko" (względnie

), bo i dużo na rynku nie było, czego nie kupiłem to czytałem w Empiku albo w bibliotece, ostatnie "przygody" z komiksem polskim to dla mnie była Mandragora (48 stron) i Produkt. Szczególnie niektóre historie w Produkcie graficznie były mistrzostwem w porównaniu z takim wyżej wspomnianym nagradzanym Festiwalem, ale co z tego, skoro... Nie obrażając nikogo, ale w moim odczuciu te komiksy plasowały się zdecydowanie poniżej średniej tego co znałem i znam z wielkiej dwójki z USA czy 2000AD z UK, nie wspominając o frankofonach itp., których fanem i tak nie jestem (bo jednak "(...) jestem umysł ścisły. mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.", nie zamykam się w superhero, ale jednak preferuję).
Co do nagród i
"scenariusz czy rysunki" - z czasem zacząłem patrzeć na komiks przez 3 składowe:
1. fabuła, postaci, wydarzenia, narracja, dialogi, język, sens itd.;
2. przełożenie fabuły na język komiksu, czyli scenariusz, kompozycja, wskazówki jak ma pkt. 1 wyglądać w komiksie;
3. rysunki, czyli to co widać, styl, kolory, kreska itd..
Rzecz w tym, że proces twórczy punktu drugiego może być dzielony, może się nim zajmować osoba/y zajmujące się pkt. 1 lub 3, albo może robić to jeszcze inna osoba... Tego drugiego punktu gołym okiem nie widać, dopiero mając jakieś obycie z komiksami to się odznacza. Jak damy wagę tym składowym to komiks z tragicznymi rysunkami może bez problemu wygrać mając świetną fabułę i pkt. 2 opanowany do perfekcji... Chociaż jako czytelnik i tak dla mnie stale najistotniejsze są rysunki (pkt. 3), to jest kluczowy czynnik jaki mnie w komiksach interesuje, ale jw. rozumiem dlaczego inni mają inaczej, tym bardziej różne konkursowe podejścia...