Niestety, crossover z Witchblade może być trochę dezorientujący dla czytelników wchodzących w uniwersum poprzez Darkness, wiem to po swoim przykładzie. Trafiamy znienacka na wielki finał jakiejś piętrowej intrygi, o której nie mamy pojęcia, nagle sypie nam się na głowę tuzin bohaterów, których powinniśmy dobrze znać, a nie znamy, a dodatkowo część ważnych postaci już nie żyje, a my nie wiemy czy to dobrze czy źle.

Znacznie lepiej wygląda to z Magdaleną.
PS. jestem po pierwszym tomie Darkness, czyta się całkiem przyjemnie jeśli uodpornimy się np. na fakt, że wszystkie kobiety wyglądają tak samo (to jest zjawiskowo) albo, że
postać z przybitą do stołu ręką może się w sposób niezauważony i bezcelowy przebrać.

No i w pierwszym tomie wspomniana jest Lara Croft.