Autor Wątek: Studio Lain  (Przeczytany 3256830 razy)

Ty_draniu, wilk, volker, Alienus66, Lobo, adamarluk, Klima i 77 Gości przegląda ten wątek.

Offline Adolf

Odp: Studio Lain
« Odpowiedź #14115 dnia: Nd, 18 Sierpień 2024, 21:05:32 »
Poczekajmy do premiery "Darkness" i "Vae Victis". Wtedy będzie wiadomo czy te pakiety mają wzięcie, czy "CE" to był wypadek przy pracy. Ja osobiście wolę dać więcej i mieć całość za jednym razem, niż potem czekać nie wiadomo ile na kolejny tom. Jeżeli "Darkness", "Witchblade" i inne grubasy się przyjmą, to potem można pomyśleć o następnych tomach z kolejnymi zeszytami :) Tak, osobiście bardzo chciałbym mieć na półce całe "The Darkness", "Witchblade" i inne tytuły z tego uniwersum, a przynajmniej jak najwięcej :)

Jak Lain USA wypali (a wierzę, że wypali), to może facet od "Spawna" wreszcie się odezwie jak zobaczy te cudeńka na półeczkach :)



Przede wszystkim fajnie ze strony wydawcy, że czeka na opinie klientów. Ostatnio ktoś mi tutaj opisywał Arka w bardzo surowy i negatywny sposób, więc nie spodziewałem się, że nasze zdanie ma znaczenie. A temat jest do rozważenia, bo z jednej strony drugi omnibus nie prezentuje takiej jakości jak pierwszy, ale z drugiej strony jeśli nie damy teraz całości to nigdy już jej nie dostaniemy. Wspominam sobie sytuacje z życia, gdzie mogłem coś kupić i mieć, ale tego nie zrobiłem i potem żałowałem. I dlatego sądzę, że lepiej całość od razu. Nawet jeśli się zawiedziemy na drugim tomie, to lepsze to niż żałowanie, że się go nie chciało.

Tego Spawna to nie odpuścimy :) Jako fanboye Studia Lain zrobimy wszystko żeby nasze ulubione wydawnictwo się nim zajęło.

Zgadzam się, że warto poczekać na Darkness i zobaczyć jakie jest zainteresowanie, oraz na odbiór tego komiksu i wtedy podejmować decyzje.

Można wydać 1 tom Fathoma i zaraz potem zrobić preorder na drugi. Na podstawie zamówień przedpremierowych dobrać nakład 600, 700 albo 800 egzemplarzy.

A czy tak można w niższym nakładzie coś drukować? Czy od 800 nie zaczyna się jakaś granica opłacalności narzucona przez drukarnię? Jeśli można nawet 600 to bardzo fajnie w przypadku potencjalnych kontynuacji różnych serii. Jednak Fathom ma już gotowe dwa omnibusy, a zabawa z dobieraniem nakładu to nie jest komfortowa sytuacja dla wydawcy. Dlatego sądzę, że bez pi%^@#$nia. Tylko całość. Argument, że jak się coś nie spodoba, to można potem z niewielką stratą odsprzedać do mnie przemawia jeszcze bardziej za całością.

Zastanówcie się ile osób kupiłoby Tomb Raider Archiwa, gdyby sprzedawany był jako 2 tomy razem.

Przez aferę z papierem nie kupiłem 1 tomu. Mam go w oryginale. Kupiłem dopiero drugi i... na tym skończę, bo nie chcę wchodzić znowu w ten temat i oczerniać ponoć dobrego wydawcę.

Offline komiks

Odp: Studio Lain
« Odpowiedź #14116 dnia: Nd, 18 Sierpień 2024, 21:20:01 »
@Zwirek - dzięki, ale po niemiecku byłem jedynie w stanie domyśleć się o co chodzi w krótkim opisie fabuły na ichniej Wiki a po francusku docierają do mnie jedynie wtręty typu "la violence et l'érotisme". ;)

To się teraz tłumaczy automatycznie przecież.
Pierwsza strona z opiniami Vae Victis! z https://www.bdtheque.com/series/520/vae-victis

Cytuj
Par Mitch
Note: 3/5

Ta seria była pierwszą poważną komiksową serią o Galach, jaką odkryłem. Niestety, nie zawsze udaje jej się uniknąć stereotypów na temat Galów, co jest trochę rozczarowujące. Mitton z pewnością nie znał najnowszych odkryć dotyczących Celtów, gdy zaczął rysować tę serię. Galowie niekoniecznie wyglądali jak Asteriks lub Obeliks, zwłaszcza szlachta...

Podobnie jest z rzymskimi mundurami: Mitton popełnia anachronizm, przedstawiając nam zbroje i hełmy typu cesarskiego, które pojawiły się znacznie później, podczas gdy jego seria jest osadzona w okresie republikańskim.

Dlaczego przedstawia Wercyngetoryksa jako leniwego, lubieżnego głupca? Nigdy go nie spotkałem, ale człowiek, który zjednoczył podzieloną wcześniej Galię, musiał mieć wielki charyzm. A jednak w "Vae Victis" Wercyngetoryks bardziej irytuje niż inspiruje.

Na szczęście jest Milon, tajemnicza i sympatyczna postać, która sprawiła, że chciałem dokończyć historię, znacznie bardziej niż Boadicae.

Nie zrozumcie mnie źle: ta seria jest fantastyczna pod wieloma względami. Bardzo podobała mi się postać Cezara, znacznie bardziej mroczna niż w "Alix". I oddanie atmosfery w armii rzymskiej, zduszonej wszechobecną dyscypliną.

Brakuje jej jednak historycznej dokładności serii takich jak "Murena" czy "Orły Rzymu", by uczynić "Vae Victis" serią kultową.

Cytuj
Par Gaston
Note: 2/5

Przestałem czytać serię na tomie 8. Próbowałem nie znudzić się tą serią, czytając po dwa tomy dziennie, ale nic z tego, nudziłem się śmiertelnie.

Po interesującym pierwszym tomie wprowadzającym (podobała mi się rozmowa między rudowłosą a Cezarem) szybko uznałem, że fabuła jest nieciekawa. Są niezłe momenty, ale wady serii sprawiły, że szybko straciłem przyjemność z czytania.

Po pierwsze, uważam, że seria jest zbyt długa i można by spokojnie pominąć niektóre perypetie. Następnie, prawdopodobnie największą wadą jest powtarzalność fabuły. Można by skrócić kilka bitew, które Cezar wygrywa z Galami. W końcu nie przywiązałem się do postaci, z wyjątkiem Cezara. Nie odczuwałem żadnych emocji w związku z tym, co dwaj bohaterowie przeżywali podczas swoich długich przygód.

Pozostaje jeszcze rysunek Mittona, który jest świetny, oraz Cezar, którego wolałbym widzieć jako głównego bohatera intrygi.

Cytuj
Par Agecanonix
Note: 4/5

Śledząc burzliwe losy Ambre, pięknej galijskiej niewolnicy z Brytanii, która jest główną bohaterką tej fantastycznej epickiej freski, czytelnik może odkryć prawdziwą mitologię galijską, a właściwie celtycką, z dala od żartów rodem z Asteriksa, tuż przed Wojną Galijską. Historia zaczyna się od uczty u Krassusa, w której uczestniczą Juliusz Cezar i Pompejusz; Ambre słyszy o ambitnych planach Cezara, który chce podbić całą Galię celtycką, wykorzystując podziały między plemionami. Wyjaśnienie tytułu serii, "Vae Victis", przekazuje Pompejusz w odniesieniu do epizodu z Brennusem; ta sekwencja uczty jest wielką sceną ekspozycji, gdzie Cezar przedstawia swoje plany. Po ucieczce Ambre zdaje sobie sprawę z ogromnej podzielności galijskich plemion, Cezar miał rację. Te rywalizacje i niezdyscyplinowanie są wyraźnie pokazane w kolejnych tomach, co ostatecznie doprowadzi Celtów do klęski w starciu z potęgą i organizacją Rzymian.

Ambre będzie przechodzić długą wędrówkę, stając się kolejno niewolnicą, więźniarką, wojowniczką, królową, symbolem narodu, spotykając po drodze wiele postaci (prawdziwych, takich jak Cezar, Ariowist, Wercyngetoryks...) oraz towarzyszy, takich jak Milon, Cloduar, Yorc, Garak czy nikczemny Didius... z przerażeniem obserwując upadek swojej cywilizacji, która musi ustąpić miejsca zromanizowanemu światu.

Ta seria, pełna szczegółów historycznych, bogata w dialogi, przedstawia realistyczną i odważną wizję jeszcze barbarzyńskiej epoki, okrutnej i dzikiej, widzianej oczami młodej, heroicznej dziewczyny. To dobrze udokumentowana opowieść o galijskich obyczajach i hierarchii Celtów (ambakt, vergobret, brenn...), w której autor Ramaïoli, znany również jako Rocca, już udowodnił swoją powagę w "Zoulouland". Tworzy tu pasjonujące strony, pełne precyzyjnych i bogato ilustrowanych rysunków Mittona, który czerpie przyjemność z przedstawiania krwawych scen bitewnych, nie zapominając o swojej fascynacji nagimi ciałami, zwłaszcza kobiet, ale i mężczyzn, gdyż Celtowie byli znani z tego, że walczyli nago, gardząc niebezpieczeństwem.

Seria nie jest jednak pozbawiona wad; jest zbyt długa i czasami ugrzęźnie w niepotrzebnych dłużyznach, tam gdzie Rocca mógłby skrócić fabułę do 10 tomów (co i tak jest kosztowne, nawet z drugiej ręki); niektóre postacie są przedstawione w sposób, który nie jest dla nich korzystny, jak Wercyngetoryks, czy też Cezar, który wypada jako niezdarny prostak; jest też zbyt wiele błędów w kostiumach. W końcu niektóre kadry są przepełnione postaciami i szczegółami, Mitton mógłby czasem dać więcej przestrzeni swoim planszom. Mimo tych zastrzeżeń "Vae Victis" pozostaje wspaniałą rekonstrukcją historyczną, którą polecam czytać etapami, aby nie przesadzić (kiedyś przeczytałem 6 tomów na raz, to za dużo, lepiej po 3).

Cytuj
Par Gros Robert
Note: 2/5

Trochę lepsze niż "Quetzalcoatl", ale niewiele. Owszem, rysunki Mittona są solidne i dynamiczne, to porządna robota, ale twarze są męczące, wszystkie na jedno kopyto, kobiety, mężczyźni, starzy czy młodzi, to bardzo irytujące.

Historia rozgrywa się na tle kampanii Cezara, ale oprawa ociera się o heroiczną fantastykę, i czuć, że fabuła jest tylko pretekstem, choć widać pewną dokumentację. Dlaczego heroic fantasy? Bo mamy tu typową superbohaterkę z dużym dekoltem na pierwszym planie, a wokół niej dobrze skonstruowanych złoczyńców.

Zresztą, jeśli kiedyś starożytność była przesiąknięta katechizmem i kolonializmem, to teraz popadliśmy w przeciwną skrajność, czyli "wszyscy są źli, ludzie są podli, i tylko mała odważna kobieta jest warta uwagi". To trochę ograniczone myślenie, i nadal bardzo przesiąknięte seksizmem, jeśli się temu dokładnie przyjrzeć. Rzeczywistość jest bardziej złożona, Rzymianie i Galowie mieli swoje zalety, a pomijanie kontekstu konfliktów cywilizacyjnych i psychologii tamtej epoki jest błędem. Łatwo jest potępiać naszych przodków. Wercyngetoryks jest przedstawiony w sposób żałosny, jak prawdziwy śmieć, a Cezar jako brutal, co na 15 albumów staje się męczące.

W końcu to przez takie lektury, reprezentacja kobiet nadal kuleje, albo ich w ogóle nie ma, albo walczą 10 razy lepiej niż mężczyźni, są 10 razy bardziej inteligentne i pouczają wszystkich wokół. Tak, świat potrzebuje więcej kobiecości, ale komiksy rzadko są zrównoważone i subtelne.

Kostiumy Galów również są bardzo błędne, wieczny stereotyp z wąsami i skrzydlatym hełmem jest całkowicie fałszywy, a perpetuowanie tych stereotypów sprawia, że komiks starzeje się źle, zwłaszcza kiedy widzi się jakość grup rekonstrukcyjnych, które pokazują wyrafinowanie ubrań i kultury Galów, których szlachta była gładko ogolona i modnie ubrana na sposób grecki, w piękne tkaniny.

To samo dotyczy Rzymian, przedstawionych w sposób folklorystyczny, z kwadratowymi tarczami i zbrojami w stylu Asteriksa, które nie istniały w tamtych czasach, oraz mieszanymi strojami, które nie mają związku z I wiekiem przed naszą erą.

Krótko mówiąc... można przeczytać, ale jest przestarzały i zbyt długi.

Cytuj
Autor: gdev
Ocena: 3/5

Oto wielka saga, która stara się przybliżyć nam wojnę galijską poprzez życie kilku kluczowych postaci, w tym Ambre, bretońskiej niewolnicy w Rzymie, która stanie się królową Bretanii; Cloduara, Galijczyka, który zostanie jej ochroniarzem; oraz Milona, Etruska o zaskakujących zdolnościach, który ulegnie urokowi pięknej Ambre, jednocześnie pozostając wiernym rozkazom Cezara.

Seria ta ma niemałą wartość historyczną i pozwoliła mi nauczyć się wielu rzeczy o postępie Cezara na terenach galijskich, o jego technikach kolonizacji, obejmujących zwłaszcza przemoc, inżynierię wojskową i sojusze. Znajdziemy tu wiele mniej lub bardziej znanych elementów, od relacji wewnątrz triumwiratu rzymskiego po bitwy pod Gergowią i Alezją, nie zapominając o zwycięstwie Cezara nad Brytami, które było połowiczne. Całość wzbogacona jest o nieco romantyczną historię między Ambre i Milonem, co nadaje bardziej osobisty wymiar historii. To pozwala także na ukazanie postaci historycznych, takich jak Cezar i Wercyngetoryks, oraz na "przeżycie od wewnątrz" tej wojny, łatwiejsze zrozumienie jej przyczyn i skutków. W ten sposób wewnętrzne walki w obozie galijskim, a także wahania Wercyngetoryksa w prowadzeniu wojny, są przedstawiane jako wielkie słabości ludu galijskiego, które doprowadziły do ich klęski, podczas gdy umiejętności strategiczne Cezara oraz jakość jego inżynierów są czynnikami zwycięstwa Rzymian. Oto seria, która wydaje się respektować historię, jest dość interesująca i widać, że jest starannie udokumentowana.

To, co nieco szkodzi tej serii, to z pewnością jej długość. W 15 tomach autorowi trudno jest się odświeżać, i czasami popadamy w dużą powtarzalność, gdzie tom za tomem prezentowane są zwycięstwa Cezara. Ostatecznie te zwycięstwa trudno utrzymać naprawdę interesującymi, gdyż zdobyte miasta są raczej mało znane. W końcu tylko zwycięstwo pod Gergowią i klęska pod Alezją są rzeczywiście oczekiwane, być może dlatego, że są zdecydowanie najbardziej znane. Miałem także pewne trudności ze śledzeniem przebiegu bitew: Galowie, Brytowie, Germanie, Helwetowie przybywają z czterech stron świata, podobnie jak różne legiony Cezara, które są nieco rozproszone po terytorium. Miałem trudności ze zrozumieniem tych wszystkich ruchów wojsk i tego, kto w końcu został wzięty w kleszcze. Z tego punktu widzenia tylko cykl rozgrywający się w Bretanii wydaje się bardziej zrozumiały niż inne. Długość serii powinna była jednak pozwolić na dokładniejsze wyjaśnienie tych sytuacji. W końcu, osobiste historie Ambre, Milona i Cloduara także stają się nieco długie i nużące z biegiem tomów. To wieczne "kocham cię, ale nie do końca", jak również koncepcja niemożliwej miłości są trochę nużące i chciałoby się, aby relacje były bardziej zgłębione, a osobowości postaci bardziej i lepiej zarysowane. W ten sposób Ambre z czasem staje się karykaturą samej siebie: mała sztuczka fabularna, która pozwoliła jej przejść od statusu niewolnicy do królowej, oraz ten pomysł, że zawsze ma rację, podczas gdy inni, zwłaszcza Wercyngetoryks (który nie jest przedstawiany jako bohater oporu, jakiego zapamięta historia), zawsze się mylą, jest nieco nużący.

To, co jest szczególnie rozczarowujące w tej serii, to fakt, że autor jednak znalazł kilka interesujących ścieżek, które mogłyby tchnąć nowe życie w serię. Niestety, te ścieżki nie zostały wykorzystane i pozostawiają pewne uczucie niedokończenia. Doceniłem na przykład, że Cezar jest jedną z głównych postaci historii, ale wolałbym, aby praca nad jego osobowością, historią i stanami emocjonalnymi była bardziej pogłębiona, a nie ledwie wspomniana tu i tam w jednym lub drugim tomie serii. Bo teraz, z biegiem tomów, ma się wrażenie, że wojna galijska nie jest już dla Cezara strategicznym wyzwaniem, ale raczej miłosną pogoń za piękną Ambre. To trochę uproszczone i z czasem rozczarowujące. Ponadto, uważam, że intrygi polityczne wewnątrz triumwiratu są jedynie wspomniane i niewystarczająco zgłębione. Na innym planie, Milon wydaje się posiadać wiedzę druidyczną, która nadaje mu fantastyczne moce. Jednak z biegiem tomów te niezwykłe zdolności zdają się być stłumione i staje się on zwykłym arborystą. Ta część fantastyczna, ponieważ została nam przedstawiona już w pierwszym lub drugim tomie, a potem przypomniana w kolejnych, powinna była zostać wykorzystana, aby dodać więcej pikanterii do tego opowiadania. Tutaj czuć pewne rozczarowanie, autor wprowadził pomysł, by potem go porzucić. Tylko postać Didiusa wydaje się honorowo wywiązywać się z roli w tej historii, gdzie główne postacie są nieco pozbawione charyzmy i mają trudności z przyciągnięciem uwagi. Jeszcze raz, uważam, że długość serii negatywnie wpływa na postrzeganie tych postaci, które mają trudności z ewoluowaniem przez całą opowieść.

Jeśli chodzi o rysunki, podobała mi się subtelna kreska, która pojawia się w wielu produkcjach z tego okresu, choć ten styl dość źle się zestarzał. Otoczenie jest bardzo realistyczne, a postacie są dość dobrze oddane. Zauważyć jednak można, że twarze czasami wydają się mało wyraziste. Sceny bitew nie oszczędzają nam brutalności walk, czasami pokazując aż nadto przelaną krew. Jednak rysunek przede wszystkim służy inżynierii wojskowej, a wszystkie wynalazki inżynierów Cezara są tu naprawdę dobrze ukazane. Tak więc, podobnie jak fabuła, rysunek nieco brakuje siły, aby ożywić postacie wymyślone przez autora, ale jest bardzo precyzyjny, jeśli chodzi o elementy historyczne.

To wciąż dobra seria historyczna, która potrafi zainteresować swoim edukacyjnym i realistycznym charakterem, ale postacie, które miały być motorem opowieści, wyraźnie brakuje charyzmy i szybko wpadają w role o małym znaczeniu. Bez niespodzianek seria kończy się bitwą pod Alezją w 52 r. p.n.e., kiedy to Juliusz Cezar zdobywa całą Galię. Całą? Nie, ponieważ mała wioska nadal opiera się najeźdźcy, ale to już inna historia...

Cytuj
Autor: Sebper
Ocena: 5/5

Podobały Ci się filmy "Ben Hur" i "Spartakus" (odpowiednio z Charltonem Hestonem i Kirkiem Douglasem)? Brakuje Ci wielkiego widowiska? W takim razie koniecznie sięgnij po "Vae Victis!" Ta wspaniała galijsko-rzymska epopeja sprawi, że będziesz drżeć, wstrzymywać oddech i trząść się z emocji, a gwarantuję, że trudno będzie Ci nie przeczytać tej pasjonującej serii jednym tchem.

Niesamowicie zilustrowana przez Jean-Yves Mittona, wizja wojny galijskiej autorstwa Simona Rocca zawiera wszystkie elementy wielkiej przygody: pościgi, bitwy, miłość, zdrady...

W ciągu tych piętnastu albumów śledzimy perypetie i miłości całej grupy barwnych postaci: Ambre, Milona, Cloduara, Cezara... Choć w niektórych miejscach autorzy pozwolili sobie na pewne odstępstwa od prawdy historycznej, w oczywistym celu usprawnienia fabuły, nikt nie może zaprzeczyć, że główne wydarzenia historyczne zostały wiernie oddane. Osobiście, nauczyłem się więcej o wojnie galijskiej, czytając "Vae Victis", niż kiedyś z moich podręczników do historii.

Jak widać, można się uczyć, spędzając przy tym miło czas.

Cytuj
Autor: L'Ymagier
Ocena: 4/5

To freska. WIELKA freska o Rzymie z VII wieku (uwaga moderatora: VII wiek po założeniu Rzymu). Śledziłem w niej losy Ambre, młodej i pięknej niewolnicy pochodzącej z Galii, która w wyniku swoich (niefortunnych) przygód staje się swego rodzaju świadkiem upadku cywilizacji rzymskiej.

Mogła to być jedna z wielu podobnych serii, z przypadkowymi spotkaniami, bitwami i walkami między różnymi plemionami, ALE ta seria oferuje coś "więcej": prawdziwą graficzną surowość. Obyczaje tamtych czasów i deprawacja w niektórych scenach są tu przedstawione z niezwykłą odwagą i precyzją.

Co więcej, opierając się na szczegółowej dokumentacji, rekonstrukcja epoki jest precyzyjna, skrupulatna i dokładna.

Mitton stworzył też mnóstwo postaci, które rozwijają się w sceneriach i na tle, które "czuć" atmosferą tamtych czasów. Wykorzystał doskonałe scenariusze opracowane przez Roccę (w rzeczywistości Georges Ramaïoli), które z prawdziwą przyjemnością przeniosły mnie w tę autentyczną, epicką i "imperialną" opowieść.

To bardzo dobra praca, zarówno narracyjna, jak i graficzna, w serii, której każdy tom trzyma czytelnika w napięciu. A to nie zdarza się często w długiej serii.

Cytuj
Autor: Nijal
Ocena: 4/5

"Vae Victis" to komiks, który przeczytałem w zawrotnym tempie – 14 tomów w zaledwie kilka dni. Z jednej strony, dlatego że mnie wciągnął, a z drugiej, ze względu na narzucone przez niego szybkie tempo czytania.

To niemalże archetypiczny komiks przygodowy: bohaterowie muszą wyjść z pozornie beznadziejnych sytuacji, przemierzają kraj w trakcie niekończących się pościgów, walczą z różnorodnymi wrogami – tymi na jeden dzień i tymi odwiecznymi – a kiedy w końcu mają chwilę wytchnienia, znajdują czas na miłość i zakładanie rodzin. Uff!

Jak już pewnie zrozumieliście (i jak już wspomniałem wyżej), ten komiks narzuca oszałamiające tempo czytania. Wydarzenia następują po sobie w szybkim tempie – rozciągając się na wiele lat – bez żadnej prawdziwej przerwy, przez co każdy tom czyta się błyskawicznie. Ta nieco chaotyczna energia to cecha charakterystyczna tego komiksu.

Nie można zapominać o aspekcie historycznym: jesteśmy wrzuceni w sam środek wojny galijskiej, każdy szczegół tej wojny jest dogłębnie przedstawiony, a główni bohaterowie stykają się z wielkimi postaciami historycznymi tego burzliwego okresu: Wercyngetoryksem, Juliuszem Cezarem, i innymi... Z tego pragnienia szczegółowości wynika pewna precyzja, ale również nadmiar: często trudno jest śledzić przebieg bitew, z manewrami Rzymian, kontratakami Galów, a także innymi plemionami galijskimi, które dorzucają swoje trzy grosze. Nie wspominając już o Germanach, którzy zawsze są obecni, żeby uprzykrzyć życie, aż czasem człowiek marzy o ogólnej przerwie w walkach.

Przez 14 tomów śledzimy losy tych samych postaci i, co ciekawe, z czasem zaczynamy się do nich przywiązywać (przynajmniej do niektórych). Są bardzo manichejskie, oto brutal, oto mag, oto piękna wojowniczka – żadnej subtelności w kreacji postaci (może z wyjątkiem Juliusza Cezara i Ambre), ale to nie stanowi większego problemu. Z drugiej strony, postać Milona jest prawie nie do zniesienia, z jego śmiesznymi transami, i tym, że wszyscy męscy bohaterowie zakochują się w Ambre – to naprawdę irytujące.

Podsumowując, to bardzo energetyczny komiks, dobrze udokumentowany i bardzo precyzyjny, ale cierpiący z powodu nadmiaru szczegółów, a także zepsuty przez postać Milona. Niemniej jednak, czekam z niecierpliwością na tom 15, aby w końcu zobaczyć tę słynną bitwę pod Alezją!

Cytuj
Autor: Erik
Ocena: 4/5

Od razu zaznaczę, że przeczytałem całą tę serię składającą się z 15 tomów. Pierwsze wrażenie: jest za długa! Myślę, że seria zyskałaby na wartości, gdyby była krótsza. Cały komplet kosztuje około 200 euro, a w tej cenie oczekuje się czegoś wyjątkowego. Niestety, tak nie jest. Jest to jednak jedna z najbardziej znanych serii Mittona, choć dziwnym trafem "Quetzalcoatl" i "Attila... mon amour" są lepsze pod względem scenariusza i grafiki.

"Vae Victis" przenosi nas w czasy, gdy Cezar dzielił władzę z prokonsulami Pompejuszem i Krassusem. Historia zaczyna się od rzymskiej orgii, która może wywołać dyskomfort z powodu wykorzystania dzieci (moim zdaniem to graniczy z naruszeniem prawa karnego). Krótko mówiąc, seks jest obecny, ale nie bardziej niż w "Murenie".

Fabuła skupia się raczej na wojnie galijskiej i pierwszej nieudanej próbie Cezara podbicia Brytanii (obecnej Anglii). Scenariusz wnikliwie opisuje taktyki różnych bitew. Z punktu widzenia historycznego jest to bardzo interesujące, ale całość jest okraszona historią zbuntowanej miłości, która zaczyna naprawdę męczyć. Nie zżyłem się z naszą bohaterką. Mam wrażenie, że jej postać służy tylko wydarzeniom historycznym, a nie odwrotnie.

Znalazłem tu wiele elementów, które tworzą styl "Mittona", i które później wykorzystał w innych seriach o fabule historycznej. Czytanie sprawiło mi przyjemność. Zawsze miałem pewien obraz podboju Galii przez Cezara, ale nie taki, jak opisany w tej historii. To galijskie plemiona najpierw wezwały Rzymian na pomoc przeciw Helwetom – tego nie wiedziałem, ignorant ze mnie! Nie uczą tego w podstawówce ani w liceum, ponieważ nauczyciele z konieczności robią skróty w programie...

Ta lektura przywróci niektóre historyczne prawdy, i z tego punktu widzenia, gorąco polecam "Vae Victis: Malheur aux vaincus!" (Biada pokonanym!).

Cytuj
Autor: Jugurtha
Ocena: 3/5

Dobra seria przygodowa prowadzona w zawrotnym tempie przez Simona Roccę (alias Ramaïoli), osadzona w realiach wojny galijskiej, ilustrowana z nie mniejszą skutecznością przez Jean-Yvesa Mittona.

I skuteczność... to dominujący element tej serii! Scenariusze są dobrze skonstruowane, interesująco udokumentowane; postacie nie brakuje uroku (ach, Ambre), nawet jeśli chodzi o tych mniej szlachetnych; ale całość nigdy nie wychodzi poza ramy typowej serii akcji. Szybkie tempo jest tu prawdopodobnie przyczyną, ale mimo wielu świetnych pomysłów i szczypty szaleństwa, nigdy nie osiągamy realizmu, jakim charakteryzuje się na przykład "Murena", nowa referencja dla gatunku péplum, gdzie tragizm nadaje postaciom bardziej ludzki wymiar.

Przemoc i erotyzm są znakiem nowoczesności w scenariuszach, bliższymi serii Dufaux i Delaby (która jest nowsza niż ta), niż "Alix". Jeśli chodzi o długość serii, nie odczuwa się jej negatywnie – Rocca potrafi utrzymać napięcie dzięki solidnemu zmysłowi narracyjnemu, rozwijając swoją sagę na przestrzeni piętnastu tomów, unikając przy tym autoparodii.

Rysunki Mittona nie potrzebują już pochwał – nerwowe i precyzyjne, idealnie pasują do świata, w którym przemoc i erotyzm mają swoje miejsce. Podsumowując, jest to świetna seria akcji, która zapewnia wysokiej jakości lekturę.
Xenozoic, Death Dealer, The Maxx, Thrud The Barbarian, Army of Darkness

Offline deFranco

Odp: Studio Lain
« Odpowiedź #14117 dnia: Nd, 18 Sierpień 2024, 22:00:33 »
Przestrzegam przed masowym czytaniem komentarzy z bd jak leci.
Vae Victis:
1 - bardzo dobry
12 - dobry
4 - średni
5 - słaby
1- bardzo słaby
I co z tego wynika ? Że zdania są podzielone i tyle.
Przecież za każdym komentarzem kryje się człowiek, z określonym gustem i oczekiwaniami.
Ja na bd siedzę już dość długo i znam już preferencje sporej części użytkowników.
Mam 3-4, którym ufam prawie bezgranicznie. Kolejnych 3-4, których opinie cenię.
Resztę omijam szerokim łukiem.
Taka refleksja, dla tych co wcale albo rzadko korzystają z tej strony.

Na początek warto wejść na profil użytkownika i zobaczyć jak ocenia inne komiksy.
Trafił się na przykład gość, który Thorgala ocenił na 1/5. Trudno by ktoś taki polecał mi inne fantasy przygodówki.
« Ostatnia zmiana: Nd, 18 Sierpień 2024, 22:11:40 wysłana przez deFranco »
Czekam na: Bob Morane, Ric Hochet, Vampirella, Tomb of Dracula, Den, Indiana Jones, Xenozoic, Barb Wire, Alpha, Estelle

Offline komiks

Odp: Studio Lain
« Odpowiedź #14118 dnia: Nd, 18 Sierpień 2024, 22:24:24 »
Odkryłeś Amerykę, że ludzie mają różne gusta i różną percepcję. Akurat to, że opinie są rozbieżne to jest zaleta BD, to pokazuje, że ludzie którzy tam piszą, nie tworzą jednorodnej bańki.

Naturalnym jest, że człowiek szuka potwierdzenia swoich przekonań, dlatego bardziej komfortowe jest dla nas czytanie tylko takich opinii, z którymi się zgadzamy. Ten mechanizm wykorzystują np serwisy społecznościowe jak FB, które zamykają ludzi w hermetycznych bańkach, a za pomocą algorytmów podsuwają konkretne treści. Ludzie kiszą się we własnym sosie, mają swój świat, z którego nie lubią wychodzić na zewnątrz, bo to oznacza porzucenie strefy komfortu. Jeśli ktoś obcy się tam zapędzi, to szybko jest stawiany do pionu, albo się dostosuje, albo go zjedzą. Takie mechanizmy adaptacji były nam w przeszłości potrzebne aby przetrwać jako grupa.
Xenozoic, Death Dealer, The Maxx, Thrud The Barbarian, Army of Darkness

Offline Czeczot

Odp: Studio Lain
« Odpowiedź #14119 dnia: Pn, 19 Sierpień 2024, 01:59:16 »
Podobno? W sensie, że nie uczęszczałeś do żadnej?  :o

Skończyłem studia w tym kierunku.
Cóż za  długość wypowiedzi, ile wartości merytorycznej! Może stać cię na więcej, spróbuj!!! Dasz radę.

Online Alienus66

Odp: Studio Lain
« Odpowiedź #14120 dnia: Pn, 19 Sierpień 2024, 07:50:56 »
Opowieści z Telguuth na rozpisce jest sierpień mamy 19 Sierpnia pojawi się to w gildii jeszcze w tym miesiącu?
 

Offline jedrol

Odp: Studio Lain
« Odpowiedź #14121 dnia: Pn, 19 Sierpień 2024, 08:57:43 »
Próbowalem przeczytac krew kroniki barbarzyńców i poleglem... Ja wiem ze fabula niezawsze musi byc najwyzszych lotow. Sha, Requiem czy tam Slaine rowniez czytam z pewnym dystansem i swiadomoscia ze te komiksy sa celowo przejskrawione. Ale po pierwszych 4 rozdzialach krwi barbarzyncow tam tylko sie gwałcą, morduja i mówia po niemiecku, a wszelki spiski i rozwiazania fabularne sa tak naiwne ze az bolą :D Wiem ze rysunki piekne wiec przejrzalem do konca i mi wystarczy :D Vae Victis jednak odpuszcze :D

Za to CE po paru pierwszych rozdzialach perełka! :)

(Edit: Dzieki, wiem tez mam, ciagle myle ten tytuł) :D
« Ostatnia zmiana: Pn, 19 Sierpień 2024, 09:05:40 wysłana przez jedrol »

Offline Death

Odp: Studio Lain
« Odpowiedź #14122 dnia: Pn, 19 Sierpień 2024, 09:00:42 »
Kroniki nie krew.
Jest taki komiks pt. Krew barbarzyńcy, ale to Conan z Mandioki.

Offline el greco

Odp: Studio Lain
« Odpowiedź #14123 dnia: Pn, 19 Sierpień 2024, 09:48:13 »
Uwaga pytanie za 100 punktow

chcecie Fathom dwa omnibusy w pakiecie? czy wystarczy wam tylko pierwszy? :)

Dwa w pakiecie.

Offline bababatman

Odp: Studio Lain
« Odpowiedź #14124 dnia: Pn, 19 Sierpień 2024, 11:25:40 »
Drodzy,

zwracam się do was z pytaniem. Odrobinę uległem hype-owi na zapowiedzi komiksów z wydawnictwa Top Cow. The Darnkess biorę na pewno (pomimo faktu, że kompletnie nie znam ani tej postaci, ani całego uniwersum). Czy pozostałe komiksy warte są uwagi? Gdybyście mieli się zdecydować na 2-3 tytuły, które Studio Lain ma zamiar wydać, to jakie pozycje trafiłyby na wasze listy zakupowe? Niestety ogranicza mnie pojemność regału i metraż mieszkania, więc wszystkiego kupić raczej nie zdołam.
« Ostatnia zmiana: Pn, 19 Sierpień 2024, 11:42:01 wysłana przez bababatman »

Online studio_lain

Odp: Studio Lain
« Odpowiedź #14125 dnia: Pn, 19 Sierpień 2024, 11:39:27 »
Bierz Hunter Killer i Cyberforce, ale nie przegapilbym tez Aphrodite IX
i spokojnie to bedzie ukazywac w odstepie czasu
takie Fathom to pewnie 2026 ;)
Plany Studia Lain - orientacyjne

Zabójcza kołysanka - akcept
ABC Warriors - przedsprzedaż 3 grudnia, godz 12 gildia
Vae Victis - druk
Spawn Dark Ages - styczeń
Magdalena - zakończone tłumaczenie
Barbara - zakończone tłumaczenie
Oko Odyna - zakończone tłumacze

Odp: Studio Lain
« Odpowiedź #14126 dnia: Pn, 19 Sierpień 2024, 11:40:56 »
Przeczytaj na spokojnie "Darkness" i jak Ci przypadnie do gustu to wtedy bierz pozostałe tytuły z uniwersum Top Cow/Image jak leci i tyle :)
Zapraszam wszystkich do odwiedzania bloga "Czytamy Komiksy", a także do obserwowania profilu na Facebooku i Instagramie.

https://czytamykomiksy.blogspot.com/
https://www.facebook.com/czytamykomiksy
https://www.instagram.com/czytamykomiksy/

Offline michał81

Odp: Studio Lain
« Odpowiedź #14127 dnia: Pn, 19 Sierpień 2024, 11:44:54 »
Czy pozostałe komiksy warte są uwagi?
To zależy czego oczekujesz. Ja biorę wszystko, ale jakbym miał polecić to:
Sonatę - pomimo że to Top Cow to tytuł całkiem niezależny i nie osadzony w tym świecie tytuł (niedługo coś o nim więcej postaram się napiasać, bo przeczytałem go w oryginale i wg mnie dla osób które lubią sf/fantasy)

Hellcopa - podobna sytuacja, jak powyżej, całkiem niezależny i nie osadzony w tym świecie Top Cow, takie sf, jeszcze nie sprawdzałem poza pierwszym zeszytem, ale zachęcił na tyle że będę chciał coś o nim też napisać.

Stone'a - akcyjniak w klimacie lat 80-90 z motywami nadprzyrodzonymi (coś jak Wielka draka w chińskiej dzielnicy)

Hunter Killera - akcyjniak superbohaterki, ale bez konieczności znania świata Top Cow, bo wszystko co potrzeba jest wykładane w komiksie, wizulanie rysunki Silvestriego robią tu robotę i niezłe dialogi Waida, fabularnie jest ok, ale bez fajerwerków


Cyberforce - tylko dla fanów historii superbohaterskich z lat 90 (ten komiks to kwintesecja tego jak te komiksy wyglądały i jakie miały fabuły), choć ja jestem zaskoczny że SL nie poczeka na drugi tom, aby zamknąć historię, bo to co dostaniemy to tylko połowa. Nie to że odradzam, bo to jest komiks raczej dla świadomych czytelników wiedzących co kupują.

« Ostatnia zmiana: Pn, 19 Sierpień 2024, 11:51:07 wysłana przez michał81 »

Online studio_lain

Odp: Studio Lain
« Odpowiedź #14128 dnia: Pn, 19 Sierpień 2024, 12:03:14 »
spoko czekamy na ten 2 tom cyberforce
jak zrobia go to pewnie damy pakiet
a jak nie to tez poszukam jakiegos rozwiania np z dodrukiem 1 tomu
po prostu nieznany jest termin rekonstrukcji materialow
Plany Studia Lain - orientacyjne

Zabójcza kołysanka - akcept
ABC Warriors - przedsprzedaż 3 grudnia, godz 12 gildia
Vae Victis - druk
Spawn Dark Ages - styczeń
Magdalena - zakończone tłumaczenie
Barbara - zakończone tłumaczenie
Oko Odyna - zakończone tłumacze

Online studio_lain

Odp: Studio Lain
« Odpowiedź #14129 dnia: Pn, 19 Sierpień 2024, 12:12:16 »
No dobra to robimy tego CAZE :)
naklad 700 - 120 str

w srodku bedzie to:



















Plany Studia Lain - orientacyjne

Zabójcza kołysanka - akcept
ABC Warriors - przedsprzedaż 3 grudnia, godz 12 gildia
Vae Victis - druk
Spawn Dark Ages - styczeń
Magdalena - zakończone tłumaczenie
Barbara - zakończone tłumaczenie
Oko Odyna - zakończone tłumacze