Jeżeli ktoś drukuje 2000 a sprzedał 900 to powinien zmienić branżę bo do tej się nią nadaje. Maksymalnie po trzecim komiksie zbankrutuje.
To Ty wyskoczyłeś z nakładem 2000, więc się do tego odniosłem. A odnośnie zmiany branży - no może też po prostu drukować 800 tak jak Studio Lain i sprzedawać większość nakładu w przedsprzedaży, dzięki czemu mało ryzykuje. To Ty wymyślasz zmianę dobrze funkcjonującego modelu wydawniczego.
Nie wiem jaki nakłady ma Lost in time ale oni gdzieś podawali ilości niektórych komiksów w magazynie to po roku od wydania mieli +/- 50 sztuk. Podejrzewam że nakłady maja dużo większe niż Lain.
Nie wiem jakie nakłady ma Lost in Time, ale raczej nie dużo większe. Większość komiksów w Polsce raczej nie przekracza nakładu 1000 sztuk (pomijam komiksy od Egmontu), a niektóre mają istotnie niższy (np. Nestor Burma w Screamie ma ok. 400 egzemplarzy. I się nie wyprzedaje).
I to jest prawidłowy prowadzony biznes gdzie po roku pozbyłeś się najlepiej 100% albo zostało Ci 5% - 10%.
Mam wrażenie, że ocena prawidłowości prowadzenia biznesu należy do tego, kto ten biznes prowadzi.
Oczywiście że po 5 latach idzie na makulaturę ale pytanie jest ile to %. 5%-10%?
Oczywiście że są sytuacje że zostanie Ci 50% nakładu jednego komiksu. Ale jak wydajesz 20 tytułów rocznie, dobrze policzyłeś nakłady i 19 z nich sprzedałeś to ten jeden nie stanowi problemu.
Otóż to, tylko że Twoje propozycje dla Studia Lain zakładają, że większość komiksów sprzedałaby się na poziomie 50-60%
Zresztą to widać które wydawnictwa maja duży magazyn nie sprzedanych tytułów po tym jak spada im tempo wydawania nowych.
Wróć do momentu w którym napisałem, że kwestia magazynowania dla SL to jeden z najistotniejszych czynników. Studio Lain nie ma magazynu, tylko piwnicę plus piwnicę sąsiada. Nie ma miejsca na trzymanie kilkuset egzemplarzy każdego komiksu, aż ten się wyprzeda.