Chernobyl: The Fall of Atomgrad to juz drugi w mojej kolekcji komiks niewydanego poki co w Polsce, czeskiego tworcy - Matyasa Namai. Jego poprzednim i pierwszym, ktory ukazal sie takze poza ojczyzna jest adaptacja powiesci - Rok 1984. Poniewaz przeklad Orwellowskiego klasyka udal mu sie wysmienicie, komiks opowiadajacy o losach Ukrainskiej elektrowni atomowej wlecial (jak wsiekly neutron) do koszyka w dniu swojej premiery. Czernobyl to klasyczny komiksowy reportaz, skupiajacy sie wylacznie na faktach, ktorego bohaterem nie jakas konkretna osoba, lecz cala spolecznosc. Wystepuje w nim bardzo malo dialogow i nie ma historii jako takiej. Zamiast tego ukazuje krok po kroku, co sie stalo i jak to tego doszlo. To w gruncie rzeczy ekwiwalent swietnego serialu z przed kilku lat, w komiksowej formie. Opowiada o partyjnych planach dominacji atomowej, procesie budowy, ktory byl jedna wielka droga na skroty i gra na czas, katastrofie, "usuwaniu" jej skutkow, ewakuacji ludnosci z terenu objetego radioaktywnym skazeniem oraz polowaniu na czarownice czyli procesie. Nie odkrywa Ameryki i nie dodaje nic od siebie, ale watpie, ze w kwestii owej katastrofy zostalo jeszcze cos do dodania. Autor jest takze rysownikiem i w te klocki umie bardzo dobrze. Kreska jest szybka, ale z charakterem, paleta kolorow bardzo oszczedna. Jedyne barwy to niebieski oraz zolty, a takze sporadycznie - zielony, bedacy wynikiem ich polaczenia. Wyglada to ciekawie, choc czasem meczy nieco oczy. Czy polecam? Tak, ale tylko jako fajna ciekawostke i raczej dla osob zainteresowanych tematyka. Mnie ona fascynuje od dawna, jeszcze od slynnego "Chernobyl, Christmas for the bad guys..." wiec lektura byla prawdziwa przyjemnoscia.