Daredevil: Ojciec
Jestem fanem Daredevila i staram się czytać każdy komiks z tym bohaterem, który pojawia się na polskim rynku. Daredevil: Ojciec to historia osadzona w trakcie runu Bendisa (swoją drogą, to mój ulubiony etap opowieści o Śmiałku). Matt podejmuje się sprawy kobiety, która przez działania pewnej firmy zapadła na śmiertelną chorobę. Coś jednak nie daje mu spokoju w zachowaniu jej męża. Tymczasem w Nowym Jorku pojawia się morderca, który brutalnie wyłupuje swoim ofiarom oczy. Matt, próbując pomóc chorej kobiecie, zostaje wplątany w tropienie zabójcy.
Całość czyta się bardzo dobrze. Najbardziej podobał mi się mroczny i niepokojący klimat tego komiksu. Historia jest intensywna, a rysunki autorstwa Quesady świetnie oddają jej atmosferę. Mam jednak pewne zastrzeżenia co do tego, jak narysowany został sam Daredevil – momentami jego postura bardziej przypomina Hulka niż niewidomego prawnika.
Nie spodziewałem się wiele po tym komiksie, ale ostatecznie otrzymałem naprawdę bardzo dobrą i satysfakcjonującą lekturę. Ja ze swoje strony polecam.
7,5/10
X-Men: Wojna w Asgardzie
"X-Men: Wojna w Asgardzie" to najgorszy komiks o Mutantach, jaki miałem okazję przeczytać. Wiem, że zaczynam ostro, ale dawno nie trafiłem na coś tak nudnego. Przyznaję, że skusił mnie Loki na okładce – liczyłem, że jego rola będzie bardziej znacząca, a intryga bardziej złożona i wciągająca. Niestety, rzeczywistość okazała się rozczarowująca. Muszę szczerze przyznać, że zmuszałem się do lektury, by jak najszybciej ją skończyć i sprzedać komiks, odzyskując przynajmniej część zainwestowanych pieniędzy.
Graficznie też nie było wielkiego wow. Kreska raczej standardowa dla lat, w których powstał komiks. Nie wyróżnia się niczym szczególnym, żaden z kadrów nie zapadł mi w pamięci, ale nie zgrzytałem też zębami na nie patrząc. Ot, przeciętne rysunki - ani szczególnie dobre, ani szczególnie złe.
Podsumowując, oceniam ten komiks na 5/10. Nudny i przeraźliwie przeciętny komiks. Niestety, nie polecam.