Na twardo wolę mieć:
zbiorcze frankofony, grubasy (Prosto z piekła, Blankets, Habibi, Eisnery itd.) i ulubione / klasyki (Strażnicy, Vendetta, DKR, Sandman itd.)
Na miękko wolę:
superhero (i to nie tylko takie po 160, ale i większe - mam tak oryginalne Daredevile Bendisa /Brubakera, Epici Spidermana czy run JMS, new x-men, podobał mi się gotham central wydany u nas na miękko) i cienkie frankofony (tak poniżej 100 stron)
Na miękko mam też sporo Vertigo w oryginale (swamp thing, doom patrol, kaznodzieja, Y, 100 naboi, DMZ) i to też wg mnie akceptowalne, no chyba że coś uznaję za klasyk (swamp thing) to mam też na twardo. Taki kaznodzieja w oryginale na miękko to chyba połowę miejsca zajmuje na półce w porównaniu z wydaniem Egmontu.
Ale to nie jest coś, co wpływa znacząco na decyzje o zakupie. Gdybym nie miał Blankets i Habibi, to bym teraz pewnie kupił na miękko. W ostatnim czasie chyba tylko przy Ludziach północy ma to jakieś znaczenie - w sensie nie wiem czy to warte miejsca na półce.