Najbardziej lubię czytać takie albumy jak Podniebny Harry, Bois-Maury, Comanche, Lot kruka, Aama, Katanga, Elryk czy Gwiezdny zamek czyli pojedyncze tomy w HC. Tak samo lubię czytać komiksy z Muchy jak Hrabstwo Harrow, Velvet, Saga, Bękarty z Południa czy Outcast. Wygodnie się czyta, zawsze dostajemy fajną grafikę na okładce, a nie w środku (lub w ogóle), komiks nie zamyka się sam lub nie wygina jak w miękkiej oprawie, jest lekki, więc można sobie bez większego obciążenia czytać w pociągu na kolanach, na podwórku na słoneczku itd. Super wygodne i komfortowe.
No, ale... takie albumy mają najwyższą cenę, zajmują mnóstwo miejsca na półce, są małą dawką danej historii i trzeba długo czekać na dalszy ciąg. No to muszę woleć integrale jak BBPO czy Arq.
Ciężkie, ale tanie i zajmują najmniej miejsca na cennych półkach. Średnio lubię miękkie cienkie, bo się nierzadko wyginają, też jest mało czytania i trzeba czekać na dalszy ciąg, ale przynajmniej zajmują dość mało miejsca na półce (ale nie tak mało jak jeden gruby integral). Poza grafiką na okładce i dość małymi potrzebami półkowymi miękkie za bardzo plusów u mnie nie mają. Są jeszcze grubasy w miękkiej. Tych w ogóle nie lubię, ale czasem wydanie przynajmniej pasuje do danego dzieła (np. albumy Guya Delisle).
Tak naprawdę, to już mi wszystko jedno. Kupuję to co mi się podoba i nie patrzę jak jest wydawane. Na cienkie mam taki sposób, że kupuję jak wychodzi i czytam, kiedy mam większą dawkę (lub nawet całość). Spokojnie da radę tak robić, bo zawsze jest co czytać, więc mogę sobie spokojnie pozwolić na leżakowanie wielu serii aż do wydania i zakupienia większej dawki. Integrale w HC wygrywają, ale są niestety najmniej wygodne w obsłudze (na szczęście to jedyny ich minus). A tak naprawdę to mnie już wszystko jedno, że tak się powtórzę.