W ramach dalszych zmagań z zaległościami przyswoiłem sobie w "łikent" "Legendy Dzikiego Zachodu". Plastycznie istne mistrzostwo. Kreska w łapkach Serpieriego całkowicie mu posłuszna. Efekty niemal hiperrealistyczne. Od strony fabuły też rzecz bardzo dobra. Do tego nie tylko w sekwencjach bitwy pod Little Big Horn.