Dead Orbit to pierwszy komiks z franczyzy Aliens który kupiłem od czasów Labiryntu.
Głownie przekonały mnie plansze i nietypowa kreska, i dobre oceny za klimat rodem z pierwszego filmu.
"Orbita śmierci" (bo tak tłumacz przetłumaczył, chociaż mi martwa orbita brzmi lepiej) to krótka nowelka w klasycznej konwencji. Na 100 stronach szybkie zawiązanie akcji, rozwinięcie i równie szybkie zakończenie. Bez zbędnego rozbudowywania historii, postaci, itepe. Prosto i do celu.
Motywy znane i lubiane zastosowane sprawnie, dobrze zrealizowany komiks, warsztatowo ciężko się przyczepić. Może nie porywa, bo wszystko to już nie raz widzieliśmy, ale jako danie wykoane wg sprawdzonego przepisu się broni. Rysunki dla mnie na plus, bardzo europejskie z mangowymi inspiracjami. Fajne.
Ogólnie króciukta lektura, bez udziwnień, sympatycznie się czytało. W sam raz gdyby ktos chciał sobie jednorazowo przypomnieć universum Aliensów po latach.