Fathoma nie czytałem, więc nie wiem, jak TR wypada w porównaniu z nim, natomiast fanem gier to już jestem, więc spróbuję coś podpowiedzieć.
Czytałem póki co dwa pierwsze archiwa i jest to rzecz zupełnie niezależna od gier. Stoi swobodnie na własnych nogach, nawet sama Lara jest tutaj nieco inną postacią i nie ma zupełnie konieczności, aby znać gry, by móc wejść w ten komiks. Rzeczą raczej dla fanów bym tego nie nazwał i chociaż próbuje oddawać momentami klimat gier (strzelaniny, pościgi, artefakty), co udaje się w mniejszym bądź większym stopniu, to jednak widać, że stworzono to z myślą o szerszym czytelniku. Nie ma w ogóle nawiązań, które zrozumieją tylko gracze i nawet jeżeli pojawiają się postacie z gry, to przedstawione są one od podstaw, tak aby nie zaznajomiony z nimi czytelnik nie miał poczucia, że coś go ominęło. 3 zeszyty z tomu II adaptują nawet fabułę szóstej części i nadal zrobione jest to tak, że znajomość gry jest zupełnie niepotrzebna, aby móc to czytać. Powiedziałbym wręcz, że Archiwa to inne uniwersum, nieco zbliżone do tego, co pokazują gry, ale będące niezależnym tworem.
Co prawda nie jest to lektura przesadnie wysokich lotów, więc osoby lubiące grę mogą z sentymentu inaczej ją odbierać i oceniać nieco wyżej. Ja bawiłem się przednio, chociaż głównie na tomie I - prosta, momentami kampowa rozrywka, idealna na odprężający wieczór, którą czyta się błyskawicznie (i potwornie niewygodnie z racji gabarytów...). Tom II gdzieś od połowy zalicza mocny zjazd jakościowy (tak pod kątem rysunków, jak i fabuły), a potem podobno jest jeszcze gorzej. Ale jeżeli rysunki i storytelling znasz, to nie powinieneś być zawiedziony, szczególnie jeżeli lubisz lata 90 w amerykańskim komiksie.