Dzisiaj taka sytuacja na Poznańskich Targach Książki. Stoisko Scream. Młody chłopak wraz z mamą przeglądają komiksy. Dzieciak (jakieś 10-12 lat) bardzo chce kupić dwa komiksy - Sykesa i któryś z westernów Serpieriego. Dzieciak widocznie waha się, który wybrać. Wydawca mówi 50zł za jeden album, ale po chwili dodaje coś mniej więcej takiego "Ale to pewnie całe Twoje oszczędności/kieszonkowe. Wiem co to znaczy. Wiesz co? za 50 zł dostaniesz oba te albumy. Jak byłem młody to też zbierałem na komiksy".
Przyznam, że akurat Scream jest wydawnictwem, które mocno mnie irytuje swoimi praktykami, ale za takie życiowe podejście, jak dzisiaj należy im się wielki plus. Super sprawa.