ciężko się czyta te wszystkie "krytyczne" wpisy tutaj, większość kupy leje się na relax od tych, którzy pewnie w ogóle nie mieli go w rękach. ja miałem, kupiłem w empiku dzień po świętach (wbrew złowieszczym profetycznym wizjom, że ni-hu-chu. kupiłem, przeczytałem w końcu (prawie całego, "prawie" i dlatego tak wolno, bo jestem tuż przed sprawieniem sobie nowych pinkli, stare bryle tak już mi męczą oczy, że kilka plansz i czacha dymi!)
Refleksje...
- Babole i spółka. naprawdę nienawidzę ortów, literówek i całego tego tałatajstwa. i trochę tego tu jest, to fakt. ALE czytając większość komentów, można mieć wrażenie, że Relax #32 to jeden wielki babol, otóż nie: a wprost przeciwnie. korekta zawiodła, ale teksty nie są jakoś bardzo fatalnie zredagowane, da się czytać bez torsji (komiksy -> błądów żadnych istotnych nie zauważyłem, tekst wstępu od biedy może być, tekst o oryginalnych planszach - yhm- no comento, krótkie noty o prezentowanych komiksach: spoko, top relaxu: powiedzmy, ale ostatnia strona [stary Loisel i Thorgal z ostatnich lat] wygląda na ukrytą promocję autorów komiksów luksusowej edycji Libertago).
- Komiksy PL. cóż, jak by to powiedzieć, żeby nie powiedzieć za dużo.... hmmm, jak dla mnie każde z nich z osobna i wszystkie razem, to nie ten poziom, który sobie wymarzyłem dla komiksów publikowanych w było-nie było - kultowym magazynie. i to już nie chodzi mi o fakt, że obecnie bardziej wciągają mnie mniej mainstreamowe rzeczy; nawet przyrównując do poziomu starych Relaxów, to ten nowe polskie historie to co najmniej 1 poziom niżej niż średnia z lat minionych (a część opowiastek to.... lepiej jak to mówią, spuścić zasłonę milczenia, panie). Najbardziej drażniła mnie wszechobecna maniera stylizacji na któryś ze znanych z danych lat tytuł, autora (a to kopia Baranowskiego, a to mocna "inspiracja" KiK'iem, Bajkami dla dorosłych, Biniem czy nawet Konusem na dopalaczach)
- Komiksy nie-PL.
Conan: przyciągająca oko kreska, mogąca się kojarzyć z klimatami pierwszych Thorgali, ale nie tylko (widzę "nawiązania i inspiracje" innymi znanymi autorami i tytułami, sama opowieść mnie na razie w ogóle nie wciągnęła, poczekamy, zobaczymy...
Texas Jack (czyli western ze znanej i u nas linii Signe): europejski średniak (a może medianiak?), chyba dobry tytuł do takiego magazynu; ja tam wolę troszkę inne komiksy, ale zapewne spodoba się większości czytelników.
Quintos (Andreasa): mmm, miód na moją duszę. kupowałbym to pismo nawet wówczas, gdyby publikowali tylko 1 planszę w numerze
Złote łzy (Jodo i Ladronna): czyli Jodo w czystej krótkiej postaci. komiks zapewne już znany dociekliwym czytelnikom; ma swój urok.
Metabunkier (Jodo i Moebiusa): czyli jak początek opowieści o Metabaronie widział rysownik słynnego Incala, komiksu w którym Metabaron pojawił się po raz pierwszy. Powiem tak: uwielbiam Kastę (Gimeneza), ale gdybym miał wybierać jaki 1 komiks z Metabaronem miałbym poznać w życiu, to bez wahania postawiłbym na ten króciutki Metabunkier.
Podsumowując:
1. Babole rzeczywiście są na pokładzie, ale jeśli nie jesteś ich tropicielem, a chcesz poczytać magazyn na (prawie) europejskim poziomie (przynajmniej edytorsko), to daj szansę Relaxowi. [pewnie po tych słowach zostanę przechrzczony na Hansa czy innego Yansa, szczerze - z góry mnie to bawi nawet]
2. Gdyby mnie kto pytał o radę, to (też) bym powiedział: taniej, panowie, bo się nie przebijecie u "przypadkowego" empikowego czytelnika, ale życzę wydawcom jak najlepiej, czyli opanowania baboli, lepszego doboru polskich komiksów i ciut bardziej rzeczowych artykułów!