Nie miałbym nic przeciwko pojawieniu się Relaxu nr 32 i kolejnych, zakładając, że nowe numery kontynuowałyby wzorce znane ze starych.
Tymczasem tutaj wszystko jest inne. Inny format, inna objętość, inna oprawa, inny dobór autorów (widać duży udział artystów zagranicznych).
Sam magazyn prezentuje się zachęcająco (poza formatem - wysokość 325 nie zmieści się na zwykłej półce), ale wygląda na to, że poza nazwą ze starym Relaksem niewiele będzie mieć wspólnego.
Ciekawe, czy przy takiej objętości tomów dłuższe komiksy będą w całości, czy dzielone na odcinki. Bo jak dzielone, to nie wróżę inicjatywie sukcesu. Co innego kupić broszurę za kilkanaście złotych do poczytania, a co innego 140-stronicową antologię w dużym formacie i twardej oprawie. Żeby nie było - obie opcje są dobre, jeśli zawartość pasuje do formy wydania.