redaktorzy nie do końca się przygotowali-> komiksy z relaxu pozwoliły zaistnieć w europie Rosińskiemu i Polchowi? (Polch puścił w relaxie zaledwie jednego szorciaka, a thorgal był przecież przedrukowany wprost z tintina)
panowie, gdy się poważnie dyskutuje nad rzeczą kultową, prosimy o odrobinę rozeznania w temacie.
Nie ma to jak zarzucać innym brak rozeznania w temacie samemu nie za bardzo będąc rozeznanym w temacie.
Rosiński w redakcji Tintina pokazywał swoje portfolio, w tym także komiksy z Relaksu (np. "Klęska wikinga"). Wkrótce potem zostaje rysownikiem serii o wikingach - to oczywiście nie ma żadnego związku, nie? Komiksy z Relaksu nijak mu nie pomogły...
Przed Thorgalem Relax zamieścił JEDENAŚCIE komiksów (shorty i epizody) narysowanych przez Rosińskiego. A ty piszesz, że przecież Thorgal to przedruki. To co - nie wiesz, że przed Thorgalem były inne komiksy, czy je ignorujesz jako nie pasujące do twojej tezy?
Polch prezentuje niemieckiemu wydawcy bardzo fajny shorcik sf "Spotkanie" i wkrótce potem zostaje rysownikiem serii sf - to też nie ma związku?
ciekawsza jest inna teza, postawiona przez jednego z dyskutantów: czy relaks w istocie nie zaszkodził polskiemu komiksowi, jak (prawdopodobnie) zrobiły to komiksy ze świata młodych (tytus i tytuły Szarloty Pawel)?
Świetna teoria redaktorów podcastu.
Myślę, że równie mocno polskiemu komiksowi zaszkodził Kapitan Żbik, Kapitan Kloss, Kajtek i Koko, Kajko i Kokosz, magazyn Przygoda oraz albumy Jerzego Wróblewskiego i Tadeusza Baranowskiego.
Jeśli dobrze zrozumiałem intencje autorów, teza zakłada, że te komiksy zaszkodziły polskiemu komiksowi, bo stały się bardzo popularne, a tym samym przesłoniły w jakimś stopniu inne, mniej popularne komiksy i zaczęły stanowić pewien punkt odniesienia. I teraz wszystkie późniejsze komiksy są konfrontowane z tym punktem odniesienia.
Nie ma to jak twierdzić, że to co jest lubiane i popularne, to szkodzi. Magazyn Relax był bardzo popularny (to szkodliwe), a gdyby go nie było, to najprawdopodobniej najbardziej popularne byłyby komiksy ze Świata Młodych (też szkodliwe), a jeśli by ich nie było, to popularne byłyby albumy KAW (Kajko i Kokosz, albumy Wróblewskiego - bardzo szkodliwe!), a gdyby ich też nie było, to pewnie najpopularniejsze byłyby zeszyty Sportu i Turystyki - Żbiki, Podziemne Fronty, Piloty śmigłowca i Początki Państwa Polskiego - szkodliwe do kwadratu.
Gdyby to wszystko w ogóle się nie pojawiło, polski komiks byłby kwitnący.
Sam fakt popularności komiksu powoduje jego szkodliwość, bo później inne komiksy są porównywane z tym popularnym albo autorzy starają się w jakiś sposób je naśladować. Czyli najlepsze komiksy to te niepopularne, które nie podobają się czytelnikom, których nikt nie naśladuje i do których nikt nic nie porównuje - właśnie takie komiksy są najlepsze.
czy polski komiks nie zaszedłby ciut dalej, albo może w "lepszą stronę" gdyby rzeczona pani Pawel jednak zajmowała się inną profesją? (wiem, że ma do dziś grupę wielbicieli, ale ja jakoś nigdy nie mogłem pojąć jej fenomenu).
Nie lubię komiksów pani Szarloty, więc oskarżę ją o zniszczenie polskiego komiksu - to ma sens!
Ja na przykład nie lubię Wilqa, nie rozumiem jego fenomenu i też uważam, że współczesny polski komiks zaszedłby znacznie dalej, gdyby Minkiewiczowie zajmowali się inną profesją...
(przepraszam, że po nazwisku, tak zrobił Tuco, a powtórzenie jego schematu to chyba jedyny sposób aby pokazać absurdalność jego tezy)