Ktoś już czytał i ma jakieś opinie, albo może podać spis treści? Artykuł o Papciu i komiksy nawiązujące do jego twórczości mnie zwłaszcza kuszą - dobre?
artykuł Soroki w Labrumexie da się przeczytać, choć trochę "wionie" z niego marszandyzmem, natomiast artykuł w Grubalexie to wręcz typowy garuleksowy "artykół": 9 stron, a tekst zmieściłby się na niecałej jednej (swoją drogą w nr 42 mieliśmy piękne ubarokowienie cyklu "Sylwetka rysownika/ sylwetka albumu" - 22 strony o jednym albumie Thorgal!!).
Podsumowując temat artykułów, mimo że u Lechny nie jest bynajmniej pod tym względem wzorcowo, to na pewno nawet nie próbowałbym przyrównać poziomu tekstów labrumexowych do garulexowych.
Niestety u konkurencji podobnie, a czasem i jeszcze gorzej. Jak nie ma na to kasy to lepiej by chyba było pozbyć się tej części publicystycznej i nawet ze wstępniaka zrezygnować. Więcej obrazków, mniej żenady -> profit.
Marszą z PCA wziął sobie chyba powyższą radę do serca, bo mimo tego, że we wstępniaku napisał "wszystko to okraszone wspaniałą publicystyką", to oprócz nadmuchanego tekstu o Papciu, z publicystyki zaprezentował jedynie 2 strony Topu relaxu. No i niby git, bo resztę objętości pozostawił na komiksy. tylko.... tylko, że te komiksy..... to jak by to powiedzieć hmmm....
#$%^&*
...no nie wiem. Bo z jednej strony średni poziom komiksów u Grubasa już w zasadzie już nie spada, ale mam wrażenie, że jedynie dlatego, że jest tak niski, że ciężko zauważyć większe zmiany. Odkąd Relax podzielił się na 2 wrogie części, próbuję chałupniczo za pomocą cyferek wyznaczyć subiektywnie obiektywny

poziom obydwu periodyków, co przyznam - zajmuje mi trochę czasu. Być może bez tej numerologii już dawno odciąłbym jedną uschniętą gałąź, a tak tkwię na tym dziwnym relaksowym drzewie i czekam aż samo częściowo (lub w całości) obumrze. Muszę przyznać, że dopiero teraz doceniam słowa niektórych przeciwników wskrzeszania Relaxu.
[....]
chyba zboczyłem z tematu, bo chciałem tylko napisać, co dobrego/złego w ostatnich (#42,43) numerach obu marek, ale w zasadzie trochę mi się odechciało. więc w skrócie:
- Labrumex
zaliczył w poprzednim numerze (#42) ogromnego doła, publikując w całości album z Hitlerem. tzn. wcale nie uważam tego komiksu za jakiś szit, po prostu zwykły średniak, jakich (nie licząc tematu) na rynku mamy opór, ale jednocześnie zabrakło miejsca na stałe najjaśniejsze punkty tego magazynu. W najnowszym numerze jest ciut lepiej, ale widzę niepokojące zjawisko (mam nadzieję, że przelotne): redaktorzy prowadzący ulegają pokusie tworzenia własnych scenariuszy, co delikatnie mówiąc niezbyt im wychodzi. Apeluję, nie idźcie tą drogą!! -> prowadzi ona wprost do zinowego onanizmu, co być może jest przyjemne dla autorów/redaktorów, ale niekoniecznie dla reszty gawierdzi.
- Garulex
ciężko napisać tu cokolwiek pozytywnego. Jedynym komiksem, który czytam tam z prawdziwą przyjemnością jest Jon Rohner, ale to naprawdę nie wystarcza, by dopychać objętość totalnie wszystkim, co ma się w szufladzie. no niby są jeszcze polskie szorciaki, przy których czasami człowiek się uśmiechnie, ale ten uśmiech pojawia się naprawdę rzadko. Jest (a w zasadzie był do nr 43) również Abraham Stone, ale ten też przysłowiowej dupy nie urywał. Szczerze powiem, że obiecywałem sobie też wiele po komiksach Gedeona i Kijuca (choć naprawdę nie trawię tej jego hardości i wyklętości, tak jak kiedyś nie trawiłem "prawości" Żbika i Czwartaków), ale mimo całkiem fajnej oprawy graficznej, czyta się ja jak gdyby z przymusu i zapomina.
Dobra to tyle "pozytywów"; Garulex to pomimo swej pięknej formy wydania (duży format, fajny papier i kolory) typowy polski quasi-zin, czyli redaktor zbiera wśród niewielkiej grupy znajomych twórców wszystkie dostępne materiały, często amatorskie lub półamatorskie, dopycha jakimś bełkotliwym zagranicznym szitem (patrz np. Indianie albo Uwięziony w tańcu - z ostatniego numeru; tego nie da się po prostu czytać, być może to problem translacji, nie wiem i w zasadzie wiedzieć nie chcę!). A fakt, że czasami dorzuci jakiegoś klasyka (Hermann, Font...) nie usprawiedliwia bynajmniej istnienia tego magazynu.
PS.
miałem napisać kilka sensownych zdań, a jak widać powyżej udzielił mi się garulexowy bełkot. amen(T)