Relax Lechny i Relax Garuli rywalizują ze sobą, obrzucają się oskarżeniami, każdy uważa, że jego Relax jest tym prawdziwym, ale w jednej kwestii są zadziwiająco zgodne (nie wiem, czy zwróciliście na to uwagę): że klientom nie wolno kupować ich Relaksów z jakimikolwiek zniżkami.
Jeśli okładkowa cena Relaksu (jednego i drugiego) to 59,99, to znaczy, że Empik płaci wydawcom ok. 30 zł za egzemplarz. Gdyby wydawcy zaoferowali Gildii Relaxy po 30 zł za egzemplarz (tyle samo, co Empiki), to Gildia wystawiła by je po 36, może po 40 zł. Takie marże ma Gildia zazwyczaj. Każdy czytelnik komiksowy zaoszczędziłby ok. 20 zł na każdym numerze.
Jak widać tak nie jest. Oznacza to według mnie albo, że wydawca oferuje Gildii egzemplarze po ok. 50 zł, więc Gildia nie ma z czego opuścić (czyli zgadza się, żeby Empik dostał tanio, ale Gildia musi płacić znacznie więcej), albo sprzedaje Gildii po 30-40 zł, ale zabrania sprzedawać taniej, niż okładkowa. Nie wiem, która wersja jest zgodna ze stanem faktycznym, w obu poszkodowani są klienci. W pierwszym wariancie przynajmniej wydawca dostanie większą bułę (według mnie niezbyt uczciwie, ale cóż zrobić). W drugim płacimy wyłącznie za podejście "mój Relax nie będzie sprzedawany z żadnym rabatem, jakby był wybrakowany".
Tak się kłócą, tak się żrą, ale jak widzą kasiorę, to tacy nagle zgodni...