Od kiedy w 2016 urodzil mi sie potomek zalozylem sobie, ze nie bede kupowal wiecej niz 50 komikow rocznie (nie licze zeszytow, bo kupuje je baaardzo sporadycznie), a czesciej bede wracal do tytulow juz posiadanych. Zeszly rok jest kolejnym, kiedy udalo mi sie dotrzymac zlozonej sobie obietnicy - 48 kupionych, 125 przeczytanych. Selekcja byla bardzo ostra, ale kupuje bardzo swiadomie i raczej nie eksperymentuje. Na polce zostawiam tylko te tytuly, ktore wiem na 100%, ze chce posiadac i do nich wracac. Reszta, predzej czy pozniej wyfruwa. Wyleczylem sie z kupowania impulsywnego, promocje zazwyczaj olewam, kupuje do czytania, nie lezakowania. Kupka wstydu u mnie nie istnieje.
Mam podobnie jak kolega perek82 - w pewnym momencie liczba zgromadzonych komiksow zaczyna byc balastem. Posiadam ponad tysiac komiksow, a dodatkowa przeszkoda jest fakt, ze moje zbiory dziela sie na mniej wiecej dwie rowne czesci - jedna w Polsce, druga w Irlandii. Nie podjalem jeszcze zyciowej deyzji gdzie chce ostatecznie zapuscic korzen wiec... no wlasnie.