A propos Egmontu to...
Może nazistów akurat tu nie ma, ale poza tym prawdziwa pulpowa papka, świetnie stylizowana i czerpiąca garściami z komiksów lat 40/50ych.
Świetny komiks, chciałem o nim napisać, ale nie zrobiłem tego chyba tylko z racji tego, że wydawał mi się zbyt dużą oczywistością w tym temacie. No jednak a nuż ktoś tego nie zna, bo dobra na naszym rynku wychodzi co nie miara i mógł komuś umknąć. Naziści byli, ale bardzo przelotnie w retrospekcjach, tak poza tym łapie się pod całą definicje gatunku. Generalnie to jedna z najlepszych rzeczy, którą stworzyło DC i zaryzykowałbym polecając to nawet tym, którzy dostają niestrawności na sam widok superhero. Duch staromodnej przygody aż bije z tej historii, a wszystko napisane bez tego siermiężnego stylu znanego ze starych komiksów z lat 50. Naprawdę fantastyczna pozycja umiejąca też poruszyć trudniejszą problematykę minionych dekad, zachowując przy tym nadzieję. Rzecz kompletnie przy tym pozbawiona tendencji do bycia edgy. To się ceni.
Od siebie dodam
Klimat momentami rodem z pulpowego kryminału wymieszanego z noir. Seria do szybkiego połknięcia, bo liczy tylko 4 zeszyty.
One shot. Nic szczególnego, właściwie to wprawka przed opus magnum Cooke'a właśnie w postaci "Nowej granicy", ale wchodzi łatwo. Lekka lektura, nie ma tutaj typowego dla Batmana mroku przynajmniej nie w takim stylu jak zwykle. Dla samych ilustracji warto.