Autor Wątek: Porozmawiajmy o szkodliwości kolekcji na naszym rynku  (Przeczytany 17157 razy)

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Offline Adolf

Odp: Porozmawiajmy o szkodliwości kolekcji na naszym rynku
« Odpowiedź #105 dnia: Nd, 09 Maj 2021, 17:28:31 »
Odpowiedziałem też na tamten post. Wódka, narkotyki i papierosy są potrzebne ludziom, którzy je kupują. Można te potrzeby oceniać negatywnie, ale one istnieją. I nawet jeśli w czyjejś opinii one szkodzą nabywcom (co jest bardzo próżne, bo ten ktoś zakłada, że lepiej wie co dla kogoś jest dobre) to na pewno nie szkodzą rynkowi. Jeśli już to porównywać do kolekcji komiksowych, co jest mocno abstrakcyjne, to jeśli ktoś wybiera wydanie kolekcyjne / prasowe zamiast książkowego to znaczy, że dla niego to wydanie jest lepsze. Gdyby nawet kolekcje wypierały inne wydawnictwa to nadal oznaczałoby ni mniej, ni więcej, że taka forma bardziej odpowiada czytelnikom, ergo jest lepsza dla rynku jeśli dostosowuje się on do decyzji kupujących. Ale spokojnie, kolekcje tego nie wyprą, to jest w zdecydowanej większości wręczy inny rynek niż "normalne" wydawnictwa, mający niewiele punktów stycznych, autorytatywne twierdzenie, że są one szkodliwe to jest absurd.

Fajnie, że jednak dzielisz się wypowiedziami. Jednak podchodzisz do tematu w sposób wolnorynkowy i z góry uważasz, że to podejście jest właściwe. Niestety, wiara w wolny rynek zawodzi. Jak wszystko inne. Tu trzeba znaleźć złoty środek między wolnością a nakazami. I właśnie używanie terminu "autorytatywne twierdzenie" jest pewnego rodzaju skrajnością. Ja nikomu nic nie zakazuję, a temat ten powstał bardziej w celach... edukacyjnych. Kontynuując porównanie do alkoholu, papierosów i używek, to widać jak jest to złe, jednak nikomu nie można zakazać ich używania. Jednak trzeba o tym mówić, że jest to złe i każdy sobie skalkuluje czy warto w to wchodzić, czy dać sobie spokój.

Offline Geekboy

Odp: Porozmawiajmy o szkodliwości kolekcji na naszym rynku
« Odpowiedź #106 dnia: Nd, 09 Maj 2021, 20:33:43 »
Fajnie, że jednak dzielisz się wypowiedziami. Jednak podchodzisz do tematu w sposób wolnorynkowy i z góry uważasz, że to podejście jest właściwe. Niestety, wiara w wolny rynek zawodzi. Jak wszystko inne. Tu trzeba znaleźć złoty środek między wolnością a nakazami. I właśnie używanie terminu "autorytatywne twierdzenie" jest pewnego rodzaju skrajnością. Ja nikomu nic nie zakazuję, a temat ten powstał bardziej w celach... edukacyjnych. Kontynuując porównanie do alkoholu, papierosów i używek, to widać jak jest to złe, jednak nikomu nie można zakazać ich używania. Jednak trzeba o tym mówić, że jest to złe i każdy sobie skalkuluje czy warto w to wchodzić, czy dać sobie spokój.

Miałem się już nie wypowiadać w tym wątku ale skutecznie mnie zachęciłeś  ;)

Przeraża mnie twoja krótkowzroczność....

Mam nadzieję, że jesteś świadom:

  • Że kolekcje zaczynają i przez długi czas utrzymują nakłady kilkukrotnie większe od nakładów "normalnych" wydawnictw i realnie można je dostać u wydawcy jak znikną z kiosków (do wyprzedania) - ale ludzie tego nie wiedzą i kupują za miliony na allegro a wydawca oddaje co jakiś czas część na przemiał bo za magazynowanie się płaci...
  • Że poszczególne numery sprzedają się przez te magiczne 2 tygodnie znacznie lepiej od wydań "normalnych" wydawnictw sprzedawanych przez kilka lat.... 
  • Że dzieje się tak bo docierają do kiosków w całej Polsce nawet do małych miejscowości gdzie potrafi być jeden punkt z prasą, do którego dzieciaki latają co dwa tygodnie po komiks bo do najbliższego Empiku z wydaniem Egmontu może być nawet kilkadziesiąt km a mogą nie mieć nawet świadomości, że takowe istnieją czy nie mają na nie funduszy i nie chce im się czekać na kolejny komiks nie wiadomo ile bo to upierdliwe i mogą zapomnieć o tym, że coś miało w ogóle wyjść i z wielu różnych kosmicznych przyczyn, które można wymyślać bez końća...
  • Że nie wydawane są u nas np kolekcje frankofonów bo by się zwyczajnie nie sprzedały i nie byłoby zupełnie opłacalne gdyż to nie jest aż tak popularne by puszczać to w tysiącach na całą Polskę ... Taki Egmont wyda więcej na licencję, wydrukuje mniej, da większą cenę i będzie sprzedawał przez cały okres jej trwania (licencji)... aż wyprzeda lub nie
  • Że kolekcje to jest prasa i na taką a nie inną sprzedaż pozwalać może licencja... przez danie do wspomnianego sklepu mogłoby się skończyć sprawą sądową. Oczywiście można dopłacić więcej do licencji by móc to robić ale to niestety mogłoby wpłynąć na cenę... a czy z wyższą ceną też byłoby takie zainteresowanie... 
  • Że brak kolekcji SH spowodowałoby również spadek sprzedaży Egmontu i Muchy - A) wiele osób rozszerza sobie kolekcje wydaniami innych wydawnictw jak im się spodoba historia bo sami z siebie może nigdy by jej nie kupili - nie ma kolekcji nie ma rozszerzania (ponownie daje do informacji, że kolekcje naprawdę mają dużą sprzedaż) B) Wielu potencjalnych nowych młodych czytelników (np. z małych miejscowości) nigdy nie trafi na dostępne w kiosku SH i nigdy może nie zainteresować się komiksem przez co nigdy nie kupi wydania od Egmontu C) Nie ma kolekcji nie ma wskazówek dla innych wydawców - bo uwierz mi Egmont wie, które komiksy z kolekcji sprzedają się lepiej, a które gorzej D) Urwane runy zachęcają do skończenia ich gdzie indziej... bo nie wszyscy lubią wydawać pieniądze w ciemno lub po opiniach w internecie bo wolą przekonać się sami a kolekcja daje taką możliwość - wszechstronnego sprawdzenia co się podoba co nie i czy się podoba... D) Takich przykładów można wymyślać setki bo tyle ile jest ludzi tyle jest historii jak ktoś dzięki obecności kolekcji kupił coś od Egmontu a zabierając kolekcję niwelujemy to... bo powtarzam, że nie ma żadnej pewności, że nagle Ci co kupowali kolekcje ludzie nagle zaczną kupować tylko od E&M - nawet nie masz pewności czy gdyby jakiś komiks nie wyszedł w kolekcji tylko np u Egmontu to czy te same osoby by go kupiły, czy sprzedałby się w takiej samej ilości jak w kolekcji a nawet wręcz nie masz pewności czy jak w kolekcji wychodzi dubel to nie ma on lepszej sprzedaży niż będący kilka lat na rynku komiks od E czy M
  • Że np. taką kolekcję Superbohaterów Marvela robi i układa Panini nie Hachette - to samo Panini, które daje tytuły Egmontowi... i to samo Panini, które ma dostęp do niezliczonych tytułów i z jakiegoś powodu robi to co robi układając te tomy... ale oczywiście robi to ktoś z Hachette
  • Że o to co zawarłem w kilku pktach wyżej może chciał przekazać TK mówiąc o kolekcjach na Live'ie... Bo nie możesz mieć pewności, że nie przeczytał tego wątku i się nie załamał... Ale oczywiście możemy zostać przy kurtuazji i szacunku do konkurencji
  • Że to co dla Ciebie jest wadą dla innego może być zaletą - uwierz zdarzają się ludzie, którzy lubią panoramy, lubią układ kolekcji i sposób dystrybucji
  • Że jeżeli chcesz uchodzić za eksperta i robić analizy i badania to musisz po części zabić w sobie fana - bo to niestety przysłania wiele rzeczy i nie zauważa się pewnych procesów, przyczyn, skutków itp. itd.


Oczywiście możesz mi teraz odpowiedzieć na każdy punkt - odbić piłeczkę (tak da się bo tak skonstruowany jest ten świat) - możesz też rzucić kolejny uniwersalny argument, który można dopasować również do innego wydawnictwa, innej rzeczy, produktu. Możemy tak w nieskończoność pluć na siebie i uprzykrzać życie innym forumowiczom - do momentu bana :)

Cała ta sytuacja przypomniała mi o pewnym znanym austriackim akwareliście, który też dzielił na dobre/złe, potrzebne/niepotrzebne, ważne/nieważne, właściwe/niewłaściwe itp. itd. On też nie słuchał zdania innych i próbował przekonywać do swoich racji, które były w jego rozumowaniu tymi właściwymi. Udało mu się to i miało skutki jakie miało...

Dlatego proszę Cię nawet w takiej nieistotnej sprawie, takiej mikroskali - nie idź tą drogą...

Pozdrawiam!

Offline bibliotekarz

Odp: Porozmawiajmy o szkodliwości kolekcji na naszym rynku
« Odpowiedź #107 dnia: Nd, 09 Maj 2021, 20:37:27 »
Jeśli komiksy mają być jak wódka i papierosy to są szkodliwe tylko jeśli ktoś sprzedaje je na sztuki, bo jeśli w paczkach to wszystko ok?

Czepiacie się Bazyliszka, że lubi kolekcje a sami piszecie takie rzeczy jakbyście wódkę połączyli już z czymś poważniejszym.
Batman returns
his books to the library

Offline Adolf

Odp: Porozmawiajmy o szkodliwości kolekcji na naszym rynku
« Odpowiedź #108 dnia: Nd, 09 Maj 2021, 22:31:08 »
Miałem się już nie wypowiadać w tym wątku ale skutecznie mnie zachęciłeś  ;)

Przeraża mnie twoja krótkowzroczność....

Nie masz się co bać. Nie rozpędzaj się tak z wadą wzroku, bo na większość rzeczy, o których już napisałeś było powiedziane wcześniej. Jednak fajnie, że chce Ci się podyskutować. Może przyznasz, że sam potrzebujesz małej korekty pola widzenia :)

Mam nadzieję, że jesteś świadom:

  • Że kolekcje zaczynają i przez długi czas utrzymują nakłady kilkukrotnie większe od nakładów "normalnych" wydawnictw i realnie można je dostać u wydawcy jak znikną z kiosków (do wyprzedania) - ale ludzie tego nie wiedzą i kupują za miliony na allegro a wydawca oddaje co jakiś czas część na przemiał bo za magazynowanie się płaci...

I tu muszę poprosić o dane. Nie mam pojęcia jakie nakłady posiada kolekcja, nie mam również pojęcia jakie nakłady posiada Egmont, więc nie możemy porównać. Sądziłem, że mniejsze niż Egmont. Jeśli byśmy się założyli, to czuję, że wygrałbym - jednak jak to rozstrzygnąć? Poza tym, co normalne, kolejne tomy mają nakłady coraz mniejsze. A tomów z ostatniego zrzutu często nie można w ogóle dostać. Tak, można zamówić w wydawnictwie, ale przecież mają promować czytelnictwo komiksów w Empikach, nie? Tak, jeśli ktoś nie kupił w kiosku, to sobie zamówi w wydawnictwie, na Empiku, Ruchu, czy w innym miejscu. Ale po czasie również one znikają z tych miejsc (magazynowanie kosztuje) i jesteśmy skazani na drugi obieg. Wtedy często przepłacamy za używkę. I tu widać, że ich nakłady wcale nie były takie duże jak u Egmontu.

  • Że poszczególne numery sprzedają się przez te magiczne 2 tygodnie znacznie lepiej od wydań "normalnych" wydawnictw sprzedawanych przez kilka lat.... 

I znowu wróżenie z fusów. Możliwe, że pierwsze tomy. Zależy jak i z kim porównać. Gdybyśmy mieli dane, to przyznałbym Ci racje. Jednak rzeczywistość pokazuje co innego.

  • Że dzieje się tak bo docierają do kiosków w całej Polsce nawet do małych miejscowości gdzie potrafi być jeden punkt z prasą, do którego dzieciaki latają co dwa tygodnie po komiks bo do najbliższego Empiku z wydaniem Egmontu może być nawet kilkadziesiąt km a mogą nie mieć nawet świadomości, że takowe istnieją czy nie mają na nie funduszy i nie chce im się czekać na kolejny komiks nie wiadomo ile bo to upierdliwe i mogą zapomnieć o tym, że coś miało w ogóle wyjść i z wielu różnych kosmicznych przyczyn, które można wymyślać bez końća...

Pisałem nie raz, że doceniam to co zrobiły kolekcje na polskim rynku. A dostępność w mniejszych miejscowościach to z pewnością atut. Jednak nie rozpędzajmy się. To nie jest tak, że każdy tom trafia do wszystkich kiosków. Po kilku pierwszych numerach kolekcje pojawiają się co najwyżej w wybranych punktach prasy i Empikach. Jednak moją intencją nie jest by niszczyć Twoje argumenty, więc częściowo przyznają Ci rację - tomy kolekcji pojawiły się przez jakiś czas w mniejszych mieścinach, co możemy dopisać do plusów.

  • Że nie wydawane są u nas np kolekcje frankofonów bo by się zwyczajnie nie sprzedały i nie byłoby zupełnie opłacalne gdyż to nie jest aż tak popularne by puszczać to w tysiącach na całą Polskę ... Taki Egmont wyda więcej na licencję, wydrukuje mniej, da większą cenę i będzie sprzedawał przez cały okres jej trwania (licencji)... aż wyprzeda lub nie

No i właśnie w tym rzecz! Gdyby takie niszowe perełki pojawiły się w kolekcjach, to nawet czułbym, że są trochę potrzebne. A tak mamy tylko superhero. A te frankony i inne ambitne rzeczy to wydadzą prawdziwe wydawnictwa, w mniejszym nakładzie, lecz dostosowanym do ilości zainteresowanych, których nie będzie odstraszała ciut większa cena. A nawet jak ktoś nie może sobie na to pozwolić, to są biblioteki, czytelnie komiksów.

  • Że kolekcje to jest prasa i na taką a nie inną sprzedaż pozwalać może licencja... przez danie do wspomnianego sklepu mogłoby się skończyć sprawą sądową. Oczywiście można dopłacić więcej do licencji by móc to robić ale to niestety mogłoby wpłynąć na cenę... a czy z wyższą ceną też byłoby takie zainteresowanie... 

WKKM dostępna była również w sklepie Gildii, a więc nie tylko w punktach z prasą. To Hachette robiło problemy by tomy trafiły do sklepów specjalistycznych. Po prostu ich to przerastało. Sprzedawali w kioskach, bo tak robią ze wszystkim. I nagle by mieli ogarnąć zainteresowane osoby prywatne chcące sprzedawać ich towar, to może przerastać ich możliwości. To poza ich obszarem działania. Zapewne nie mają ludzi do takich spraw. Eglemoss był bardziej kompromisowy, choć pewnie dlatego, że DC nie sprzedawało się tak dobrze jak Marvel.

  • Że brak kolekcji SH spowodowałoby również spadek sprzedaży Egmontu i Muchy - A) wiele osób rozszerza sobie kolekcje wydaniami innych wydawnictw jak im się spodoba historia bo sami z siebie może nigdy by jej nie kupili - nie ma kolekcji nie ma rozszerzania (ponownie daje do informacji, że kolekcje naprawdę mają dużą sprzedaż) B) Wielu potencjalnych nowych młodych czytelników (np. z małych miejscowości) nigdy nie trafi na dostępne w kiosku SH i nigdy może nie zainteresować się komiksem przez co nigdy nie kupi wydania od Egmontu C) Nie ma kolekcji nie ma wskazówek dla innych wydawców - bo uwierz mi Egmont wie, które komiksy z kolekcji sprzedają się lepiej, a które gorzej D) Urwane runy zachęcają do skończenia ich gdzie indziej... bo nie wszyscy lubią wydawać pieniądze w ciemno lub po opiniach w internecie bo wolą przekonać się sami a kolekcja daje taką możliwość - wszechstronnego sprawdzenia co się podoba co nie i czy się podoba... D) Takich przykładów można wymyślać setki bo tyle ile jest ludzi tyle jest historii jak ktoś dzięki obecności kolekcji kupił coś od Egmontu a zabierając kolekcję niwelujemy to... bo powtarzam, że nie ma żadnej pewności, że nagle Ci co kupowali kolekcje ludzie nagle zaczną kupować tylko od E&M - nawet nie masz pewności czy gdyby jakiś komiks nie wyszedł w kolekcji tylko np u Egmontu to czy te same osoby by go kupiły, czy sprzedałby się w takiej samej ilości jak w kolekcji a nawet wręcz nie masz pewności czy jak w kolekcji wychodzi dubel to nie ma on lepszej sprzedaży niż będący kilka lat na rynku komiks od E czy M

Wydaje mi się, że nie doczytałeś jak wielokrotnie pisałem o pozytywnym wpływie kolekcji na rozwój polskiego rynku komiksowego, więc powtórzę po raz kolejny: uważam, że kolekcje zrobiły dużo dobrego dla rynku rozruszając go, sprowadzając nowych czytelników (także z mniejszych miejscowości - dzięki za podpowiedź), jednak obecnie już spełniły swoje zadanie i ich czas się skończył. Teraz mogą tylko zaszkodzić, kolekcja DC ze swoimi dublami cały czas śmieszy. Zapowiedzi Egmontu robią wrażenie, dużo grubasów. Mucha także pokazuje się z dobrej strony. Ale nie tylko oni. Scream także wydaje fajne tomiszcza, grube cegły o jakich jeszcze 10 lat temu mogliśmy pomarzyć. A wszystko to dzięki kolekcjom, jednak ich czas się skończył.

Urwane runy to bolączka. Lubię Spider-Mana od lat 90-tych i kupuję wszystko co z nim wychodzi. Po angielsku nie mam co zbierać, bo zaraz wyjdzie po PL. Jednak kolekcje skutecznie zblokowały run Straczyńskiego, o czym pisałem wcześniej, tak samo serię Marvel Knight - skandaliczny brak końcówki. Cierpią fani wielu serii. I czasem się udaje się wydać pewne tomy na nowo, dużo bogatsze i z kontynuacjami. Jednak szatkowanie historii to fakt i wielka wada. Nie można tego usprawiedliwiać.

Widzę, że jesteś przekonany nie tylko o tym, że tomy kolekcji mają większe nakłady, ale również że Kołodziejczak zna także ich sprzedaż. Muszę Cię ostrzec, ale wchodzisz w teorie spiskowe podobnie jak Bazyl. Nie twierdzę, że tak nie jest, bo takie szpiegostwo przemysłowe istnieje. Jednak bez potwierdzenia to równie dobrze możesz mi powiedzieć, że Ziemia jest płaska. Tomasz Kołodziejczak może co najwyżej na forach przeczytać czy podobał się nam nowy tom kolekcji.

Nie mam pojęcia, czy duble kolekcji sprzedały się lepiej niż wydane wcześniej komiksy Egmontu. Jednak przeczytaj we wcześniejszych dyskusjach jak cierpiała Mucha przez takie duble.

  • Że np. taką kolekcję Superbohaterów Marvela robi i układa Panini nie Hachette - to samo Panini, które daje tytuły Egmontowi... i to samo Panini, które ma dostęp do niezliczonych tytułów i z jakiegoś powodu robi to co robi układając te tomy... ale oczywiście robi to ktoś z Hachette

Panini układało kolekcje na dojrzałe rynki zachodnie. Tam miała ona zainteresować do sięgania po komiksy nowe pokolenie, które w razie czego ma dostęp do prawdziwych wydań i ich kontynuacji. U nas w Polsce nie ma to przełożenia, bo jesteśmy mniej dojrzałym rynkiem, ciągle odrabiamy straty. Właśnie przez tą różnicę, kolekcje nam nie do końca pomagają. Polskie Hachette to co najwyżej może zmienić kolejność wydawania tomów. Egmont tu bardziej świadomie sięga po licencje od Panini, swojego partnera. Nawet często modyfikuje w różny sposób oryginalne wydania, np. przerzucając część historii do następnego tomu.

  • Że o to co zawarłem w kilku pktach wyżej może chciał przekazać TK mówiąc o kolekcjach na Live'ie... Bo nie możesz mieć pewności, że nie przeczytał tego wątku i się nie załamał... Ale oczywiście możemy zostać przy kurtuazji i szacunku do konkurencji

Gdyby nie kolekcje to Kołodziejczak nie byłby by teraz tam gdzie jest. On to doskonale wie. Jednak konkurowanie z poszatkowanymi tomami bardzo psuje mu interes, a nam wszystkim rynek.

  • Że to co dla Ciebie jest wadą dla innego może być zaletą - uwierz zdarzają się ludzie, którzy lubią panoramy, lubią układ kolekcji i sposób dystrybucji
No tak, oczywiście, dla początkujących czytelników to rarytas. Lecz dla dojrzałych, kupujących wybrane tomy już niekoniecznie. A mówimy o tym, że nowe tomy są już niepotrzebne, dlatego kolejna panorama, pod którą kryją się duble i co gorsza - fajne historie, które przez to nie koniecznie ukażą się w porządnych wydaniach, często z kolejnymi kontynuacjami.

  • Że jeżeli chcesz uchodzić za eksperta i robić analizy i badania to musisz po części zabić w sobie fana - bo to niestety przysłania wiele rzeczy i nie zauważa się pewnych procesów, przyczyn, skutków itp. itd.


Sądzę, że moje analizy są bardzo rzetelne, ale oczywiście dopuszczam jakąś pomyłkę Np. Ty mi uświadomiłeś, że ludzie z mniejszych mieścin dostali tomy kolekcji i zainteresowali się rynkiem. Przyjmuję każdy sensowny argument.

Oczywiście możesz mi teraz odpowiedzieć na każdy punkt - odbić piłeczkę (tak da się bo tak skonstruowany jest ten świat) - możesz też rzucić kolejny uniwersalny argument, który można dopasować również do innego wydawnictwa, innej rzeczy, produktu. Możemy tak w nieskończoność pluć na siebie i uprzykrzać życie innym forumowiczom - do momentu bana :)

Możemy kulturalnie porozmawiać i to robimy. Powinienem iść spać, ale z szacunku że chciało Ci się podjąć dyskusję, muszę Ci odpisać. Co prawda większość rzeczy wyjaśniałem już we wstępie i późniejszych postach, ale zawsze chętnie przytoczę ponownie właściwe argumenty.

Cała ta sytuacja przypomniała mi o pewnym znanym austriackim akwareliście, który też dzielił na dobre/złe, potrzebne/niepotrzebne, ważne/nieważne, właściwe/niewłaściwe itp. itd. On też nie słuchał zdania innych i próbował przekonywać do swoich racji, które były w jego rozumowaniu tymi właściwymi. Udało mu się to i miało skutki jakie miało...

Mimo, że dzielę z tym akwarelistą imię, to wolę kulturalnie przekonywać innych do swoich racji. Nie rozpędzaj się z takimi porównaniami, choć oczywiście moja osoba trochę musi Cię prowokować :P Nawet nie wiesz, że często czuję się jak taki Żyd, który musi się bronić pod naciskiem neonazistów.

Dlatego proszę Cię nawet w takiej nieistotnej sprawie, takiej mikroskali - nie idź tą drogą...

Pozdrawiam!

Ale co ja złego zrobiłem? Wojny nie wywołuję, nikogo nie chcę zabić, bo myśli inaczej. Sprowokowałem co prawda fanów kolekcji, ale... to właśnie chciałem zrobić. Przekonać, że choć zrobiły dużo dobrego, to już są nam niepotrzebne i tylko nam szkodzą. Nie przekonam wszystkich, ale jeśli choć jedna osoba wybierze właściwą ścieżkę, to warto było otwierać tą puszkę Pandory.

Offline Kadet

Odp: Porozmawiajmy o szkodliwości kolekcji na naszym rynku
« Odpowiedź #109 dnia: Nd, 09 Maj 2021, 22:42:01 »
Gdyby nawet istniała taka siła, która byłaby w stanie fizycznie wyeliminować te produkty z rzeczywistości, to ludzie nadal by tę potrzebę odczuwali a jako, że nie mogliby jej realizować, byliby bardziej zestresowani, przez co mniej wydajni w pracy, przez co mniej zdrowi itd., itp.

Hmm... Nie chcę robić off-topu, więc powiem tylko, że pozostanę przy swojej opinii, że to stosowanie używek szkodzi zdrowiu, a nie ich niestosowanie. Może to dziwne albo kontrowersyjne, ale tak mam ;)

Kontynuując porównanie do alkoholu, papierosów i używek, to widać jak jest to złe, jednak nikomu nie można zakazać ich używania.

Akurat narkotyki u nas zakazane.

Cała ta sytuacja przypomniała mi o pewnym znanym austriackim akwareliście,

No to doszliśmy już do prawa Godwina.

Szczerze mówiąc, zastanawiam się, czy tego wątku nie można po prostu połączyć z "Wydawnictwa kontra kolekcje", bo w obu chodzi mniej więcej o to samo...
Proszę o wsparcie i/lub udostępnienie zbiórki dla dziewczynki z guzem mózgu: https://www.siepomaga.pl/lenka-wojnar - PILNE!

Dzięki!

Offline Geekboy

Odp: Porozmawiajmy o szkodliwości kolekcji na naszym rynku
« Odpowiedź #110 dnia: Pn, 10 Maj 2021, 00:28:07 »
OK. Zrobię kolejne podejście...

Właśnie przez takie odpowiedzi w tym wątku jest tak jak jest. Postaram się wyjaśnić to prościej.

Zacznę jednak od tego, że pracuję w branży w środowisku zazębiających te dwa światy - stąd posiadam taką a nie inną wiedzę i dlatego to co piszesz jest dla mnie czymś na zasadzie si-fi... - ale oczywiście nie musisz mi wierzyć dlatego postaram się to trochę uprościć.

Czyli zacząłeś od tego, że podjąłeś temat na podstawie zwykłego przypuszczenia.

Od początku - kolekcje idą do dystrybucji na cały kraj a kiosków jest dużo. Następnie część osób, która kupiła 1 czy któryś kolejny numer zamawia prenumeratę a część kończy na zakupie pierwszego tańszego numeru inni wolą kupować w kioskach. Ilość bazowa zostaje rozłożona na prenumeratę i to co idzie do kiosków. Osoba, która zamówiła prenumeratę jak i osoba kupująca tańszy numer nie kupią - więc niesprzedany egzemplarz wraca do wydawcy a kioskarz może zdecydować o dalszym nie przyjmowaniu towaru. Przez co wydawca ma więcej zwrotów i ogranicza nakład a to co ma sprzedaje jako wydanie archiwalne :) Normalni wydawcy robią to samo np po wypuszczeniu 2 tomów o czym też mówił TK - jest to siła wypadkowa między tym ile osób kupiło numer 1 a 2  - co pozwala założyć ile osób kupi 3 i kolejne - co wpływa na decyzję sprzedażowe. Z uwagi na to, ze kolekcje są prasą utrzymują się w sprzedaży przez ograniczony czas nakłady są duże na tyle by sprostać zapotrzebowaniu. Standardowi wydawcy nie drukują w astronomicznych nakładach bo to kosztuje a gwarancji świetnej sprzedaży nie ma - tutaj wchodzi czas terminu licencji pozwalającej na długą sprzedaż i wyprzedanie przez ten czas całego stoku - jeżeli jednak sprzedaż jest można zrobić dodruk nawet wcześniej niż pierwotnie się wyprzeda pierwsza partia - przez co nie widać, że towaru brakuje.

W kwestii promowania wydawnictwa w Polsce dostępności w empikach i sklepach stacjonarnych wysyłkowych :) Wyobraź sobie w empiku czy w wspomnianym sklepie komiksowym czy sklepie wysiłkowym - kolekcję WKKM (170), SM (114), Conana (75) - na półkach w ilości np 5 sztuk każdego numeru (komiksowy market byłby spoko) :D a w każdym sklepie wysyłkowym po co najmniej 50 szt. każdego numeru (sporo miejsca) :) Przy nowych kolekcjach dostarczane co 14 dni :) i oczywiście kioski do tego :) czy jest w Polsce aż tylu chętnych na komiksy - myślisz też np. że opłacałoby się wysyłać do jakiegoś sklepu po 2-3 sztuki co dwa tygodnie? - czy jest to dla kogoś opłacalne zwłaszcza, że sklepikarz będzie chciał rabat...

Tutaj wchodzi takie coś jak odkupowanie towaru od kiosków za niższą cenę i sprzedawanie ich u Siebie :) (nie wiem jak to jest dokładnie z Gildią - może ktoś wie?) częste zjawisko np. w sklepach na allegro ale i w normalnych sklepach, które odkupują nakład od oficjalnego dystrybutora.

Do tego dochodzi kwestia ceny licencji - licencja na sprzedaż kolekcji jest sporo tańsza niż na pojedynczy tytuł. Gdyby dystrybucja miałaby być inna to i cena byłaby wyższa :)

Cytuj
I znowu wróżenie z fusów. Możliwe, że pierwsze tomy. Zależy jak i z kim porównać. Gdybyśmy mieli dane, to przyznałbym Ci racje. Jednak rzeczywistość pokazuje co innego.

To była mała pułapka :) Choć może jesteś w stanie mnie przekonać, że od dnia premiery normalnego komiku schodzi on przez 2 tygodnie w takich ilościach jak prasa w kiosku (zwłaszcza, ze część towaru dociera po pewnym czasie plus ludzie kupują to zbiorczo po dłuższym czasie). Ale tak masz rację wszystko zależy od doboru próby i można to ustawiać tak jak nam wygodnie :) Ale taka uwaga w normalnym systemie nakład rozchodzi się dużo dłużej bo ma na to więcej czasu. Sposób dystrybucji kolekcji zmusza do szybkiego kupowania.

Cytuj
Wydaje mi się, że nie doczytałeś jak wielokrotnie pisałem o pozytywnym wpływie kolekcji na rozwój polskiego rynku komiksowego, więc powtórzę po raz kolejny: uważam, że kolekcje zrobiły dużo dobrego dla rynku rozruszając go, sprowadzając nowych czytelników (także z mniejszych miejscowości - dzięki za podpowiedź), jednak obecnie już spełniły swoje zadanie i ich czas się skończył. Teraz mogą tylko zaszkodzić, kolekcja DC ze swoimi dublami cały czas śmieszy. Zapowiedzi Egmontu robią wrażenie, dużo grubasów. Mucha także pokazuje się z dobrej strony. Ale nie tylko oni. Scream także wydaje fajne tomiszcza, grube cegły o jakich jeszcze 10 lat temu mogliśmy pomarzyć. A wszystko to dzięki kolekcjom, jednak ich czas się skończył.

Cytuj
Panini układało kolekcje na dojrzałe rynki zachodnie. Tam miała ona zainteresować do sięgania po komiksy nowe pokolenie, które w razie czego ma dostęp do prawdziwych wydań i ich kontynuacji. U nas w Polsce nie ma to przełożenia, bo jesteśmy mniej dojrzałym rynkiem, ciągle odrabiamy straty. Właśnie przez tą różnicę, kolekcje nam nie do końca pomagają. Polskie Hachette to co najwyżej może zmienić kolejność wydawania tomów. Egmont tu bardziej świadomie sięga po licencje od Panini, swojego partnera. Nawet często modyfikuje w różny sposób oryginalne wydania, np. przerzucając część historii do następnego tomu.

Tutaj małe pytanie:

Czyli na mniej rozwiniętych rynkach nie trzeba zachęcać nowych pokoleń do czytania komiksów?????

Wiesz cały problem polega na tym, że dzieci się rodzą dorastają i zaczynają się interesować czymś praktycznie wszędzie i ciągle - stad popularność produktów dziecięcych Egmontu - sprzedawanych m.in w kiosku czy kolekcji dziecięcych. To o czym mówisz to to, że kolekcje zainteresowały tych co teraz są wyjadaczami i im te kolekcje nie są potrzebne - co z resztą wiele osób tutaj pisało bezskutecznie.

Nowe pokolenia pojawiają się ciągle i ciągle trzeba je zachęcać i to jest m.in. rola kolekcji -  to dokładnie chciałem Ci wyjaśnić i o tym większość osób Ci tu pisała... Nie ma znaczenia czy rynek jest rozwinięty czy nie... Bez nowych komiksiarzy rynek nie będzie się rozwijał bo kto będzie kupował komiksy? jak nikt nie będzie ich kupował to nikt nie będzie ich wydawał...

A młodych nie zachęcisz grubymi tomiszczami i ekskluzywami - skąd miały by brać na to pieniądze a i treść  bywają nieodpowiednie. To o czym piszesz jest kierowane do wyjadaczy... nie nowego narybku.... To Ci wszyscy próbują tu uświadomić...

Cytuj
Widzę, że jesteś przekonany nie tylko o tym, że tomy kolekcji mają większe nakłady, ale również że Kołodziejczak zna także ich sprzedaż. Muszę Cię ostrzec, ale wchodzisz w teorie spiskowe podobnie jak Bazyl. Nie twierdzę, że tak nie jest, bo takie szpiegostwo przemysłowe istnieje. Jednak bez potwierdzenia to równie dobrze możesz mi powiedzieć, że Ziemia jest płaska. Tomasz Kołodziejczak może co najwyżej na forach przeczytać czy podobał się nam nowy tom kolekcji.

Współpracują z tymi samymi dystrybutorami (Egmont ma przecież prasę dziecięcą) plus TK sam otwarcie powiedział, że współpracują i mają ze sobą dobre relacje...

Przypominam kolekcje mają inny kanał dystrybucji i są skierowane do innego klienta... i "są fajne" (to cytat).

Świat wydawniczy jest dość mały w gruncie rzeczy zwłaszcza w obrębie tego samego typu publikacji -drukarnie, dystrybutorzy, tłumacze itp.

Cytuj
Nie mam pojęcia, czy duble kolekcji sprzedały się lepiej niż wydane wcześniej komiksy Egmontu. Jednak przeczytaj we wcześniejszych dyskusjach jak cierpiała Mucha przez takie duble.

Przecież nie musiała się zgadzać się na propozycję Panini w sprawie pracy nad kolekcją... Plus otrzymaną kasę za to zlecenia mogła przeznaczyć na rozwój innych komiksów - Mucha to nie tylko SH przecież...

Cytuj
Możemy kulturalnie porozmawiać i to robimy. Powinienem iść spać, ale z szacunku że chciało Ci się podjąć dyskusję, muszę Ci odpisać. Co prawda większość rzeczy wyjaśniałem już we wstępie i późniejszych postach, ale zawsze chętnie przytoczę ponownie właściwe argumenty.

Wiesz ile osób w tym wątku próbowało z tobą rozmawiać kulturalnie i w sposób rzetelny???

Cytuj
Mimo, że dzielę z tym akwarelistą imię, to wolę kulturalnie przekonywać innych do swoich racji. Nie rozpędzaj się z takimi porównaniami, choć oczywiście moja osoba trochę musi Cię prowokować :P Nawet nie wiesz, że często czuję się jak taki Żyd, który musi się bronić pod naciskiem neonazistów.
Cytuj
Ale co ja złego zrobiłem? Wojny nie wywołuję, nikogo nie chcę zabić, bo myśli inaczej. Sprowokowałem co prawda fanów kolekcji, ale... to właśnie chciałem zrobić. Przekonać, że choć zrobiły dużo dobrego, to już są nam niepotrzebne i tylko nam szkodzą. Nie przekonam wszystkich, ale jeśli choć jedna osoba wybierze właściwą ścieżkę, to warto było otwierać tą puszkę Pandory.

Sposób prowadzenia przez Ciebie dysolucji prowadzi do takich skojarzeń co poradzę... Jak wspomniał @Kadet prawo Godwina :)

Możemy parafrazować tutaj próbę wywołania wojny na forum i uśmiercenia kolekcji.

« Ostatnia zmiana: Pn, 10 Maj 2021, 00:46:40 wysłana przez Geekboy »

Offline Adolf

Odp: Porozmawiajmy o szkodliwości kolekcji na naszym rynku
« Odpowiedź #111 dnia: Pn, 10 Maj 2021, 14:17:53 »
Zacznę jednak od tego, że pracuję w branży w środowisku zazębiających te dwa światy - stąd posiadam taką a nie inną wiedzę i dlatego to co piszesz jest dla mnie czymś na zasadzie si-fi... - ale oczywiście nie musisz mi wierzyć dlatego postaram się to trochę uprościć.

Też pracuję w dużym sklepie internetowym, przez który przechodzi ogromna liczba komiksów. I... nic to nie znaczy. Rozumiem, że chcesz zrobić z siebie większego eksperta, bo ocierasz się o środowisko. To za mało.

Czyli zacząłeś od tego, że podjąłeś temat na podstawie zwykłego przypuszczenia.

Od początku - kolekcje idą do dystrybucji na cały kraj a kiosków jest dużo. Następnie część osób, która kupiła 1 czy któryś kolejny numer zamawia prenumeratę a część kończy na zakupie pierwszego tańszego numeru inni wolą kupować w kioskach. Ilość bazowa zostaje rozłożona na prenumeratę i to co idzie do kiosków. Osoba, która zamówiła prenumeratę jak i osoba kupująca tańszy numer nie kupią - więc niesprzedany egzemplarz wraca do wydawcy a kioskarz może zdecydować o dalszym nie przyjmowaniu towaru. Przez co wydawca ma więcej zwrotów i ogranicza nakład a to co ma sprzedaje jako wydanie archiwalne :) Normalni wydawcy robią to samo np po wypuszczeniu 2 tomów o czym też mówił TK - jest to siła wypadkowa między tym ile osób kupiło numer 1 a 2  - co pozwala założyć ile osób kupi 3 i kolejne - co wpływa na decyzję sprzedażowe. Z uwagi na to, ze kolekcje są prasą utrzymują się w sprzedaży przez ograniczony czas nakłady są duże na tyle by sprostać zapotrzebowaniu. Standardowi wydawcy nie drukują w astronomicznych nakładach bo to kosztuje a gwarancji świetnej sprzedaży nie ma - tutaj wchodzi czas terminu licencji pozwalającej na długą sprzedaż i wyprzedanie przez ten czas całego stoku - jeżeli jednak sprzedaż jest można zrobić dodruk nawet wcześniej niż pierwotnie się wyprzeda pierwsza partia - przez co nie widać, że towaru brakuje.

Zarzucasz mi, że zaczynam od przypuszczenia, a sam mocno wchodzisz w tryb przypuszczający. Dajesz mi tu ogromny wykład o tym co wszyscy wiemy. Nie podajesz liczb, jedynie chcesz odwołać się do ogromnej ilości kiosków, co w rzeczywistości też nie daje nam przełożenia na nic, bo nie mamy konkretów. Wyciągnijmy jednak jakieś wnioski. A te są takie, że wydawca kolekcji ma trudniej. To nie jest wydawnictwo komiksowe, znające rynek. Najpierw robią sobie dziwne testy, a potem jeszcze weryfikują sprzedaż po ilości prenumerat i zbytych tomów. I mają tylko dwa tygodnie na opchnięcie tomu, a co nie zejdzie to wcisną później jako archiwalne wydanie. Normalne wydawnictwo nie ma takich problemów. Wypuszcza komiks i ten może się swobodnie sprzedawać. A jak się sprzeda, to... można zrobić dodruk. I tu tkwi ogromna przewaga normalnej dystrybucji. Czyli:
Egmont wypuszcza pożądany tom, będący często początkiem fajnej serii. Egmont zna rynek, wie ile może go mniej więcej wypuścić. Tom możemy cały czas kupować aż do wyprzedania. A jeśli wypuści go za mało, to zawsze może zrobić dodruk i sprostać zapotrzebowaniu.
Kolekcja wypuszcza randomowy tom, często bez kontynuacji. Nie znają rynku, więc nie wiedzą jak on zejdzie, są uzależnieni od swojej (z czasem malejącej) bazy prenumeratorów. Krótki czas na zakup im nie pomaga w sprzedaży. W przypadku rarytasa możemy zapomnieć o dodrukach.

W kwestii promowania wydawnictwa w Polsce dostępności w empikach i sklepach stacjonarnych wysyłkowych :) Wyobraź sobie w empiku czy w wspomnianym sklepie komiksowym czy sklepie wysiłkowym - kolekcję WKKM (170), SM (114), Conana (75) - na półkach w ilości np 5 sztuk każdego numeru (komiksowy market byłby spoko) :D a w każdym sklepie wysyłkowym po co najmniej 50 szt. każdego numeru (sporo miejsca) :) Przy nowych kolekcjach dostarczane co 14 dni :) i oczywiście kioski do tego :) czy jest w Polsce aż tylu chętnych na komiksy - myślisz też np. że opłacałoby się wysyłać do jakiegoś sklepu po 2-3 sztuki co dwa tygodnie? - czy jest to dla kogoś opłacalne zwłaszcza, że sklepikarz będzie chciał rabat...

W Empiku jest zazwyczaj od 1-2 sztuki tomu z kolekcji. W Polsce jest ok 276 salonów Empik. Do tego doliczmy lekko ponad drugie tyle na nieliczne salony prasowe, które dostają tomy. Dodajmy prenumeratorów (nie znam ilości, ale zakładam by się opłacało, to musi być przynajmniej 500 egzemplarzy). Ostrożnie mogę obstawić, że rozruszana kolekcja to ok 1500-2000 sztuk nakładu. Jednak zaznaczam, że nie znam liczb i to szacunkowe wartości. Czy to dużo? Tak i nie. Kiedyś wydawca niezależnego komiksu Lis chwalił się, że zszedł cały nakład, 1000 egzemplarzy i robią dodruki. Stąd możemy założyć, że komiksy Egmontu mają nakłady 2-3 tys. za mniej znaną markę (Dr Strange, Hulk), a nawet 5-15 tys. (Deadpool, Spider-Man). Dałem tu tylko szacunki oparte na Marvelu, bo DC zapewne ma mniejsze ilości, a inne mniej znane marki też proporcjonalnie mniej do zainteresowania.

Przypomnijmy, Egmont może ustalać nakład według przewidywań, a kolekcja ciągle traci czytelników. Egmont w razie dużego popytu może zrobić dodruk. A w kolekcji to najgorzej na tym wychodzą właśnie prenumeratorzy, którym zdarza się dostać czasem towar ze zwrotów z salonów.

Co innego jest na starcie kolekcji. Wtedy liczba egzemplarzy może być ogromna, tak by trafiły do większości kiosków. Szacuję, że może być to imponujące 8-10 tys. sztuk. Obecnie mamy w Polsce 1200 kiosków Ruchu, lecz kiedyś było ich pewnie więcej. Do tego dodajmy inne salony, gdzie można było kupić kolekcję, Inmedio, Kolporter itp. Tak, start kolekcji może robić wrażenie, ale potem nie jest tak różowo. Tomy znikają z kiosków, skupiając się na Empikach i wybranych punktach prasowych, by później zdobyć je innymi kanałami (archiwa, internetowe sklepy). Z czasem dostępność kolekcji spada, tego problemu nie mają normalne wydawnictwa.

Tutaj wchodzi takie coś jak odkupowanie towaru od kiosków za niższą cenę i sprzedawanie ich u Siebie :) (nie wiem jak to jest dokładnie z Gildią - może ktoś wie?) częste zjawisko np. w sklepach na allegro ale i w normalnych sklepach, które odkupują nakład od oficjalnego dystrybutora.

No, to już zjawisko patologiczne, jedno z wymienionych przeze mnie jako problem kolekcji. Chociaż nie łączmy cebulaków z porządnymi sklepami.

Do tego dochodzi kwestia ceny licencji - licencja na sprzedaż kolekcji jest sporo tańsza niż na pojedynczy tytuł. Gdyby dystrybucja miałaby być inna to i cena byłaby wyższa :)

To oczywiste. Jednak młody czytelnik jeśli będzie chciał wejść w komiksy sięgnie po właśnie taką półkę cenową, a w niej znajdzie wiele dobra w postaci Marvel Now/Fresh, czy DC Odrodzenie.

To była mała pułapka :) Choć może jesteś w stanie mnie przekonać, że od dnia premiery normalnego komiku schodzi on przez 2 tygodnie w takich ilościach jak prasa w kiosku (zwłaszcza, ze część towaru dociera po pewnym czasie plus ludzie kupują to zbiorczo po dłuższym czasie). Ale tak masz rację wszystko zależy od doboru próby i można to ustawiać tak jak nam wygodnie :) Ale taka uwaga w normalnym systemie nakład rozchodzi się dużo dłużej bo ma na to więcej czasu. Sposób dystrybucji kolekcji zmusza do szybkiego kupowania.

I jak sam zauważyłeś, wiele zależy od doboru próby. Rozumiem, że imponujący start kolekcji robi wrażenie. Tomy docierają nawet do punktów z prasą w mniejszych miejscowościach. Jednak sposób dystrybucji jako czasopismo ma więcej wad i to już tutaj przerabialiśmy. To jest dobre dla gazetek ze Spider-Manem i Avengers dla dzieci, a nie dla tomów w twardej oprawie. Egmont często podpina premiery komiksów pod premiery kinowe, a to podbija sprzedaż. Kolekcja nie ma takich możliwości.

Tutaj małe pytanie:

Czyli na mniej rozwiniętych rynkach nie trzeba zachęcać nowych pokoleń do czytania komiksów?????

Wiesz cały problem polega na tym, że dzieci się rodzą dorastają i zaczynają się interesować czymś praktycznie wszędzie i ciągle - stad popularność produktów dziecięcych Egmontu - sprzedawanych m.in w kiosku czy kolekcji dziecięcych. To o czym mówisz to to, że kolekcje zainteresowały tych co teraz są wyjadaczami i im te kolekcje nie są potrzebne - co z resztą wiele osób tutaj pisało bezskutecznie.

Temat już tu był poruszany. Kolekcje się pojawiły i zrobiły swoje, przyciągnęły do siebie spore grono ludzi. Niestety ich nadmiar powoduje patologię, co już tu punktowało się wielokrotnie. I także było poruszane, że kolekcja to nie jedyny sposób na zbawienie rynku komiksu. Egmont także inwestuje w reklamę, czy to w kinach, czy to w prasie. Egmont wysyła tomy do recenzji (czy kolekcja to robiła?). Egmont, a nawet sporo innych wydawnictw pojawiają się na targach i festiwalach. Egmont ze swoimi komiksami wchodzi nawet do Biedronki.

Nowe pokolenia pojawiają się ciągle i ciągle trzeba je zachęcać i to jest m.in. rola kolekcji -  to dokładnie chciałem Ci wyjaśnić i o tym większość osób Ci tu pisała... Nie ma znaczenia czy rynek jest rozwinięty czy nie... Bez nowych komiksiarzy rynek nie będzie się rozwijał bo kto będzie kupował komiksy? jak nikt nie będzie ich kupował to nikt nie będzie ich wydawał...

Ale ja o tym cały czas piszę, że kolekcje zrobiły dobrą robotę w naszym kraju. I obecnie tylko szkodzą. Dajmy rozwinąć się normalnym wydawnictwom, których oferta będzie równie atrakcyjna i będzie przyciągać nowe osoby. Ciągle widzę w Internecie osoby z "pokolenia Semica", które nagle się obudziły i są w szoku jak to rynek się rozwinął w ostatnich latach. A dzieci niech se czytają Sisters, czy inne podobne, by potem mogli przeskoczyć na wyższy próg wtajemniczenia.

A młodych nie zachęcisz grubymi tomiszczami i ekskluzywami - skąd miały by brać na to pieniądze a i treść  bywają nieodpowiednie. To o czym piszesz jest kierowane do wyjadaczy... nie nowego narybku.... To Ci wszyscy próbują tu uświadomić...

No i o tym mówię cały czas. Mamy cenowo podobne tomy z Marvel Now/DC Odrodzenie. A jak nie mają pieniędzy to kupują z drugiego obiegu lub idą do bibliotek, czy czytelni, gdzie jest zarówno kolekcja na wprowadzenie jak i grube tomy.

Współpracują z tymi samymi dystrybutorami (Egmont ma przecież prasę dziecięcą) plus TK sam otwarcie powiedział, że współpracują i mają ze sobą dobre relacje...

To oczywiste, że współpracują. A to znaczy, że dystrybutor sypie danymi na prawo i lewo, bo ma z Tomaszem Kołodziejczakiem "dobre relacje"? To już teorie spiskowe jak u Bazyla.

Przypominam kolekcje mają inny kanał dystrybucji i są skierowane do innego klienta... i "są fajne" (to cytat).

Do tego też się odnosiłem wcześniej. Pozwól, że wkleję swą wypowiedź.

No jasne, że tak musi mówić. Gdybym prowadził firmę, to w życiu bym nie wyzywał konkurencji w stylu Obajtka, tylko bym ją szanował, nie ważne jak bardzo by mi szpilę wbijała. I tu plus dla Tomka za taką postawę i za to, że dzielnie wygrywa tą rywalizację, choć nie raz mu kolekcja stanęła na odcisk. A nowy katalog jest w pewien sposób przełomowy, pokazuje jak nam rynek się rozwinął. Tak wiele grubszych tomów (i droższych:) jeszcze nie było. Jak się do tego dołoży zapowiedzi Muchy to mamy pewien obraz, gdzie wydawnictwa już nie boją się inwestować w "tłuściochy" i nie boją się sięgać po klasyki.

Świat wydawniczy jest dość mały w gruncie rzeczy zwłaszcza w obrębie tego samego typu publikacji -drukarnie, dystrybutorzy, tłumacze itp.

Kurczę, znowu spiski. Z Kołodziejczaka się robi takiego Palacza pociągającego za sznurki...

Przecież nie musiała się zgadzać się na propozycję Panini w sprawie pracy nad kolekcją... Plus otrzymaną kasę za to zlecenia mogła przeznaczyć na rozwój innych komiksów - Mucha to nie tylko SH przecież...

Było źle u Muchy przez pewien czas i to jest fakt. Wyszli z kryzysu i sobie poradzili. Sądzę, że właśnie rozbudowana oferta tytułów im pomogła. Ale parę razy kolekcja ich boleśnie uderzyła.

Wiesz ile osób w tym wątku próbowało z tobą rozmawiać kulturalnie i w sposób rzetelny???

Może właśnie tych cech zabrakło rozmówcom. Tak się dzieje jak zaczyna brakować wiedzy i argumentów. Wtedy też taka osoba ociera się o prawo Godwina jak to właśnie zrobiłeś.

Sposób prowadzenia przez Ciebie dysolucji prowadzi do takich skojarzeń co poradzę... Jak wspomniał @Kadet prawo Godwina :)

No trudno. Zauważyłem, że przyczyną problemu w tym wątku na forum są... wolnorynkowe poglądy. W mojej opinii, popartej oczywiście szeregiem spostrzeżeń i podobnym zdaniem u wielu forumowiczów, kolekcje sprawiają problemy. Problemy tak dotkliwe dla rynku, że śmiało można nazwać je patologiami. Kolekcje wręcz dewastują rynek. I co z tego? Jest oburzenie, że niby chcę zakazać czytania i wydawania? Nic takiego nie ma miejsca. Ja chcę by przeciętny czytelnik zobaczył, że to nie są urojenia, to się dzieje. I dlatego jako świadomy czytelnik powinien wybrać, czy chce dalej brnąć w poszatkowane tomy, duble i panoramę, a może woli dostać coś więcej? To zdroworozsądkowy wybór, przed którym stoimy my wszyscy. Jak narkotyki, wódka i papierosy. Można po nie sięgać, ale trzeba znać ryzyko.

Dla wolnorynkowców najistotniejsza jest "konkurencja" ze strony kolekcji. Wierzą oni, że skoro niszczy ona rynek, to tak powinno być, wszystko się ułoży. Dla mnie istotna jest prawdziwa konkurencja, która przyniesie realne korzyści. Taka wśród prawdziwych wydawnictw, jak Egmont, Mucha, Scream, Non-Stop Comics, itp.

Możemy parafrazować tutaj próbę wywołania wojny na forum i uśmiercenia kolekcji.

Nie hiperbolizuj. Kolekcje dały nam dużo dobrego i dzięki nim mamy renesans rynku komiksowego. Po co więc to niszczyć dalszymi kolekcjami? Alkohol, wódkę, a nawet narkotyki można spróbować. Ale długotrwałe stosowanie dewastuje. Przyjmijmy te wszystkie grubasy jako zdrowe odżywianie. Nie trujmy się. Drogie Hachette, dziękujemy za kolekcje, a teraz idźcie sprzedawać swoje modele samochodów i ręcznie malowane figurki jak to robią Deagostini i Eglemoss. Wróćcie do nas za parę lat z jakąś sensowną kolekcją.

Offline Pan M

Odp: Porozmawiajmy o szkodliwości kolekcji na naszym rynku
« Odpowiedź #112 dnia: Pn, 10 Maj 2021, 14:21:36 »
Sorry, ale te analogie kolekcji do alkoholu, używek są absurdalne.

Może komiksy to w ogóle niszczą ścieżki neuronalne w mózgu?  ::) ;D

Offline eridraven

Odp: Porozmawiajmy o szkodliwości kolekcji na naszym rynku
« Odpowiedź #113 dnia: Pn, 10 Maj 2021, 14:55:43 »

Nie hiperbolizuj. Kolekcje dały nam dużo dobrego i dzięki nim mamy renesans rynku komiksowego. Po co więc to niszczyć dalszymi kolekcjami? Alkohol, wódkę, a nawet narkotyki można spróbować. Ale długotrwałe stosowanie dewastuje. Przyjmijmy te wszystkie grubasy jako zdrowe odżywianie. Nie trujmy się. Drogie Hachette, dziękujemy za kolekcje, a teraz idźcie sprzedawać swoje modele samochodów i ręcznie malowane figurki jak to robią Deagostini i Eglemoss. Wróćcie do nas za parę lat z jakąś sensowną kolekcją.


Bo po tobie, po mnie i wielu innych w komiksowie, przyjdzie kolejne pokolenie. Już to padło w dyskusji. Kolekcje to dobry start, są potrzebne na pewnym etapie przygody z komiksami. To co zrobi się dalej ze zdobytą wiedzą zależy już od samego zainteresowanego.
Komiks to tylko hobby

Piszę sobie na blogu: Comixxy

Offline Cringer

Odp: Porozmawiajmy o szkodliwości kolekcji na naszym rynku
« Odpowiedź #114 dnia: Pn, 10 Maj 2021, 14:56:22 »
Sorry, ale te analogie kolekcji do alkoholu, używek są absurdalne.
Może komiksy to w ogóle niszczą ścieżki neuronalne w mózgu?  ::) ;D

Mam taką osobistą hipotezę że ilekroć ktoś stosuje w dyskusji analogie to znaczy że nie ma racji bo z reguły analogie są z dupy wzięte, odnoszą się innych rzeczy i liczą na "chłopski rozum".

Offline Geekboy

Odp: Porozmawiajmy o szkodliwości kolekcji na naszym rynku
« Odpowiedź #115 dnia: Pn, 10 Maj 2021, 19:35:58 »
@Adolf W zasadzie osiągnąłem zamierzony efekt i teraz tylko chciałbym sprostować parę rzeczy bo wypowiedziałem się w sposób dość chaotyczny i doszło do paru nieporozumień.
Mówiąc w przenośni jesteśmy po części kolegami po fachu co mnie cieszy bo to znaczy, że będziesz rozumiał pewne sprawy.
Zacznijmy od tego, że nie jestem upoważniony do tego by wypisywać niepubliczne informacje na publicznym forum i jako osoba pracująca w dużym sklepie wysyłkowym musisz to wiedzieć.
Druga istotną sprawą jest to, że nigdy nie twierdziłem, że jestem ekspertem i nigdy tak siebie nie nazwałem i w zasadzie nim nie jestem a po prostu posiadam jakąś wiedzę. Nie mogłem przejść za to obojętnie obok osoby, która mówiąc potocznie – pozjadała wszystkie rozumy i wie najlepiej co jest najlepsze bo przeprowadziła analizę forum szukając treści na poparcie swoich tez. Wiele osób podjęło próbę dyskusji ale olało sprawę bo nie można znaleźć argumentu na „nie bo nie”
Trzecią istotną rzeczą jest to co zdajesz się rozumieć i jednocześnie nie rozumieć - mianowicie to że nie można porównywać kolekcji z normalnymi wydaniami i to, że nikt nie ma zamiaru tutaj ani udowadniać, że kolekcje są lepsze od Egmontu czy Muchy ani, że kolekcje stanowią dla nich jakiekolwiek zagrożenie.
Trochę nie właściwie to ująłem we wcześniejszych wpisach ale mówiąc o ilościach kolekcje chciałem byś zastanowił się nad tym jakie jest realne zainteresowanie kolekcjami ale patrząc na twoje szacunki widać, że nie doceniasz kolekcji (wybacz sprowokowałem Cię bo po twoich argumentach z pierwszej strony  chciałem wiedzieć jak naprawdę widzisz dostępność kolekcji).  W kolejnym mówiąc o licencji i sposobie dystrybucji odnieść się dlaczego tak to działa a nie inaczej – Czyli sprzedaż określonych ilości od do za pośrednictwem punktów z prasą i prenumerata dla tych co nie chcą przegapić.
Powtórzę to raz jeszcze – kolekcje nie stanowią bezpośredniej konkurencji dla wydawnictw bo są prasą!!! Wydawnictwa komiksowe wybierają konkretne tytuły dla osób, które po te konkretne tytuły chcą sięgnąć – czyli dla Ciebie i innych pasjonatów 😊 Kolekcje są prasą więc kierowane są do osób, które produkty prasowe czytają, dla nowych czytelników i tych niedzielnych czytelników, którzy lubią komiksy ale nie są tak wkręceni by śledzić rynek i wystarczy im to co jest w kolekcji – gdyby byli wkręceni to by kupowali wydania od normalnych wydawnictw. Oczywiście jeżeli jakiś komiks zainteresuje pasjonata to też może go kupić… Kolekcje są ułożone tak by osoby nieobeznane i te chcące zacząć przygodę wiedziały o co biega. Bardziej niż używki pasowałaby tutaj dieta pudełkowa bo nie musimy gotować, dostajemy określony wariant – nie najadamy się i nie dostajemy tego na co mielibyśmy ochotę – a dietę można skończyć i kupować co się lubi 😊
Jeżeli kolekcje są niszą o której mówisz i twoje przewidywane nakłady są realne to taki Egmont z 15 tyś nie powinien się martwić marnymi 2 tyś i wydać to samo tylko lepiej a ludzie wybrali by to wydanie. Kolekcje traciłyby klientów i nie byłoby sensu przedłużać 😊 A jednak tak się nie dzieje bo niby tracą czytelników ale jednak ciągle się je przedłuża i ciągnie na siłę dalej 😊 cały czas są też próby wprowadzania nowych a to oznacza, że ktoś chce to brać i to rzeczywiście idzie. Tak jak już wspomniałem dla jednego jest to ok i takie komiksy mu nie przeszkadzają. Nie możesz nakazać by ludzie brali komiksy od normalnych wydawnictw – ty nie chcesz nie kupuj kolekcji ale daj wybrać innym. 
Egmont np. po latach wydał to co kiedyś było w Semicach więc i za parę lat może wydać to co było wartego wydania w kolekcji i chętni się znajdą nostalgicznie patrząc na pewne historie lub kupią bo nie ma już tego na rynku 😊
Powtórzę też po raz kolejny, że brak kolekcji nie gwarantuje ani sprzedaży ani zainteresowania komiksami od normalnych wydawców, nie gwarantuje to też tego, że zaczną wydawać więcej. Sposoby wydawnicze normalnych wydawnictw nie są idealne – mają wady i też mają przeciwników. Promocja promocją i niby reklamy ale jednak dostępność specyficzna – i szanujmy się Egmont grubasków do biedronek nie da 😊 Komiksy może dać oczywiście ale całego asortymentu do każdej biedronki nie wyśle 😊 Plus niby kolekcje nie są tak dobierane a jednak Test DC wyszedł wraz z premierą Synder Cut 😊 a to nie jedyna premiera na ten rok od DC.
Powtarzasz jak mantrę, że „Kolekcje się pojawiły i zrobiły swoje, przyciągnęły do siebie spore grono ludzi. Niestety ich nadmiar powoduje patologię, co już tu punktowało się wielokrotnie. I także było poruszane, że kolekcja to nie jedyny sposób na zbawienie rynku komiksu” – kolekcje nie zbawiają rynku 😊 Ale nadal przyciągają ludzi, których mają przyciągać 😊 Egmontowi się to nie udało mimo prób SH i ich dostępności w Empikach i innych sklepach 😊 czy jesteś w 100% przekonany, że jak kolekcję znikną to równowaga zostanie zachowana? Dlaczego kolekcje zaczęły wychodzić gdzieś gdzie w ogóle nie były potrzebne? Dlaczego ciągle są nowe ?😊 (jak coś to pytania retoryczne). Ale wracając do tego, że „już tu punktowało się wielokrotnie” -  mnie i wielu tutaj obecnych to nie przekonało co oznacza, ze źle punktujesz i musisz postawać się bardziej 😊 albo, że jednak możesz nie mieć racji 😊
Tutaj wrócę do punktu o informacjach 😊 Informacje wychodzą a wydawnictwa współpracuję o tym mówił TK – jako przykład mogę np. podać to, że odnośniki do komiksów obu strony były po obu stronach i np. w WKKM i w wydaniach Egmontu 😊 TUTAJ NIE MA RYWALIZACJI BO SĄ RÓŻNE KANAŁY DYSTRYBUCJI I INNI KLIENCI 😊 to jak rywalizacja targu warzywnego z marketem w kwestii zakupu marchewki – jedno i drugie ma swoje zalety i wady i swoich klientów –(ach te żywieniowe porównania 😊) – wiesz tutaj też jest kwestia zdrowia i chemii 😊 ale w zasadzie i tak wszyscy umrzemy więc co za różnica co jemy i co czytamy… (ja wiem komfort czytania i długość życia xD)
Jeżeli natomiast chcesz dotrzeć do normalnego czytelnika który kupuje kolekcje to forum dla pasjonatów jest słabym miejscem 😊
Podsumowując jak już to wiele osób pisało 😊 nie jesteś odbiorcą kolekcji to jej nie kupuj ale jak ktoś chce ją kupić to go nie piętnuj bo zniechęcisz jeszcze całkowicie do komiksów 😊 A jeżeli ktoś po jakimś czasie się nawróci to chyba będzie na plus 😊
Jeżeli masz zamiar dalej powtarzać to samo to to proszę Cię żebyś nie odpisywał wcale – mnie nie przekonasz i pewnie innych też nie 😊
Pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Pn, 10 Maj 2021, 19:42:49 wysłana przez Geekboy »

Offline bibliotekarz

Odp: Porozmawiajmy o szkodliwości kolekcji na naszym rynku
« Odpowiedź #116 dnia: Pn, 10 Maj 2021, 19:38:42 »
W wątku o pierwszym tomie "kolekcji" Milestones też już padł argument, że nie powinna istnieć, bo rację bytu mają wyłącznie pełne runy. Cieszmy się póki jeszcze wolno nam czytać to co chcemy i w takim wydaniu jakim chcemy a nie decyduje o tym jakiś pies ogrodnika.
Batman returns
his books to the library

Offline eridraven

Odp: Porozmawiajmy o szkodliwości kolekcji na naszym rynku
« Odpowiedź #117 dnia: Pn, 10 Maj 2021, 20:07:08 »
W wątku o pierwszym tomie "kolekcji" Milestones też już padł argument, że nie powinna istnieć, bo rację bytu mają wyłącznie pełne runy. Cieszmy się póki jeszcze wolno nam czytać to co chcemy i w takim wydaniu jakim chcemy a nie decyduje o tym jakiś pies ogrodnika.

Tylko, że nikt tu nie słucha oczywistych oczywistości. To teatr dwóch aktorów, którzy powinni iść na piwo i dać sobie po staropolsku po ryju. Sens tej rozmowy uleciał dawno, kolekcje nie są szkodliwe, to walka o to kto ma rację. Wszelkie racjonalne wtrącenia będą ignorowane. Jak to się mówi na wyspach: show must go on
Komiks to tylko hobby

Piszę sobie na blogu: Comixxy

Offline Geekboy

Odp: Porozmawiajmy o szkodliwości kolekcji na naszym rynku
« Odpowiedź #118 dnia: Pn, 10 Maj 2021, 20:12:04 »
Tylko, że nikt tu nie słucha oczywistych oczywistości. To teatr dwóch aktorów, którzy powinni iść na piwo i dać sobie po staropolsku po ryju. Sens tej rozmowy uleciał dawno, kolekcje nie są szkodliwe, to walka o to kto ma rację. Wszelkie racjonalne wtrącenia będą ignorowane. Jak to się mówi na wyspach: show must go on

W zasadzie to ja mam cichą nadzieję, że nie będę musiał już odpisywać...

Offline Adolf

Odp: Porozmawiajmy o szkodliwości kolekcji na naszym rynku
« Odpowiedź #119 dnia: Wt, 11 Maj 2021, 02:05:04 »
Znowu czas marnuję na odpowiedzi, ale niech już będzie.

Sorry, ale te analogie kolekcji do alkoholu, używek są absurdalne.

Może komiksy to w ogóle niszczą ścieżki neuronalne w mózgu?  ::) ;D

Niszczenie ścieżek neuronalnych, a dewastacja rynku komiksowego? Według mnie ma sens, ale przecież czepianie się analogii nie jest najważniejsze w tej dyskusji.

@Adolf W zasadzie osiągnąłem zamierzony efekt i teraz tylko chciałbym sprostować parę rzeczy bo wypowiedziałem się w sposób dość chaotyczny i doszło do paru nieporozumień.
Mówiąc w przenośni jesteśmy po części kolegami po fachu co mnie cieszy bo to znaczy, że będziesz rozumiał pewne sprawy.

Jej, teraz to się dopiero chaotycznie wypowiedziałeś. Postaram się ogarnąć Twoją wypowiedź.

Zacznijmy od tego, że nie jestem upoważniony do tego by wypisywać niepubliczne informacje na publicznym forum i jako osoba pracująca w dużym sklepie wysyłkowym musisz to wiedzieć.

No i dobrze, przynajmniej Kołodziejczak od Ciebie się nie dowie tajemnic handlowych.

Druga istotną sprawą jest to, że nigdy nie twierdziłem, że jestem ekspertem i nigdy tak siebie nie nazwałem i w zasadzie nim nie jestem a po prostu posiadam jakąś wiedzę. Nie mogłem przejść za to obojętnie obok osoby, która mówiąc potocznie – pozjadała wszystkie rozumy i wie najlepiej co jest najlepsze bo przeprowadziła analizę forum szukając treści na poparcie swoich tez. Wiele osób podjęło próbę dyskusji ale olało sprawę bo nie można znaleźć argumentu na „nie bo nie”

Tutaj wiele łatek mi zaczęli przypinać obrońcy kolekcji, ale zamiast być Hitlerem i zjadającym rozumy, wolałbym być uświadomiony, że się mylę. Ktoś mi wypunktował, że np. kolekcja DC wciąż jest na empik.com, co w przypadku tej kolekcji obala moje argumenty o słabej dostępności. Wolałbym usłyszeć więcej rzetelnych danych, które mi uzmysłowią, że przesadzam z oceną.

Trzecią istotną rzeczą jest to co zdajesz się rozumieć i jednocześnie nie rozumieć - mianowicie to że nie można porównywać kolekcji z normalnymi wydaniami i to, że nikt nie ma zamiaru tutaj ani udowadniać, że kolekcje są lepsze od Egmontu czy Muchy ani, że kolekcje stanowią dla nich jakiekolwiek zagrożenie.

Ale jak to nie można porównywać? Tu są komiksy i tam są komiksy. Przy poprzednich postach więcej się rozpisałem nad wadami dystrybucji kioskowej. Ogarnij trochę poprzednie wpisy. Tam nawet Bazyl narzeka, że nie może już Giganta kupić.

Trochę nie właściwie to ująłem we wcześniejszych wpisach ale mówiąc o ilościach kolekcje chciałem byś zastanowił się nad tym jakie jest realne zainteresowanie kolekcjami ale patrząc na twoje szacunki widać, że nie doceniasz kolekcji (wybacz sprowokowałem Cię bo po twoich argumentach z pierwszej strony chciałem wiedzieć jak naprawdę widzisz dostępność kolekcji).  W kolejnym mówiąc o licencji i sposobie dystrybucji odnieść się dlaczego tak to działa a nie inaczej – Czyli sprzedaż określonych ilości od do za pośrednictwem punktów z prasą i prenumerata dla tych co nie chcą przegapić.

Trochę dziwnie podszedłeś do sprawy, bo chcesz bym się nad tym zastanawiał, ale ja już się nad tym zastanawiałem. I tu bardzo teoretyzujemy. Bo Ty wierzysz w przeogromne ilości, a ja... też wierzę, ale tylko w momencie startu. Później to się kurczyło. I tak, uważam że to dobrze, że było jej dużo, nawet w punktach z prasą w mniejszych miejscowościach. Helloł, przecież cały czas chwalę kolekcje za to co dokonały!

Powtórzę to raz jeszcze – kolekcje nie stanowią bezpośredniej konkurencji dla wydawnictw bo są prasą!!! Wydawnictwa komiksowe wybierają konkretne tytuły dla osób, które po te konkretne tytuły chcą sięgnąć – czyli dla Ciebie i innych pasjonatów 😊 Kolekcje są prasą więc kierowane są do osób, które produkty prasowe czytają, dla nowych czytelników i tych niedzielnych czytelników, którzy lubią komiksy ale nie są tak wkręceni by śledzić rynek i wystarczy im to co jest w kolekcji – gdyby byli wkręceni to by kupowali wydania od normalnych wydawnictw. Oczywiście jeżeli jakiś komiks zainteresuje pasjonata to też może go kupić…

Odnoszę wrażenie, że nie wiesz o czym mówisz. Sorry, że znowu w niemiły sposób Ci coś zarzucę, ale tutaj sobie wmawiasz, że one nie są konkurencją. Powiedz to Musze, którą swego czasu dotknęły duble z kolekcji. Powiedz też Kołodziejczakowi żeby rzucił nam w końcu tego Spider-Mana Straczyńskiego. A może próbujesz wybielać kolekcje żeby uznać, że nie mam racji? Proszę więc, nie patrz na temat przez pryzmat jakiegoś kolesia z forum, ale patrz całościowo jak wpływają na rynek obecnie.

Kolekcje są ułożone tak by osoby nieobeznane i te chcące zacząć przygodę wiedziały o co biega. Bardziej niż używki pasowałaby tutaj dieta pudełkowa bo nie musimy gotować, dostajemy określony wariant – nie najadamy się i nie dostajemy tego na co mielibyśmy ochotę – a dietę można skończyć i kupować co się lubi 😊
Jeżeli kolekcje są niszą o której mówisz i twoje przewidywane nakłady są realne to taki Egmont z 15 tyś nie powinien się martwić marnymi 2 tyś i wydać to samo tylko lepiej a ludzie wybrali by to wydanie. Kolekcje traciłyby klientów i nie byłoby sensu przedłużać 😊 A jednak tak się nie dzieje bo niby tracą czytelników ale jednak ciągle się je przedłuża i ciągnie na siłę dalej 😊

@Bazyl pomóż!!! Bazyl to ekspert od kolekcji i ich fanatyk, nie raz płakał jak to przedwcześnie zamknięto WKKM i teraz jak to od dobrej sprzedaży zależy przedłużenie SBM. I tu niestety potwierdza się, że kolekcje najwięcej (też mi odkrycie) sprzedają się na początku istnienia.

cały czas są też próby wprowadzania nowych a to oznacza, że ktoś chce to brać i to rzeczywiście idzie. Tak jak już wspomniałem dla jednego jest to ok i takie komiksy mu nie przeszkadzają. Nie możesz nakazać by ludzie brali komiksy od normalnych wydawnictw – ty nie chcesz nie kupuj kolekcji ale daj wybrać innym.


Ludzie, ja nikomu nic nie nakazuje! Ja informuję, że kolekcje z czasem niszczą rynek i to jest oczywiste. To coś na co zwolennicy kolekcji nie zwracają uwagi! To tak jak palacze nie zwracają uwagi, że narażają się na raka, a zwolennicy fast foodów na otyłość. Dlatego ważne by uświadamiać ludzi jak jest. I nie chcę byś czuł się urażony, że zarzucam Ci niewiedzę. Chciałbym byś wyciągał właściwe wnioski.

Egmont np. po latach wydał to co kiedyś było w Semicach więc i za parę lat może wydać to co było wartego wydania w kolekcji i chętni się znajdą nostalgicznie patrząc na pewne historie lub kupią bo nie ma już tego na rynku 😊

OMG, Twoje twierdzenie znowu Cię naraża na atak. Tak, Egmont wydał niektóre rzeczy z Semiców i wyda jeszcze kilka, ale inne wydawnictwa także wrzucają na rynek to co było w Semicach, a sporo tego co wtedy było w ogóle nie ma szans na wydanie. I pomijając brak precyzji, to wyciągam to co mi chciałeś przekazać i sam w także chciałbym w to wierzyć, że kiedyś to co zniszczyła kolekcja, Egmont naprawi. Tak jest teraz z Punisherem i Welcome Back, Frank, które częściowo pojawiło się w kolekcjach, a wcześniej u Mandragory. Tak było z Ultimate Spider-Manem. I wspomniany run Straczyńskiego... Mógłby już dawno zadebiutować, ale jednak kolekcje przesunęły w czasie jego premierę o parę lat.

Powtórzę też po raz kolejny, że brak kolekcji nie gwarantuje ani sprzedaży ani zainteresowania komiksami od normalnych wydawców, nie gwarantuje to też tego, że zaczną wydawać więcej. Sposoby wydawnicze normalnych wydawnictw nie są idealne – mają wady i też mają przeciwników. Promocja promocją i niby reklamy ale jednak dostępność specyficzna – i szanujmy się Egmont grubasków do biedronek nie da 😊

Obecnie na rynku dogorywa kolekcja SBM i mamy czysty grunt. A ten jest dobrze zagospodarowywany przez różne wydawnictwa. Dlatego właśnie powstaje pytanie o zasadność pojawiania się nowych kolekcji. Do tematu wrócę jak odpowiem Ci na Twoje wątpliwości. Także te związane z Biedronką, gdzie pojawiły się komiksy dla dzieci, a wcześniej m.in. Asterixy. I fakt, także grubasów bym tam nie widział, ale tomy z Marvel Fresh już jak najbardziej.

Komiksy może dać oczywiście ale całego asortymentu do każdej biedronki nie wyśle 😊 Plus niby kolekcje nie są tak dobierane a jednak Test DC wyszedł wraz z premierą Synder Cut 😊 a to nie jedyna premiera na ten rok od DC.


Zastanawiam się na ile to celowe działanie, a na ile przypadek. Przecież o premierze Snyder Cut dowiedzieliśmy się ledwo kilka miesięcy przed premierą. Zorganizowanie kolekcji w tym okresie w tak krótkim czasie jest... możliwe! Ale i tak sądzę, że to przypadek. Ciągle wychodzą filmy, gdyby kolekcja wyszła wcześniej, to by próbowano ją podpiąć pod Wonder Woman. Brakuje mi zbieżności tytułów z danym filmem.

Powtarzasz jak mantrę, że „Kolekcje się pojawiły i zrobiły swoje, przyciągnęły do siebie spore grono ludzi. Niestety ich nadmiar powoduje patologię, co już tu punktowało się wielokrotnie. I także było poruszane, że kolekcja to nie jedyny sposób na zbawienie rynku komiksu” – kolekcje nie zbawiają rynku 😊 Ale nadal przyciągają ludzi, których mają przyciągać 😊

I tu wypowiem się o nowej kolekcji DC po zakończeniu odpowiedzi na Twoje kwestie. Bo szczerze wątpię czy ta kolekcja, a właściwie jej test działa tak jak powinna.

Egmontowi się to nie udało mimo prób SH i ich dostępności w Empikach i innych sklepach 😊 czy jesteś w 100% przekonany, że jak kolekcję znikną to równowaga zostanie zachowana? Dlaczego kolekcje zaczęły wychodzić gdzieś gdzie w ogóle nie były potrzebne? Dlaczego ciągle są nowe ?😊 (jak coś to pytania retoryczne). Ale wracając do tego, że „już tu punktowało się wielokrotnie” -  mnie i wielu tutaj obecnych to nie przekonało co oznacza, ze źle punktujesz i musisz postawać się bardziej 😊 albo, że jednak możesz nie mieć racji 😊

Podpuszczasz mnie, ale słabo :) Bo odwołujesz się do równowagi, a właśnie tą równowagę niszczą teraz kolekcje. I znasz już mój cytat, to dobrze, bo wiesz jak bardzo były potrzebne. Sam latałem do kiosku w 2012 i kupowałem pierwsze tomy z wyciągniętym jęzorem. Było to coś świeżego na naszym rynku, coś co sprawiło, że teraz często sięgam po ten normalne wydania. I nie tylko ja. Kolekcje uratowały nasz rynek komiksowy od zapaści. Ale czy później już pełniły taką funkcję, czy bardziej przeszkadzały?

Tutaj wrócę do punktu o informacjach 😊 Informacje wychodzą a wydawnictwa współpracuję o tym mówił TK – jako przykład mogę np. podać to, że odnośniki do komiksów obu strony były po obu stronach i np. w WKKM i w wydaniach Egmontu 😊 TUTAJ NIE MA RYWALIZACJI BO SĄ RÓŻNE KANAŁY DYSTRYBUCJI I INNI KLIENCI 😊 to jak rywalizacja targu warzywnego z marketem w kwestii zakupu marchewki – jedno i drugie ma swoje zalety i wady i swoich klientów –(ach te żywieniowe porównania 😊) – wiesz tutaj też jest kwestia zdrowia i chemii 😊 ale w zasadzie i tak wszyscy umrzemy więc co za różnica co jemy i co czytamy… (ja wiem komfort czytania i długość życia xD)

Któryś raz już próbujesz mi wmówić, że nie ma konkurencji. A ja jak zwykle Ci powiem, że jednak jest. Bo przecież kolekcje trafiają do nowych czytelników, ale kupują je także bardziej wymagający fani. A Ci mają kupować duble, bo chcą mieć panoramę? Tu jest masa problemów, o których mówiliśmy wcześniej, ale Ty optymistycznie nie zwracasz na nie uwagi.

Jeżeli natomiast chcesz dotrzeć do normalnego czytelnika który kupuje kolekcje to forum dla pasjonatów jest słabym miejscem 😊

Normalni czytelnicy, casuale, czy jak ich tam zwać, nie wiedzą nawet, że jest coś tak archaicznego jak forum komiksowe.

Podsumowując jak już to wiele osób pisało 😊 nie jesteś odbiorcą kolekcji to jej nie kupuj ale jak ktoś chce ją kupić to go nie piętnuj bo zniechęcisz jeszcze całkowicie do komiksów 😊 A jeżeli ktoś po jakimś czasie się nawróci to chyba będzie na plus 😊

No tej, ja się cieszę z każdej nawróconej duszy, bo to wartość dodatnia dla naszego rynku. Jednak powątpiewam czy kolekcje jeszcze są w stanie pełnić taką funkcję.

Jeżeli masz zamiar dalej powtarzać to samo to to proszę Cię żebyś nie odpisywał wcale – mnie nie przekonasz i pewnie innych też nie 😊
Pozdrawiam

No to zamiast powtarzać to samo, to chciałbym się zastanowić, wspólnie z Tobą i innymi, mam nadzieję, że nawet Bazyl się przyłączy do dyskusji. Zastanówmy się wspólnie jak to ma wyglądać w 2021 roku na naszym rynku komiksowym? Czy nowa kolekcja DC jest nam potrzebna?

Mamy obecnie premiery jak i zapowiedzi wielu wspaniałych tomów o jakich jeszcze 10 lat temu nie mogliśmy marzyć. Gdyby ktoś mi powiedział, że wyda się u nas taką nisze jak Archiwa Tomb Raider, to bym go pewnie wyśmiał. Ale to się dzieje i pierwszy tom już jest, a dwa następne w drodze. Wspaniałe Epici Spider-Mana i Spectacular Spider-Man od Muchy, a nawet Injustice! Długo by wymieniać, każdy tu wpisze swoich faworytów. Mamy to wszystko dzięki temu, że kolekcje rozkręciły rynek.

Pytanie: Czy jeśli wydamy następne kolekcje, to rynek jeszcze bardziej urośnie? Bo o to mam cały czas ból pośladków, bo nie widzę tego w ten sposób. Tego co się stało już nie powtórzymy w takiej skali. Nie teraz. Za kilka lat jak nadejdzie nowe pokolenie, to wtedy pewnie będą jakieś efekty, a teraz chciałbym żeby to następne pokolenie miało również dostęp do wielkiego rynku, gdzie pojawiła się na nim większość wartościowych rzeczy. I tak to właśnie działa na Zachodzie, gdzie kolekcje trafiają do nowych odbiorców, a Ci potem interesują się prawdziwymi wydaniami.

No i mamy tą nieszczęsną kolekcję DC. Czy ma sens w promocji czytelnictwa?
1. Test w aż dwóch województwach. Ale to w końcu test. Może ktoś ją znajdzie i nawet kupi, ale...
2. Kolekcja dostępna jest w salonach Kolportera. Nie we wszystkich kioskach, tylko w tych tej firmy, co jeszcze bardziej ogranicza szansę jej znalezienia.
3. Kolekcja ma trafiać do młodego pokolenia, a to... już nie czyta gazet. Teraz Internet.
4. Ale na szczęście kioski internetowe i jacyś Janusze wystawiają tomy kolekcji na Allegro i tam można je kupić. Jednak jak się kupuje przez Internet, to przecież lepiej kupić coś od Egmontu/Muchy/wstaw wydawnictwo.
5. Ten test miał jakąś reklamę? Rozumiem, że testy nie mają takowej. Ja nie otarłem się o żadne materiały promocyjne i gdyby nie forum, to bym był całkowicie nieświadomy w temacie.
6. OMG, w tej kolekcji są na cztery tomy, aż cztery są dublami!!! OMG, czy ja dobrze widzę? Kolekcja dubluje kolekcję?

Gdzie jest sens? Można by dać inną kolekcję, ale przecież jak nie ma ludzi w pelerynach to się nie sprzeda. Nawet taka wartościowa kolekcja jak Transformers, choć miała jakąś tam reklamę, to nie trafiła w mojego kolegę, wielkiego fana marki - tego samego co mu kupowałem tomy jak był za granicą. Po prostu o niej nie usłyszał i przepadło. Nawet się zastanawiam jakim cudem ta kolekcja wystartowała, to domyślam się, że koszty licencji są niższe niż u takiego Marvela, więc mniejsze wymagania.

Czy potrzebujemy kolekcji w 2021 roku? Jeśli tak to jakich? Są takie co nam nie zaszkodzą, a na nich skorzystamy? Czy lepiej żeby zachęcać ludzi do kupowania np. Marvel Fresh.