Thorgal zawiera różne błędy i niedoróbki, niepsujące mi podziwiania poszczególnych kadrów. Nie zgodzę się, że jest to „chamskie powiększenie materiałów Egmontu”, bo akurat graficznie jest to zrobione bardzo dobrze i na świetnym papierze. Po drodze jest sporo baboli innego typu i jeszcze durniejsze ich usprawiedliwianie przez Garulę, np. wstęp nieuka w pierwszym tomie, brak napisów na grzbietach, numeracja stron w miejscach niepotrzebnych, wiotkie i przeładowane ornamentyką okładki, różne kolory grzbietu i krawędzi w tomie trzecim, pognieciony papier stron i bardzo mizerna, przy tej cenie ilość materiałów dodatkowych.
Tylko, że tam władowano powiększone materiały, a nie zrobiono ich od nowa na podstawie scanów oryginałów, stąd to "chamskie". Zero pracy własnej - suwaczek w programie graficznym.
Twoja wyliczanka to najlepsze podsumowanie faktu, że gdy marszand sam coś od siebie chce dodać, to wychodzi porażka w wymiarze antycznym. Mnie tym Thorgalem wyleczył z kupowania jego tytułów. I baardzo kusiły mnie te Legendy, ale teraz widzę, że wystarczą wcześniejsze wydania. Tyle, że czarno-białych opowieści z Relaxu nie zobaczę, a akurat kreska Rosińskiego z tamtych lat, bez koloru, jest bardzo interesująca (o ile trawi się taki styl rysowania).