Niestety wszystko czego próbowałem od tego pana po "Preacherze" (momentami niezłym, przegiętym, ale jednak mimo wszystko zjadliwym) było nie dającymi się czytać gniotami. "Chłopaków" zmęczyłem trzy tomy i podziękowałem.
Chłopaków niestety nie czytałem.
Natomiast Kaznodzieja jest kapitalną, wciągającą serią z wyrazistymi, choć trochę przerysowanymi postaciami. Co ciekawe w poszczególnych zeszytach praktycznie każdy bohater (nawet trzecioplanowy) ma swoje pięć minut, dzięki czemu poznajemy ich motywacje i jeszcze bardziej trzymamy za nich kciuki lub jeszcze bardziej nienawidzimy. Sam pomysł na scenariusz jak dla mnie był również pozytywnym zaskoczeniem, a utrzymanie opowieści w konwencji współczesnego westernu (i wykorzystanie postaci Johna Wayne'a jako dodatkowego smaczku) jeszcze bardziej sprawiło, że wręcz wchłonąłem cały komiks. Pod kątem relacji trzech głównych bohaterów trzeba zwrócić uwagę, że jest ona bardzo dynamiczna i rozwija się w trakcie lektury (od przyjaźni, poprzez miłość, po nienawiść).
Kaznodzieję będę polecał każdemu i o każdej porze.