"W poszukiwaniu Piotrusia Pana" czytałem dawno temu, chętnie bym kupił egzemplarz gdyby na rynku pojawiło się wznowienie. Historia może nie odkrywcza lecz przyjemnie podana, zaśnieżona górska dolina jako miejsce akcji, wątek romantyczny, rodzinne sekrety zamkniętej społeczności odkrywane przez przybysza z zewnątrz. Trochę bajkowo lecz nie każda postać pozytywna doczekuje szczęśliwego zakończenia. Dobra opowieść.
"Jonathan" zdradza wady typowe dla początkującego twórcy i musimy przy lekturze przyjąć to co autor opisuje we wstępie: Jonathan to jego alter-ego, postać zafascynowana kulturą tybetańską. Komiksowe "7 lat w Tybecie"? Jest trochę podobieństw jednak to zupełnie inna opowieść. Zacznę może od wad tego komiksu. Autor nie wywiera na czytelniku wrażenia, że to realizm magiczny przenika całą historię podróży Jonathana, raczej, że wszystko osadzone w realiach historycznych i nawet epizod z wiedźmą ("I góra tobie zaśpiewa") to tylko zaznaczenie mistycyzmu jaki przenika Tybet. Balansuje na krawędzi gatunków. Zatem skąd u bohatera taka znajomość języków? Płynnie porozumiewa się z każdą napotkaną postacią. I o ile tybetański mógł poznać przez Saichę, chiński to inna para kaloszy. Biorąc poprawkę dodatkowo na ogromną ilość dialektów i narzeczy.
Zatem, znowu trochę bajkowości, jak w "W poszukiwaniu Piotrusia Pana".
To, że te 3 tomy jakie dostaliśmy od Ongrysa, są początkami autora, widać również w warstwie graficznej, choć mi osobiście ten styl się podoba i czyta się z przyjemnością.
Podobnie jak w "Piotrusiu", nie każda postać ma swój happy end, widać jednak, że Cosey zadbał by pokazać iż Tybet to miejsce zarówno piękne jak i surowe i groźne. Jak każde wysokie góry, można zginąć lekceważąc naturę, a dodatkowo w tle toczy się konflikt chińsko-tybetański i działania zbrojne. Jak wspominałem, to początki autora lecz widać z każdym tomem progres, rozwój postaci i pomysłu na fabułę. Jonathan jest zagubiony nawet gdy odzyskuje po 1 tomie, "Pamiętaj, Jonathanie" pamięć (i dobrze, motyw amnezji jest oklepany do bólu), a szukanie swojego miejsca pasuje do podróży rzeczywistej jak i filozoficznej, w którą zabiera czytelnika autor.
Na początku każdego tomu są podane propozycje podkładu muzycznego do lektury i słuchałem tych utworów by podążać ścieżką wyznaczoną przez autora. Mike Oldfield, Tangerine Dream, chociażby, choć nie tylko.
Ogólnie komiks oceniam jako dobry, jeszcze nie bardzo dobry ale jest potencjał na rozwój i chętnie przekonam się jakie były dalsze przygody Jonathana. Według zapowiedzi z tomu 1, zbiorczy tom 2 już wkrótce.