Mały Nemo Powrót do Krainy Snów
Moja dobra passa trwa, kolejna pozycja na rozkładzie i kolejne pole do zachwytu. Ale od początku, swego czasu zakupiłem wszystkie trzy części Małego Nemo od wydawnictwa Krakers. Niestety pomimo dwóch, trzech podejść nie zdołałem ukończyć nawet pierwszej części. Powód? Banalny. To co idealnie wkomponowywało się w paski w gazetach, nie do końca przekłada się na dłuższą lekturę. Szybkie znużenie, powtarzalność schematów, to nie są cechy jakie intrygują mnie na tyle mocno aby wsiąknąć w komiks na dłuższą chwilę. To raczej seria, której należy poświęcić więcej uwagi i rozkładać czas na jej poznanie na wiele dni, a nawet tygodni.
Gdy dowiedziałem się, że pojawi się w Polsce kontynuacja zacząłem się zastanawiać jak twórcy połączą klasyczne cechy, a zarazem spowodują unowocześnienie Małego Nemo przystosowując go do aktualnych trendów, mających niewiele wspólnego z czasami pierwowzoru. Czym i jak się im to udało?
Ano, w taki sposób że skonstruowali idealną pozycję dla czytelnika w każdym wieku. Uniwersalność tego dzieła przeszła moje oczekiwania, ponieważ doskonale bawiłem się przy lekturze. Niesamowicie lekka, płynna fabuła, przy której czas przestaje mieć znaczenie. Dynamiczne sceny niwelują powtarzalność, ogólnie pierwszy rozdział stanowi chyba najbardziej przypominającą kompozycyjnie treść oryginału. Dalej czuć już lekką innowacyjność i oparcie się schematom. Czyli twórcy dostali po prostu nową możliwość, jakiej nie miał swego czasu Winsor McCay. I chwała im za to, że wykorzystali szansę. Gabriel Rodriguez tylko potwierdził, iż swoim warsztatem może przenosić góry, to znaczy spowodować sytuację w której czytelnik po prostu czuje się jak jeden z uczestników wydarzeń. A pola do manewrów miał całkiem sporo, ponieważ Księżniczka z Nemo oraz resztą bandy przeżywa zwariowane przygody przerywane tylko...
Eric Shanower podołał wielkiemu wyzwaniu. Koncept Powrotu do Krainy Snów nadał nowych barw całej historii. Często w takich sytuacjach łatwo można odnieść wrażenie, że wznawia się coś na siłę, odcina się przy tym kupony i po chwili zapomina o danej pozycji. W tym wypadku ten problem znika.
Moja ocena? 9/10. Za pozytywne zaskoczenie, za udany projekt, za miło spędzony czas przy lekturze, doskonałej co powtarzam dla ludzi w każdym wieku.
Na koniec kilka słów o jakości wydania. Pierwsze co należy pochwalić do dokonały wybór papieru, dzięki któremu kolory "żyją". W edycji specjalnej znalazło się kilkadziesiąt stron dodatków, na które zawsze zwracam uwagę, do tego dołączone zostały dodatkowe grafiki. Obwoluta została świetnie zaprojektowana, widać że nad całością pochylono uwagę wiele razy. Uczta dla oczu.