Przypomnę tylko tak na marginesie, że panel, który prowadził @Popiel, miał tytuł:
"Jak blogować o popkulturze".
Nie będę się wypowiadać na temat samego panelu, bo go po prostu nie widziałam; o godzinie 18 właśnie próbowaliśmy wrócić z GIK-a do domu (bo mieliśmy przed sobą jeszcze 3h drogi). Jeśli będzie nagranie, chętnie obejrzę.
Ale przypominam tytuł, bo padło tu mnóstwo dygresji ni przypiął, ni przyłatał, które obniżyły loty tej dyskusji dramatycznie. Nawtykaliście jakichś "ideologii", które są de facto ludźmi (standard, nie dziwię się), ale osoby, po których bym się tego kompletnie nie spodziewała, robiły wnioskowanie na próbie n=1 (tak, @komiks, o Tobie mówię

), a inne potrafiły w sposób arbitralny stwierdzić, że poligamia jest naturalniejsza od homoseksualizmu (a na jakiej skali konkretnie?).
Już nie wspominając, że od jakiegoś czasu każdy rozmawia pod swoją tezę, nie ma znaczenia, co mówi, mówi ŹLE według swojego oponenta, NA PEWNO SIĘ MYLI. Świetny sposób, żeby się dogadać = wejść na forum.
Leci z nami moderator?
---
Temat panelu bardzo fajny, ale podejrzewam (znów: nie oglądałam, nie oceniam panelu), że ciągle brakuje nam dobrych punktów uchwytu. Więc gdyby ktoś chciał kiedyś pogłębić (może zostało pogłębione, chętnie posłucham), to ja poproszę o odpowiedzi na następujące pytania:
- czym jest to blogowanie, jak sobie je definiujemy?
- jakie formy i podziały wyróżniamy; jakie one mają cele, czego oczekują od nich odbiorcy?
- czego oczekujemy my, jako czytelnicy, od blogosfery? i czy jesteśmy rzeczywiście jej targetem?
- jak plasujemy informacje płynące z blogowania/blogów względem innych źródeł informacji o popkulturze?
- czym są te blogi i to blogowanie DLA WYDAWCÓW? jak oni je traktują? jak je oceniają? bo przecież zahaczamy o aspekt promocyjny tutaj
- jakie konkretnie kompetencje sprawiają, że wyznaczamy linię odcięcia: ten blog ok, ten nie?
- a może to nie jest kwestia kompetencji, tylko czegoś innego? czego?
Podchodzę do tego jak do zogniskowanego wywiadu grupowego; chciałabym, żeby ludzie odpowiadali na pytania otwarte, bo może się okazać, że są różne oczekiwania w targecie odbiorców, i to właśnie te oczekiwania, a nie nasze wewnętrzne widzi-mi-się oparte o lata obcowania z popkulturą (nie mówię o sobie, jestem popkulturową półanalfabetką... wciąż; mówię o osobach, które twierdzą, że się znają) definiują rzeczywistość. Gdyby mi ktoś powiedział, żeby napisać scenariusz do takiej grupy, to bym mogła i na 1,5-2h wywiad zrobić