Problem z jednoznaczną oceną przyczyn upadku czytelnictwa czegokolwiek leży m.in. w tym, że na przemiany natury polityczno-gospodarczej nałożył się niezależnie przełom technologiczny zachodzący na całym świecie. Gdyby do okrągłego stołu doszło dekadę wcześniej nie mielibyśmy do czynienia z eksplozją rynku audio-wideo (płyty CD, wypożyczalnie kaset VHS, telewizja satelitarna i kablowa) czy komputerowego i można by było w miarę obiektywnie porównywać "zasługi" obu systemów.
Właśnie tak, pisałem już o tym, że kolorowe czasopisma muzyczne i młodzieżowe oraz kasety video sprawiły, że dla wielu komiks przestał być atrakcyjny.
Dwie sprawy:
1. Chodziłem do podstawówki w latach 80-tych, byłem jedynym w klasie (i szkole chyba też) zbieraczem komisów, który brał wszystko jak leci. Ale byli też inni, którzy czasem kupowali komiksy, dlatego, że nie było wielkiego wyboru, komiks nie był jednak dla nich pasją (jak dla mnie). Jeżeli w mojej wiejskiej szkole (500-600 uczniów), były takie osoby to przypuszczam, że w skali kraju zebrałaby się spora liczba podobnych. To właśnie takie osoby gdy zyskały wybór (kolorowe czasopisma, kasety video itd) odeszły od komiksu, co miało wpływ na spadek nakładów.
2. Kilka osób pisało, że za komuny dystrybucja zaopatrywała wiejskie kioski, tak samo jak miejskie.
Mam zupełnie inne wspomnienia. W moim wiejskim kiosku kupiłem: Festiwal czarownic, Dzień Śmiechały, Porwanie księżniczki i kilka numerów Komiksu-Fantastyki, może jeszcze 3-5 zeszytów o których zapomniałem, ale nie więcej. Komiksy zdobywałem odwiedzając krewnych w mieście i na wycieczkach szkolnych. Dobre zaopatrzenie wiejskich kiosków to mit. Dotyczy to nie tylko komiksów, ale także np. westernowych zeszytów z kolekcji Biblioteka Podróży, Przygody i Sensacji. Do mojego kiosku docierały one rzadko, a w mieście było tego pełno.