Autor Wątek: Obchody częściowo wolnych wyborów 4 czerwca a sytuacja komiksu dzisiaj  (Przeczytany 29986 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Kapral

  • Gość
Odp: Obchody częściowo wolnych wyborów 4 czerwca a sytuacja komiksu dzisiaj
« Odpowiedź #120 dnia: Pt, 12 Lipiec 2019, 12:17:31 »
W latach 90. zalegały całe sterty KAW-owskich rzeczy. To co w jednych miejscach zniknęło, w innych się nie sprzedało. Dystrybucja była do bani. Za PRL-u funkcjonowały tzw. "nadziały", czyli ilości przeznaczone do konkretnych punktów, sieci albo regionów. Nieważne czy się tam rozchodziło, czy nie - ważne żeby plan się zgadzał. Celem nie była sprzedaż, tylko produkcja.

Offline silent.bob

Odp: Obchody częściowo wolnych wyborów 4 czerwca a sytuacja komiksu dzisiaj
« Odpowiedź #121 dnia: Pt, 12 Lipiec 2019, 17:42:43 »
W Poznaniu KAW był koło kina Bałtyk, i z tego co pamiętam,
to wszystko rozchodziło się tam momentalnie. A z drugiej strony
satysfakcja było dużo większa z upolowanej zdobyczy.

Kapral

  • Gość
Odp: Obchody częściowo wolnych wyborów 4 czerwca a sytuacja komiksu dzisiaj
« Odpowiedź #122 dnia: Pt, 12 Lipiec 2019, 18:03:12 »
W Warszawie też tak było, ale do mniejszych miejscowości musiały trafiać podobne ilości, a kupujących było znacznie mniej. Zapewne dlatego w latach 90. na prowincji można było w księgarniach trafić zakurzone rarytasy, które w stolicy uchodziły za białe kruki.

Pamiętam jak na jednym z pierwszych łódzkich konwentów zrobiliśmy całą ekipą wypad do magazynu taniej książki. Ależ można było się tam obkupić w komiksy! Całą torbę wyniosłem :)

Online Mruk

Odp: Obchody częściowo wolnych wyborów 4 czerwca a sytuacja komiksu dzisiaj
« Odpowiedź #123 dnia: Pt, 12 Lipiec 2019, 22:52:35 »
W Warszawie też tak było, ale do mniejszych miejscowości musiały trafiać podobne ilości, a kupujących było znacznie mniej. Zapewne dlatego w latach 90. na prowincji można było w księgarniach trafić zakurzone rarytasy, które w stolicy uchodziły za białe kruki.

Wprawdzie nie mieszkałem w stolicy, ale w moim mieście też wszystkie komiksy schodziły na pniu. Nie było mowy o jakimkolwiek zaleganiu w antykwariacie. Mam wrażenie, że pomieszałeś dwie epoki - do roku 89, gdzie nakłady były kosmiczne, ale sprzedawało się wszystko i po roku 89, gdzie nakłady dalej były kosmiczne, ale sprzedaż dużo słabsza.

Do roku 89 chyba żadne komiksy nigdzie nie zalegały. Owszem, pojawiały się w antykwariatach, ale normalnie, pojedyncze egzemplarze i cena zazwyczaj nieco wyższa, niż okładkowa (za używkę).

Po roku 89 faktycznie pojawiły się bardzo tanie komiksy na różnych stoiskach z tanią książką czy antykwariatach, gdzie było po kilka-kilkanascie egzemplarzy nówek-sztuk, jak np. "Leworęki", ale to były same pozycje wydane po zmianie ustroju. Kiedyś na stoisku nad morzem znalazłem pięć egzemplarzy "Bestii" Baranowskiego za parę złotych (jak już były poszukiwane), kupiłem wszystkie i potem trzy z nich wymieniłem za "Tajemnicę ikony". Pamiętam, że na którymś festiwalu komiksowym rozdawali "Remanent" Baranowskiego za darmo do każdej wejściówki. Ale to wszystko były tytuły wydane po roku 89, nie kojarzę, żeby "zalegał" jakikolwiek tytuł wydany w czasach PRL.

Kapral

  • Gość
Odp: Obchody częściowo wolnych wyborów 4 czerwca a sytuacja komiksu dzisiaj
« Odpowiedź #124 dnia: Pt, 12 Lipiec 2019, 23:12:22 »
Naprawdę wierzycie w to, że do 1989 roku można było sprzedać 300.000 komiksów na pniu, spod lady, a jednocześnie komiks był najmniej zakorzenionym medium w Polsce? I potem nagle ludziom odmieniło się o 180 stopni i nawet 20.000 miało potężne zwroty, a teraz to nawet 2.000 trudno sprzedać? Przecież to się kupy nie trzyma. Rozumiałbym spadek czytelnictwa o 20-30% w ciągu kilku lat, ale nie o ponad 90%.

Ja widzę dwie możliwości - albo nakłady, które w PRL-u podawano w stopkach to był zwykły bullshit, żeby wyłudzić większy przydział papieru na coś innego, albo znaczna część tych nakładów nigdy nie opuszczała magazynów. Pamiętajcie, że produkcja w PRL-u nie miała nic wspólnego z ekonomią. Państwowym zakładom wcale nie zależało na tym, żeby gotowy produkt potem sprzedać. Oni byli tylko od produkcji, a od sprzedaży był kompletnie kto inny - Dom Książki, Ruch itp. Księgarnia dostała jakiś tam nadział i nawet jeśli sprzedał się szybko, to nikomu nie przyszło do głowy, żeby domówić. Po co? Księgarz był na pensji, a nie na procencie od obrotu.
« Ostatnia zmiana: Pt, 12 Lipiec 2019, 23:33:28 wysłana przez Kapral »

Offline keram2

Odp: Obchody częściowo wolnych wyborów 4 czerwca a sytuacja komiksu dzisiaj
« Odpowiedź #125 dnia: Pt, 12 Lipiec 2019, 23:58:56 »
Oprócz wysokości nakładu ważna jest także liczba wydanych tytułów.
Adam Rusek podaje, że nowowydanych zeszytów było: 1983:6, 1984:18, 1987:25, 1988:27.
1988- łącznie ze wznowienimi 58 komiksów w nakładzie ponad 11 milionów.
1989- 65 w nakładzie 11 mln. 300tys.

W latach 80-tych wiele osób kupowało komiksy bo nie było wielkiego wyboru, jednak nie przywiązywali większej wagi do tego zakupu (nie czuli się "fanami komiksu"). Gdy w latach 90-tych pojawił się wybór - m.in. kolorowe magazyny młodzieżowe i muzyczne, inwazja video (po co kupować komiks kiedy można obejrzeć film sensacyjny?) - dla wielu komiks przestał być atrakcyjny.

Po za tym pamiętajmy, w pewnym momencie Kaczor Donald był tygodnikiem i miał 200 tysięcy nakładu, czyli w pojedynkę niemal dorównywał rocznej ilości i nakładom z 88 czy 89.

« Ostatnia zmiana: So, 13 Lipiec 2019, 00:46:57 wysłana przez keram2 »

Online Mruk

Odp: Obchody częściowo wolnych wyborów 4 czerwca a sytuacja komiksu dzisiaj
« Odpowiedź #126 dnia: So, 13 Lipiec 2019, 03:52:09 »
Twierdzenie, że nakłady są sfałszowane, wydaje mi się zupełnie niedorzeczne. Po co mieliby to robić? Komiks był na cenzurowanym, gdyby fałszowali w drugą stronę (podobnie jak to było pokazane w filmie z książką Wisłockiej - wydrukowali więcej, w książce napisali mniej, żeby społeczeństwo nie pomyślało, że to jest popularne) to bym zrozumiał, ale w tą?

Na co mieli by wyłudzać papier, fałszując nakład komiksów? Na Trybunę Ludu? Wydaje mi się, że komiksy (no, może pomijając Żbiki itp) były na samym końcu kolejki po papier, nie przychodzi mi do głowy nic, co mogłoby być jeszcze dalej i na co papier byłby potrzebny pod pretekstem komiksów.

Jedne z pierwszych publikacji zeszytowych, czyli I księga Tytusa, miała nakład 30 tys. Wyprzedał się tak szybko, że jeszcze w tym samym roku był dodruk (kolejne 30 tys). Następne księgi miały coraz większy nakład i tylko rekordziści dochodzili do poziomu 300 tys. Czy to wygląda realnie? Tak, według mnie tak. Biorąc pod uwagę, że wtedy chyba wszyscy czytali komiksy (przynajmniej chłopcy - ja nie znałem żadnego, który nie czytał) a pewnie także wiele dziewczyn. Gdyby ktokolwiek chciał sfałszować podawane w stopkach nakłady to doprawdy byłby to bardzo sprytny plan, realizowany latami! od 1966 do powiedzmy 1989, 23 lata! Ktoś musiałby włożyć ogromny wysiłek, żeby przez te 23 lata konsekwentnie, w każdym albumie, fałszować podane nakłady tak, żeby ciągle rosły, żeby wyglądały wiarygodnie. Tylko po co?

W latach 80-tych w Polsce żyło ponad 37 mln. Przyjmijmy, że ok. 5% to osoby w wieku 10-14 lat (1 850 tys). Połowa z tego to chłopcy (925 tys). Czy sprzedaż nakładu 300 tys. jest realna? Oczywiście!

Kapral

  • Gość
Odp: Obchody częściowo wolnych wyborów 4 czerwca a sytuacja komiksu dzisiaj
« Odpowiedź #127 dnia: So, 13 Lipiec 2019, 05:36:14 »
W swoich kalkulacjach całkowicie pomijacie kwestię dystrybucji. 200-tysięczny nakład "Kaczora Donalda" wcale nie oznacza, że tyle się sprzedało. Akceptowalny poziom zwrotów prasy jest bardzo wysoki. 30-50% to jest norma. "Gazeta Polska" podniosła krzyk dopiero jak zwroty miała na poziomie 70%. Na początku lat 90. Ruch zwyczajnie kantował dostawców i część komiksów zwracał po miesiącu lub dwóch w nierozpakowanych paczkach. A to oznaczało, że paczki nigdy nie opuściły magazynów i nie trafiły do kiosków. Wist polegał na tym, że za zwroty Ruch też kazał sobie płacić (mieli na to określoną stawkę), tak więc czy towar trafił do kiosków czy nie, Ruch i tak kasował forsę od wydawcy, a ten musiał płacić za nic.

Myślicie, że za PRL-u wyglądało to lepiej i że jakimś cudem socjalistyczny system dystrybucji był w stanie sprzedać 100% nakładu? W życiu! :) Dystrybucja w socjalizmie to było dno i 12 metrów mułu. Towar nie trafiał tam, gdzie był potrzebny i gdzie można go było sprzedać, tylko tam, gdzie jakiś urzędnik go skierował. Mieli jakieś swoje tabelki z ilościami i tego się trzymali. Na polibudzie miałem obowiązkowe zajęcia z ekonomii politycznej (socjalizmu oczywiście, to były lata 80.) i pani doktor omawiała prawo popytu i podaży jako egzotyczną ciekawostkę. Myśmy ten wykres doskonale rozumieli, ale praw rządzących gospodarką socjalizmu ni cholery nie mogliśmy skumać. Nie dało się.

Natomiast argument w stylu "wszyscy moi koledzy czytali komiksy" jakoś mnie nie przekonuje. W mojej klasie w podstawówce tylko jeden chłopak kupował "Klossy". Potem kiedy też połknąłem komiksowego bakcyla i zacząłem kupować "Relax", miałem tylko jednego kumpla o podobnych zainteresowaniach, ale on wolał "Gapiszona" i uważany był za dziwaka. Reszta miała kompletnie wywalone na komiksy i wolała sklejać modele albo grać w kapsle. Nie pamiętam ani jednej dziewczyny, która czytałaby komiksy, to są jakieś mity.

Twierdzenie, że nakłady są sfałszowane, wydaje mi się zupełnie niedorzeczne. Po co mieliby to robić? Komiks był na cenzurowanym
Na cenzurowanym, serio? Chyba w latach 50. :)
Nauczmy się wreszcie odróżniać poszczególne epoki PRL-u. Czasy Bieruta, Gomułki, Gierka i Jaruzela to były kompletnie różne bajki.
« Ostatnia zmiana: So, 13 Lipiec 2019, 06:02:53 wysłana przez Kapral »

Online Mruk

Odp: Obchody częściowo wolnych wyborów 4 czerwca a sytuacja komiksu dzisiaj
« Odpowiedź #128 dnia: So, 13 Lipiec 2019, 11:43:05 »
Myślicie, że za PRL-u wyglądało to lepiej i że jakimś cudem socjalistyczny system dystrybucji był w stanie sprzedać 100% nakładu? W życiu! :)

Nie, system dystrybucyjny nie potrafił sprzedać.

Ale ludzie potrafili kupić. Nawet 100%.

Na cenzurowanym, serio? Chyba w latach 50. :)

Nie napisałem, że był zabroniony, tylko że władze były niezbyt chętne. Tolerowały komiks, ale nigdy go nie ceniły. Dlatego też nie sądzę, żeby się nim chwaliły albo jakoś specjalnie pielęgnowały. To ludzie chcieli komiksów, a władza łaskawie się zgadzała. W tym kontekście fałszywe zawyżanie nakładów albo "pobieranie papieru pod pozorem komiksów" wydaje się zupełnie niedorzeczne.

Mam takie wrażenie, że odpowiadając na mojego posta zręcznie ominąłeś moje najistotniejsze pytania dotyczące luk w twojej teorii (czyli po co mieliby fałszować podane nakłady, w jaki sposób mieliby to robić konsekwentnie przez 23 lata i na co miałby iść ten papier, co było jeszcze gorsze od komiksu), a zamiast tego niczym jakiś bazyliszek powtarzasz argumenty które według ciebie potwierdzają teorię, że nakłady były sfałszowane...

A co do zwrotów prasy - masz rację, że nakład wydrukowany i sprzedany to dwie różne rzeczy, ale wydaje mi się, że i Szarlota i Papcio mówili, że zwroty np. "Trybuny" były ogromne, a "Świata Młodych" w zasadzie zerowe. Nie wiem, skąd mieli te informacje, ale gdyby to miała być oficjalna propaganda, to informacja byłaby odwrotna, nie? A jeśli "Świat Młodych" mógł się sprzedawać w 100%, to mogły też i komiksy. Nie dlatego, że dystrybucja była taka dobra, tylko zapotrzebowanie takie duże.

Naprawdę wierzycie w to, że do 1989 roku można było sprzedać 300.000 komiksów na pniu, spod lady, a jednocześnie komiks był najmniej zakorzenionym medium w Polsce? I potem nagle ludziom odmieniło się o 180 stopni i nawet 20.000 miało potężne zwroty, a teraz to nawet 2.000 trudno sprzedać? Przecież to się kupy nie trzyma. Rozumiałbym spadek czytelnictwa o 20-30% w ciągu kilku lat, ale nie o ponad 90%.

Niestety, trzyma się. Po pierwsze po przemianach ustrojowych pojawiły się zupełnie nowe hobby, na które przerzuciło się wielu czytelników komiksów. Po drugie w latach 90 każdy mógł wydać co chciał i natrzaskali mnóstwo badziewia, począwszy od potworków typu "Marilyn w kosmosie", skończywszy na amerykańskiej pulpie disneya i superbohaterów, która arcydziełem nie była. Jak widać efektem ograniczeń PRLu (braku papieru itp) było to, że była selekcja, publikowane były rzeczy albo dobre, albo potrzebne (Żbik); te ograniczenia w latach 90-tych zniknęły i poziom komiksów znacznie spadł. Myślę, że w latach 80-tych komiks był uznawany za medium dla dzieci, a w latach 90-tych zyskał opinię głupiego medium dla dzieci. Uznani autorzy (poza Papciem) przestali rysować bo honoraria poleciały na łeb na szyję. Dystrybucja leżała - nie było sklepów komiksowych, nie było internetu. Nawet jak ktoś wydał jakiś komiks, to albo miał dziesiątki tysięcy nakładu w Ruchu (i 90% zwrotów), albo mniejszy nakład trafiał nie wiadomo gdzie. To wszystko musiało się ułożyć od nowa i tak właśnie się stało, ale zajęło to kilka lat. Tylko w tym czasie znaczna część czytelników z lat 80-tych przerzuciła się na coś innego.

Dla mnie to się trzyma kupy.
« Ostatnia zmiana: So, 13 Lipiec 2019, 11:58:43 wysłana przez Mruk »

Offline NuoLab

Odp: Obchody częściowo wolnych wyborów 4 czerwca a sytuacja komiksu dzisiaj
« Odpowiedź #129 dnia: So, 13 Lipiec 2019, 12:49:39 »
Nie niedoceniałbym socjalistycznego systemu dystrybucji prasy i książek.
To był potężny moloch przynoszący wbrew pozorom spore zyski, w skład RSW wchodziły wydawnictwa (m.in. wydające komiksy KAW i MAW), drukarnie i sieć kolportażu (czyli kioski Ruchu). Właśnie dlatego komiksy i książki lądowały w każdym kiosku, a kioski naprawdę były w każdym miejscu, łącznie z wioskami. Sytuacje w których "nie dowieźli" prasy zdarzały się naprawdę wyjątkowo nawet w okresie głebokiego kryzysu. Natomiast rozdzielnik był faktycznie irracjonalny - zdarzało mi się upolować w czasie wakacji "Fantastykę" w wiejskim kiosku, czasopismo nie do zdobycia normalnie w dużym mieście.

Kapral

  • Gość
Odp: Obchody częściowo wolnych wyborów 4 czerwca a sytuacja komiksu dzisiaj
« Odpowiedź #130 dnia: So, 13 Lipiec 2019, 14:16:14 »
Nie, system dystrybucyjny nie potrafił sprzedać.
Ale ludzie potrafili kupić. Nawet 100%.
To w jaki sposób kupowali, skoro nie działała dystrybucja? :) Przecież bezpośrednio z wydawnictwa nie brali. No chyba, że mówisz o złodziejach, którzy wynosili komiksy z drukarni, ale to były ilości śladowe.

Nie napisałem, że był zabroniony, tylko że władze były niezbyt chętne. Tolerowały komiks, ale nigdy go nie ceniły. Dlatego też nie sądzę, żeby się nim chwaliły albo jakoś specjalnie pielęgnowały.
Napisałeś, że "komiks był na cenzurowanym". To jest jednak coś innego niż brak pochwał :)

W tym kontekście fałszywe zawyżanie nakładów albo "pobieranie papieru pod pozorem komiksów" wydaje się zupełnie niedorzeczne.
Kolejny raz używasz pod moim adresem słowa "niedorzeczne". Tymczasem Twoja wiara w astronomiczne nakłady i równie astronomiczny popyt oparta jest na tak samo cienkich przesłankach, jak mój sceptycyzm. Chciałbym zwrócić uwagę, że w PRL-u wszystko było polityką. Nakłady książek również, świadczyły bowiem o postępie, jaki dokonywał się "na odcinku" walki z analfabetyzmem (początkowo), a potem kreowania wyższych potrzeb proletariatu. "Jednym z założeń prowadzonej przez państwo polityki kulturalnej było umasowienie produkcji książkowej", jak słusznie zauważa Elżbieta Jamróz-Stolarska.
http://www.sbp.pl/wydawnictwa/archiwum_cyfrowe/pdf/?book_id=2318
Ta sama autorka cytuje tekst Zofiia Kubarowej z 1953 r.: "przeciętny nakład roczny literatury pięknej w latach 1932-1934 wynosił 3,2 min egzemplarzy, a w 1953 roku sam nakład książek dla dzieci i młodzieży wynosi ponad 15 milionów. A więc prawie pięć razy więcej niż wynosił łączny nakład całej literatury pięknej w okresie przedwojennym". Przecież to jest propaganda w najczystszej postaci. W PRL-u funkcjonowały obok siebie dwie rzeczywistości: oficjalna (propagandowa) i prawdziwa. Wskaźniki gospodarcze były fałszowane i manipulowane na potęgę. Czy ktoś może mi zagwarantować, że tak samo nie robiono z oficjalnie deklarowanymi nakładami?

A co do zwrotów prasy - masz rację, że nakład wydrukowany i sprzedany to dwie różne rzeczy, ale wydaje mi się, że i Szarlota i Papcio mówili, że zwroty np. "Trybuny" były ogromne, a "Świata Młodych" w zasadzie zerowe. Nie wiem, skąd mieli te informacje, ale gdyby to miała być oficjalna propaganda, to informacja byłaby odwrotna, nie?
Oczywiście, ale Szarlota i Papcio to nie były oficjalne, propagandowe kanały informacji :)

Po drugie w latach 90 każdy mógł wydać co chciał i natrzaskali mnóstwo badziewia, począwszy od potworków typu "Marilyn w kosmosie", skończywszy na amerykańskiej pulpie disneya i superbohaterów, która arcydziełem nie była. Jak widać efektem ograniczeń PRLu (braku papieru itp) było to, że była selekcja, publikowane były rzeczy albo dobre, albo potrzebne (Żbik); te ograniczenia w latach 90-tych zniknęły i poziom komiksów znacznie spadł.
Nie wiem czy "Asterix", "Smerfy", "Conan", "Hugo", "Ian Kaledine", "Lucky Luke", "XIII" (że wymienię tylko kilka tytułów z lat 1990-1991) to badziewie w porównaniu z komiksami wydawanymi za PRL-u :) Z całym szacunkiem, ale ani Szarlota, ani Papcio, ani nawet Wróblewski to nie była światowa czołówka. Natomiast te potworki, o których piszesz, to był jakiś margines w wykonaniu domorosłych biznesmenów. Nikt tego nie traktował poważnie.

Natomiast rozdzielnik był faktycznie irracjonalny - zdarzało mi się upolować w czasie wakacji "Fantastykę" w wiejskim kiosku, czasopismo nie do zdobycia normalnie w dużym mieście.
Otóż to. Jeżeli do każdego kiosku w Polsce trafiały po 3 egzemplarze, to wiadomo, że na jeden kiosk w mieście przypadało wielokrotnie więcej klientów niż na kiosk wiejski. Dlatego w miastach poczytne rzeczy znikały w kilka minut (stąd wrażenie gigantycznego popytu), a na wsiach żółkły na wystawach, po czym wracały na przemiał.

Online Mruk

Odp: Obchody częściowo wolnych wyborów 4 czerwca a sytuacja komiksu dzisiaj
« Odpowiedź #131 dnia: So, 13 Lipiec 2019, 20:21:04 »
To w jaki sposób kupowali, skoro nie działała dystrybucja? :)

Ja nie mówiłem, że dystrybucja nie działała w ogóle, tylko działała w sposób dziwny. Np. wysyłając tyle samo sztuk do kiosku w mieście i na wsi. A ludzie na wsi i tak mogli to kupić. W ten sposób dystrybucja kuleje, a ludzie i tak kupują.

Napisałeś, że "komiks był na cenzurowanym". To jest jednak coś innego niż brak pochwał :)

Na cenzurowanym czyli władza traktowała go podejrzliwie i na pewno nie wspierała. No, chyba że Żbika.

Kolejny raz używasz pod moim adresem słowa "niedorzeczne". Tymczasem Twoja wiara w astronomiczne nakłady i równie astronomiczny popyt oparta jest na tak samo cienkich przesłankach, jak mój sceptycyzm.

No jednak nie. Moja wiara oparta jest na liczbach nakładu wydrukowanych czarno na białym (czasem na żółtym) w kilkudziesięciu tytułach na przestrzeni kilkudziesięciu lat i na tym co widziałem wokół mnie. Twój sceptycyzm ma jednak znacznie bardziej efemeryczny charakter.

Nie wiem czy "Asterix", "Smerfy", "Conan", "Hugo", "Ian Kaledine", "Lucky Luke", "XIII" (że wymienię tylko kilka tytułów z lat 1990-1991) to badziewie w porównaniu z komiksami wydawanymi za PRL-u :)

Błagam, nie wkładaj mi w usta czegoś czego nie powiedziałem, w dodatku takich bzdur.

Nie mówiłem, że wszystkie komiksy z lat 90-tych to badziewie, tylko że w latach 90-tych wydano wiele badziewia. To co tu wymieniłeś to dobre przykłady dobrego przykładu, ale można by wymienić wiele pozycji typu: Wirus, Zły duch Pieskowej Skały, Pierścień Tutanchamona, Ostatnie polowanie, Zemsta rodu i tak dalej i tak dalej, które są dobrym przykładem złego przykładu.

Offline Spiff

Odp: Obchody częściowo wolnych wyborów 4 czerwca a sytuacja komiksu dzisiaj
« Odpowiedź #132 dnia: So, 13 Lipiec 2019, 21:47:50 »
Dystrybucja musiała być faktycznie słaba.
 Pod koniec lat 80-tych MAW wprowadziła usługę sprzedaży wysyłkowej .
Działało to tak - w  Świecie Młodych były drukowane specjalne kupony - należało je wyciąć ,wypełnić a następnie wysłać pod wskazany adres.  Płaciło się przy odbiorze przesyłki.
Zrobiłem wtedy kilka zamówień z Tytusami .
Najciekawsze w tym wszystkim było to , że Tytusów nie dało się wtedy nigdzie kupić a można je było bez problemu zamówić z dostawą do domu.

- No i jesteśmy na bezludnej wyspie.
- Jaka tam ona bezludna! A ty, to pies?

Offline Kadet

Odp: Obchody częściowo wolnych wyborów 4 czerwca a sytuacja komiksu dzisiaj
« Odpowiedź #133 dnia: So, 13 Lipiec 2019, 22:14:31 »
Nie niedoceniałbym socjalistycznego systemu dystrybucji prasy i książek.
To był potężny moloch przynoszący wbrew pozorom spore zyski, w skład RSW wchodziły wydawnictwa (m.in. wydające komiksy KAW i MAW), drukarnie i sieć kolportażu (czyli kioski Ruchu).

Tak dorzucę na marginesie: czytałem wywiad ze Stefanem Szczepłkiem, w którym wspomina, że z ok. 40 tytułów prasy młodzieżowo-sportowej wydawanych przez MAW tylko trzy przynosiły dochód: tygodnik "Radar" z angielskimi tekstami piosenek, "Rozrywka" z krzyżówkami i "Piłka Nożna", w której Szczepłek pracował.
Proszę o wsparcie i/lub udostępnienie zbiórki dla dziewczynki z guzem mózgu: https://www.siepomaga.pl/lenka-wojnar - PILNE!

Dzięki!

Kapral

  • Gość
Odp: Obchody częściowo wolnych wyborów 4 czerwca a sytuacja komiksu dzisiaj
« Odpowiedź #134 dnia: Pn, 15 Lipiec 2019, 07:52:20 »
Jeśli kogoś interesuje jeszcze ten temat, zapraszam do lektury artykułu, który opublikowaliśmy dziś na naszym blogasku:

https://na-plasterki.blogspot.com/2019/07/kryptonim-walizka-2.html

Znajdziecie tam masę autentycznych dokumentów z 1974 roku, pokazujących jaką kompletną lipą były rozliczenia w PRL-u, opierające się na absurdalnych stawkach i wytycznych, oraz jak je omijano, żeby w ogóle coś wydać. Ciekawym wątkiem jest kwestia nakładów, których wysokość określana była przez... cenzurę, czyli GUKPPiW. Pojawia się zatem pytanie, czy podane w stopkach nakłady były wielkością faktyczną, czy maksymalną?