Jeśli chodzi o tytuł wątku, to raczej chyba chodziło o upadek komunizmu i jego wpływ na komiks w Polsce (obchody jakichś wydarzeń historycznych zwykle nie mają nic wspólnego z rynkiem komiksowym w Polsce, no chyba że przy okazji wydany zostanie jakiś komiks).
Ponieważ turucorp wymienił raczej negatywne aspekty zmian, to ja podam kilka pozytywnych:
- wydanie na rynku polskim komiksów amerykańskich, głównie superbohaterskich (a już za czasów TM-Semic dostawaliśmy perełki jak Zabójczy Żart), a w późniejszych czasach i innych (np. Hellboy, Usagi Yojimbo, Sin City, Maus, Sandman);
- wydanie mangi i innych komiksów azjatyckich;
- wydanie mnóstwa komiksów europejskich;
- raczej bezproblemowa możliwość zakupu wydań oryginalnych (dawniej były one dostępne dla nielicznych - zamknięte granice, drogie, ludzie nie znali języków);
- możliwość wydawania komiksów własnym sumptem (nie za drogie, dobre jakościowo).
Rozumiem, że są to oczywiste oczywistości, natomiast w porównaniu do czasów słusznie minionych żyjemy w komiksowym eldorado, przynajmniej dla czytelników (a nawet czasy smuty to były czasy, gdy komiksy się ukazywały i znajdywały swoich odbiorców, ale było ich mniej niż dziś i mieli mniej zasobne portfele). W zasadzie oberwało się głównie polskim twórcom - zarówno starszym, jak i młodszym, ale stawiam tezę, że tkwienie w tamtym systemie niewiele więcej by dało dla polskich twórców jeśli chodzi o finanse (kokosy zgarnialiby nieliczni, a po jakimś czasie i te palmy mogłyby uschnąć), a i polski komiks jako gatunek nie rozwijałby się zbytnio - dostawalibyśmy to samo, co zawsze, głównie dla dzieci i młodzieży, a jakość też byłaby, jaka była (część na wysokim poziomie, oczywiście, ale część zwyczajnie taka sobie, zwłaszcza w porównaniu z komiksem zza żelaznej kurtyny).
Apeluję, rozmawiajmy o komiksach, a nie o polityce.