Dzięki @amsterdream za szybką odpowiedź.
Papier to ewidentnie kwestia gustu, niejednokrotnie na forum o tym było, ja preferuję kredę, ogromnym plusem jest faktyczna czerń, której na offsecie Egmont nie uzyskiwał, a dużym minusem "cukierkowatość" w przypadku komiksów, do których taka cecha po prostu nie pasuje. Jakość druku - ciężko się nie zgodzić z powyższym. A najgorsze jest wspomniane rozklejanie się komiksów - aczkolwiek nie wiem co jest głównym czynnikiem dlaczego niektóre egzemplarze są "mocniejsze", a inne nie dają rady. W większości starych Egmontów jeśli coś się u mnie odkleja, to okładka od bloku kartek, ale w zakupionym z drugiej ręki wczesnym tomie Lucyfera doszło do najgorszego - cały klej trzymający komiks w całości wysechł, stwardniał, zaczął się kruszyć i po prostu się rozleciał. Jest to statystycznie jeden komiks w takim stanie, reszta ładnie się trzyma, nie znam też wcześniejszych warunków przechowywania, bo jednak na to zrzucałbym winę za obecny stan...
Jeszcze w ramach tematu rozwinę swoją nieco pokrętną logikę odnośnie wyboru wydania
Dosyć istotnym przypadkiem są cztery serie wydane przez Egmont najpierw w miękkiej okładce, a później, po latach, ponownie w okładce twardej: Sin City, Hellboy, Sandman i Kaznodzieja. Przypadek ciekawy, niby reprezentatywny, a jednak przy wyborze wydania każdą serię rozpatrywałem osobno (jeśli to ma znaczenie, to tylko część Sin City zakupiłem na początku wieku, reszta w ostatnich kilku latach).
Sin City – z powyższych ta seria najlepiej do mnie przemawia, pod względem graficznym pozostawia inne ww. w tyle. To miało największy wpływ na wybór wydania
w twardej oprawie i na kredowym papierze. Seria operującą dwoma kolorami po prostu znacznie lepsze wrażenie robi, kiedy jest czarno-biała, a nie szaro-biała, bo niestety na użytym w miękko okładkowym wydaniu papierze offsetowym czerni nie ma.
Hellboy – zacząłem czytać wydanie w twardej okładce, gdzieś po pierwszym tomie kontynuowałem w miękkiej, nie odczułem dyskomfortu związanego z tą zmianą, wręcz bardziej pasowało mi czytanie w cieńszych, skromniejszych tomikach. Sama stylizacja serii ma pewnie wpływ na takie odczucia, w dużym stopniu minimalistycznie, epicko tylko tam, gdzie jest to „wymagane”. Brak głębokiej czerni tutaj nie był dla mnie kluczowy, mimo wszechobecnego mroku paleta barw jest szersza niż w Sin City, plus do tego dochodzi fakt, że fanem serii nie jestem. Koncept pojmuję, jednak brnąc głębiej w serię w pewnym momencie zauważyłem, że to „już”, tj. dotychczas mnie nie porwało, a ostatnio przeczytane zeszyty trzymają zbliżony poziom, stąd już seria mnie ponadprzeciętnie nie zachwyci. Podsumowując – fanem nie jestem, w kierunku B.B.P.O. nie odbijam, więc wydanie
w miękkiej okładce mnie satysfakcjonuje (co oczywiście nie znaczy, że jest lepsze).
Sandman – wartość serii zawiera się przede wszystkim w opowiadanych historiach, a więc w warstwie fabularnej/scenariuszowej/literackiej (wybrać najbardziej pasujące
). Graficznie jest poprawnie, w zależności od rysownika jednak mniej lub bardziej uproszczone plansze, stąd rodzaj papieru nie stanowi dla mnie istotnego czynnika przy wyborze wydania. Obecnie posiadam wydanie miękko okładkowe, ale ostatecznie skłaniam się ku zmianie na twarde okładki, przemawiają za tym dwa czynniki – większość tomów pobocznych Egmont wydał na twardo, plus w tomie ostatnim są przyzwoite graficznie historie, które dużo by zyskały na pełnej palecie barw i separacji kolorów, stąd jeśli będzie okazja, to zmienię na
twardo okładkowe wydanie.
Kaznodzieja – to mój obecny dylemat, stad pytanie wcześniej zadane w tym temacie. Graficznie jest to najmniej ciekawa seria wśród czterech tutaj charakteryzowanych, a fabularnie spodziewałem się czegoś nieco innego, żebym nie został źle zrozumiany – pod kątem niewymagającej rozrywki jest dobrze, powiedziałbym „fajnie”, ale czytając na każdym kroku zachwyty nad serią nie rozumiem dlaczego wiele osób uważa ją za „arcydzieło” czy „najlepszą serię komiksową”… Przechodząc do meritum – jest to jedyna seria z ww., którą posiadam/posiadałem jedynie w wydaniu twardo okładkowym. Już jakiś czas temu miałem przemyślenie w związku z powyższym, mianowicie nie uważam że Kaznodzieja „zasługuje” na takie ładne wydanie (tutaj też wyjaśnienie – kredowy papier i twarda okładka to wydanie ogólnie ładne). Oczywiście mam sporo słabszych komiksów w wydaniu podobnym albo i lepszym, z tym że w większości przypadków na naszym rynku nie ma wyboru co do standardu wydania. Z Kaznodzieją wybór jest, skorzystałem z dobrej oferty stan/cena i obecnie czekam na przesyłkę z wydaniem miękko okładkowym. Raczej nie będę porównywał wydań strona po stronie, stąd interesują mnie najistotniejsze czynniki dlaczego ktoś został przy starym wydaniu, dlaczego zmienił na nowe, a może ktoś faktycznie świadomie zmienił na stare (wg. jakiejś pokręconej logiki
)?
Obawiam się, że pomimo względnej pewności co do chęci zachowania wydania miękko okładkowego zostawię jednak wydanie w twardej oprawie (bo najpewniej jest ogólnie lepsze, plus wyższe ceny na rynku wtórnym osiąga stare wydanie…) i będę w punkcie wyjścia, gdzie serię moim zdaniem nie umywającą się do np. Sandmana będę miał w wydaniu lepszej jakości… Ehh – problemy pierwszego świata.
PS. tak sobie myślę przed kliknięciem "Wyślij wiadomość" - łatwiej zmienić wydanie na nowe, niż na stare, więc może zostanę przy pierwotnym planie