Autor Wątek: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi  (Przeczytany 147016 razy)

0 użytkowników i 3 Gości przegląda ten wątek.

Online donT

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi
« Odpowiedź #615 dnia: Pt, 29 Marzec 2024, 21:17:08 »
Głos ludu! Na dodatek za swoje własne pieniądze, więc cenniejszy.

Amen. Jak dla mnie, nie ma opinii bardziej wartosciowych, niz tutejsze.
You know nothing. Hell is only a word. The reality is much, much worse.

Offline Nawimar III

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi
« Odpowiedź #616 dnia: Wt, 02 Kwiecień 2024, 23:44:06 »
Marzec

The Adventures of Superman nr 435
- Ostatni Syn Kryptona w roli Michela Vailanta? Tak bowiem wynikać może już z ledwie pierwszej planszy tego epizodu. Jak się jednak rychło okazuje to ledwie preludium do zasadniczego wątku w którym Superman zmuszony będzie stawić czoła potencji być może go przerastającej. Plus okładka od której trudno oderwać oko. Do tego i jedno i drugie.
 
Firestorm nr 62 - najwyraźniej John Ostrander również nie zdołał mentalnie wybronić się przed nachalnie suflowaną w toku lat 80. propagandą ,,rozbrojeniową", a przynajmniej tak można przypuszczać na podstawie niniejszej odsłony perypetii Firestorma. Stan zdrowia profesora Steina gwałtownie się pogarsza. Zanim jednak zgaśnie resztka ,,ognia" jego życia, zamierza skorzystać z możliwości Firestorma, przyczyniając się do znacznego przyspieszenia procesu rozbrojenia. Oczywiście nawet nie przypuszcza jaki ogrom problemów szykuje dla siebie i dla Ronnie'go. Uruchamia bowiem moce sprawcze o których mało kto ma pojęcie.
 
Bohaterowie i Złoczyńcy t.67. Superman: Odrodzenie legendy – takiego Człowieka ze Stali niezmiennie uwielbiam. Do tego nie tylko z powodu podobieństwa jego oblicza do młodej wersji jednego z najbardziej udanych prezydentów Stanów Zjednoczonych (tj. oczywiście Ronalda Reagana). Wszak za tę rewitalizowaną od samiuśkich podstaw wersję Supermana odpowiadał sam „Doktor Komiks”, wyjątkowy i nieprzecenialny John Byrne. Masa kipiącej emocjami (a przy tym wprawnie rozrysowanej) rozrywki oraz spora dawka publicystyki. I jak tu nie wielbić tej kolekcji!
 
The Fury of Firestorm Annual nr 3 - chwilowa retrospekcja do czasów, gdy mimo wszystkich problemów z cyklicznie powracającymi przeciwnikami, ogół spraw wydawał się łatwiejszy do ogarnięcia niż na etapie kierowania serią przez Johna Ostrandera. Udany rozrywkowiec z udziałem będącego wówczas w pełni zdrowia i mocy umysłowych profesora Steina.
 
Operacja „Freston”. Spóźniona aliancka misja – historia operacji, która już na starcie była jedną wielką ściemą i zasłoną dymną ze strony Anglików. Ci bowiem na bieżąco informowani byli z różnych źródeł o sytuacji na ziemiach polskich w trakcie ich zajmowania przez nowego, tym razem sowieckiego okupanta. Ta kolejna komiksowa inicjatywa z udziałem Tomasza Kleszcza to jeszcze jeden zapis drogi rozwojowej tego autora, który najwyraźniej ani myśli zwalniać. I oby tak dalej, bo efekty jawią się jako w pełni przekonujące. 
 
Świat Mitów: Orfeusz i Eurydyka oraz Demeter i Persefona – pomimo astenicznej postury oraz zamiłowania do szarpidructwa miast wywijania maczugą tudzież puklerzem to właśnie Orfeusz dokonał prawdopodobnie najbardziej widowiskowego wyczynu spośród helleńskich herosów. Przespacerował się bowiem do siedziby samego Hadesa i co więcej zeń powrócił. Co prawda sprawy z którą się tam wybrał nie załatwił, niemniej taki np. Tezeusz to co najwyżej po labiryncie wędrował. Stąd warto poznać losy właśnie Orfeusza, a przy okazji również okoliczności matrymonialnego triku zastosowanego przez władcę krainy umarłych, który najwyraźniej również cenił sobie kobiece towarzystwo.
 
The Adventures of Superman nr 436 - część większej intrygi, którą wobec ziemskich herosów uknuli niegdyś służący Strażnikom Wszechświata Manhunterzy. Okazują się oni przy tym względem zabójczo wręcz metodyczni, a przy tym cierpliwi. W niniejszym epizodzie dotkliwie przekonuje się o tym również jego tytułowy bohater.
 
Firestorm nr 63 - Nuklearny Heros pokusił się na inicjatywę godzącą w status sprawczy obu globalnych supermocarstw. Tego typu inicjatywa oczywiście nie może pozostać bez stosownej reakcji ze strony włodarzy tych struktur politycznych. Stąd do akcji wkraczają ,,odpowiednie środki nacisku bezpośredniego” (co znać już po okładce tego epizodu). Dzięki temu John Ostrander umiejętnie powiązał serię ,,Firestorm” z dwiema innymi, wówczas popularnymi inicjatywami DC Comics.
 
Reckless t.4 – przekierowanie uwagi czytelnika na królową drugiego planu tej serii w osobie Anny okazało się pomysłem trafnym. Uczciwie trzeba jednak przyznać, że opowieść z jej udziałem, pomimo lepszych momentów, w zestawieniu z większością realizacji Eda Brubakera, okazuje się nadspodziewanie… zwyczajna. Brak tu zatem fabularnego iskrzenia i błyskotliwości za które zwykło się tego scenarzystę doceniać. Co nie zmienia okoliczności, że mimo tego warto się z tą realizacją zapoznać.

Marvel Origins t.31: Spider-Man 6 - po niniejszym tomie znać już, że na główne nemezis Pajęczaka (obok Jonaha Jamesona rzecz jasna) wyrastać będzie Green Goblin. Trudno bowiem przegapić narastającą zajadłość tego indywiduum oraz zaczątki obsesji wykazywanej przezeń wobec Spider-Mana. Brawurowo prowadzony tytuł. Im dalej, tym lepiej.
 
Waleczny Tadzio - łódzki oddział IPN już od kilku lat robi w zakresie komiksowego medium dobrą robotę. Dość wspomnieć wspólne inicjatywy Bartłomieja Kluski i Tomasza Kleszcza (m.in. ,,Majora Hubala"). Do tego grona dołączył również znany m.in. z adaptacji ,,W pustyni i w puszczy” Tomasz Wilczkiewicz, którą swoją klarowną i urokliwą zarazem kreską rozrysował losy nastoletniego harcerza, uczestniczącego w obronie Płocka przed bolszewicką hałastrą. Jak czas pokazał nie po raz ostatni zachował się on jak należy. Oby tak dalej łódzki IPN-ie.
 
The Adventures of Superman nr 437
- aż chciałoby się rzec: kiedyś to się pisało. Mamy tu bowiem do czynienia z kompletną, opowiedzianą od początku do końca opowieścią, mimo że równocześnie stanowi ona część większej całości; do tego nie tylko w ramach tej serii, ale też wydarzenia znanego jako Millenium. No i Jerry Ordway w doskonałej formie, co w przypadku tego artysty jest po prostu standardem.
 
Firestorm nr 64 - no i się tytułowy bohater doigrał. Nie da się bowiem zadzierać z tzw. wielkiego tego świata i równocześnie oczekiwać, że nie podejmą oni ciśniętego im wyzwania. Stąd ,,ciężka artyleria” wytoczona przeciwko niemu. Tym sposobem John Ostrander, połączył obie rozpisywane wówczas przezeń serie, tj. niniejszą oraz ,,Suicide Squad vol.1”. Nie ma opcji na branie jeńców.

Nathan Never: Czarny monolit
– bardzo się cieszę, że doczekaliśmy się kolejnego epizodu tej serii; tym bardziej, że jej protagonistą jest mój ulubiony bohater komiksu włoskiego. Nawet jeśli fabuła okazuje się nieco przewidywalna to i tak dobrze było znowuż „zanurzyć” się w tym wyjątkowo udanym świecie przedstawionym. Tym bardziej, że nieczęsto jest ku temu okazja.
 
Bohaterowie i Złoczyńcy t. 68. All-Star Squadron: Kryzys na Ziemi Prime – jak dla mnie herosów Złotej Ery DC Comics nigdy za wiele; stąd lektura tego obszernego i na „gęsto” rozpisanego zbioru była dla mnie radością w najczystszej wręcz postaci. Raczej nie odważyłbym się polecić opowieści o zmaganiach z Per Degatonem czytelnikom preferującym współcześnie obowiązujące formuły narracyjne. Dla antykwarystów superbohaterskiej konwencji (a za takiego się uważam) jest to jednak pozycja nie do przecenienia.
 
Firestorm Annual nr 4 - typowa historia z wczesnego okresu tej serii (czego proszę nie traktować w kategorii zarzutu): tytułowy bohater zmuszony jest zneutralizować zagrożenie ze strony kolejnego tworu naukowego eksperymentu. Do tego umiejętnie wątek rodzinny. Nic ambitnego, po prostu fachowo wykonana rozrywka.
 
Brigantus t.1 - Hermann Huppen to bez cienia wątpliwości tzw. żyjący klasyk. Do tego z gatunku takich, którzy nie kontentują się swoją w pełni zasłużoną sławą i chwałą. Stąd kolejne jego realizacje, w tym właśnie rozrysowany według scenariusza jego syna, Yvesa H., ,,Brigantus". Tym razem, miast anturażu Dzikiego Zachodu (,,Comanche”) tudzież sponiewieranej pełnowymiarowym konfliktem zbrojnym Ameryki (,,Jeremiah”) przenosimy się na dalekie rubieże Imperium Romanum. Zawarta w tym albumie opowieść to na ten moment przybliżenie tytułowej osobowości oraz jeszcze jeden popis plastycznej maestrii ,,Ardeńskiego Dzika”. Zdecydowanie chcę więcej!

The Adventures of Superman nr 438 - dobrze znany polskim czytelnikom debiut post-kryzysowego Brainiaca (vide ,,Superman” nr 5/1991) może nie zapowiada jeszcze skali problemów z którymi zmuszony będzie się borykać Człowiek ze Stali; niemniej miło przypomnieć sobie tę opowieść i mimochodem przyjrzeć się scenie wyciętej przez ,,nożyczki" szwedzkiego redaktora.

Kapitan Żbik: W potrzasku - jak w swoim czasie stwierdził nieoceniony Stefan Kisielewski ,,(...) socjalizm to system, który bohatersko zmaga się z problemami nie występującymi w żadnych innych systemach”. Konkluzja opowieści rozpoczętej w epizodzie ,,Kto zabił Jacka?” to jeszcze jeden argument na rzecz zasadności tej tezy. Niedobory w dostępie do mięsa, charakterystyczne dla każdej mutacji socjalizmu, wymusiły bowiem aktywność kłusowniczą dwóch szubrawców z którymi ,,Superman z MO” poradził sobie oczywiście wzorcowo. Dodajmy, że wysługując się przy tym dziećmi. Nie pierwszy już zresztą raz, co zresztą jest jeszcze jedną regułą ,,realnego socjalizmu”. Podsumowując: bywały lepsze odsłony tej serii.
 
Firestorm Annual nr 5 – okazuje się, że pacyfistyczna inicjatywa Firestorma sprowadziła mu na kark nie tylko przedstawicieli rządowego Oddziału Samobójców (notabene w tej jego odsłonie złożonej głównie z jego przeciwników), ale też Ligi Sprawiedliwości oraz jednego z żołnierzy Czerwonej Brygady Rakietowej. Fabuła tego wydania specjalnego upływa zatem pod znakiem zintensyfikowanej konfrontacji na wszystkie strony. Do tego z autentycznie emocjonującym finałem.
 
Firestorm nr 65 – kontynuacja opowieści zawartej w chwilę temu przybliżonym wydaniu specjalnym jest wyjątkowa chociażby z powodu udziału w tym przedsięwzięciu Rossa Andrew (współtwórcy m.in. Punishera); do tego prezentującego nietypową jak dla niego manierę, która, co tu kryć, intryguje. Jest eksplozywnie i bezkompromisowo. Stąd niniejszy epizod okazuje się jednym z najbardziej udanych w całej tej serii.

Rozkwit i upadek Imperium Triganu księga II - kolejny popis talentu Mike’a Butterwartha i Dona Lawrence’a na miarę wystawnych produkcji historycznych Holywood doby lat 50. i 60. ubiegłego wieku. Rozmach i skala tej realizacji wciąż urzeka, a przy tym wzbudza wątpliwość czy aby na pewno drugi z wspomnianych twórców postąpił właściwie, porzucając to przedsięwzięcie dla ,,Storma”.
 
Bohaterowie i Złoczyńcy t.69. Nieskończony Kryzys: Zemsta i sumienie - przynajmniej jak dla mnie Amerykańskiego Stowarzyszenia Sprawiedliwości nigdy za wiele. Niniejszy tom fabularnie ustępuje jednak wcześniej prezentowanym opowieściom z udziałem tej formacji. Choć zarazem to wciąż emocjonująca rozrywka, sensownie pomyślana i fachowo rozrysowana.

Marvel Origins t. 32: Fantastyczna Czwórka 9 - tak się fortunnie złożyło, że niniejszy zbiór na upartego mógłby zostać uznany za opowiedzianą od początku do końca osobną i kompletną opowieść o konfrontacji ,,Pierwszej Rodziny Marvela” z Przerażającą Czwórką. Fakt, że urozmaiconą brawurowo rozrysowanym starciem z Doktorem Doomem; niemniej w kontekście całości opowieści to jedynie przerywnik. W moim przekonaniu F4 to niezmiennie najlepsza z serii prezentowanych w tej kolekcji.
 
The Adventures of Superman nr 439 - ujrzenie obok siebie Clarka Kenta i Supermana z wiadomych względów już samo w sobie uznane mogłoby być za osobliwość wyższego rzędu. A to właśnie ów wątek uczyniono w tym epizodzie wiodącym. Całość jednak nieszczególnie porywa.
 
Firestorm nr 66 - brak profesora Steina w kontekście Nuklearnego Herosa okazuje się niepowetowany. Znać to już po okładce niniejszego epizodu w którym skądinąd znany Hal Jordan zmuszony będzie do ,,polemizowania” z radykalizmem odmienionego Firestorma. Przy czym po raz kolejny znać, że wybór Johna Ostrandera na scenarzystę tej serii okazał się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę.

Offline herman

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi
« Odpowiedź #617 dnia: Pn, 15 Kwiecień 2024, 16:55:39 »
Ze sporym opóźnieniem czas podsumować luty i marzec.

LUTY 2024
Wysoka średnia utrzymana - udało się przeczytać 21 komiksów.
Co tu dużo gadać - niesamowicie satysfakcjonujący miesiąc, bo mało kiedy udaj się w jednym miesiącu przeczytać dwa albumy, które w mojej ocenie zasłużyły na odpowiednio "10" i "9".

Najlepszy komiks

Jak wspomniałem chciałbym wyróżnić dwa rewelacyjne tytuły.Blast (tom 2) - świetny, gęsty, brudny niepokojący, hipnotyzujący. Muszę się jeszcze przespać z tym, czy to dla mnie rzeczywiście szósta "dyszka" w historii ocen, ale nawet jeśli po czasie obniże minimalnie tę ocenę, to jest to dla mnie komiks wybitny. PIerwsze od kilku lat 10/10.

Trent - opisywałem wrażenia w dedykowanym wątku. Niektórzy zapewne nie ocenią tak wysoko, ale mnie urzekło tam tyle rzeczy, że przyznałem 9/10.

Wyróżnienia

Toppi: Ameryka Północna - wciąż przyciąga ilustracjami nie z tego świata. Z fabułami różnie. Wciąż to jednak pozycja obowiązkowa, a ja daję lekko naciągane 8/10.

Agatha Christie. Herkules Poirot. I nie było już nikogo- bardzo sprawne przeniesienie książki na język komiksu. No, ale materiał źródłowy pierwsza klasa. Niemniej najlepszy komiks z serii. Daję 7/10. 

Tango (tom 1) - taki akcyjniaczek bez aspiracji do nagrody Pulitzera, ale ma sobie jakiś przyjemny klimat. Dla fanów klimatów a'la Largo Winch. Bardzo ładne, realistyczne ilustracje. Przyjemne /10 dla fanów gatunku.

Lipa miesiąca
Czary zjary: Poniżej ambicji (tom 5) - oj za dużo już tego wszystkiego. Nic sensownego już z przygód naszych wesołych bohaterów nie wynikało. Zdecydowanie seria zalicza niestety ostry lot w dół. Słabiutkie 3/10
Ghost Money - nie doczytałem, co zdarza mi się niezwykle rzadko. Przestrzegam - 2/10.

Koniec lipca - o co było tyle poruszenia? Komiks obsypany nagrodami, często przewijający się w recenzjach. Jak dla mnie komiks zupełnie o niczym, bez cienia penty i nie pozostawiający ani miejsca, ani chęci na jakieś przemyślenia. Ehh, 4/10.

Powrót na Aldebarana - seria niestety wchodzi w fazę "więcej tego samego co już było, ale gorzej". Może bez dramatu, ale nic więcej niż 5/10.

Online donT

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi
« Odpowiedź #618 dnia: Pn, 15 Kwiecień 2024, 17:36:23 »
Lipa miesiąca
Czary zjary: Poniżej ambicji (tom 5) - oj za dużo już tego wszystkiego. Nic sensownego już z przygód naszych wesołych bohaterów nie wynikało. Zdecydowanie seria zalicza niestety ostry lot w dół. Słabiutkie 3/10

Pelna zgoda. Hanselmannowi skonczyly sie pomysly. Seeds and Stems to chyba ostatni w miare udany album, bo od Crysis Zone poziom idzie ostro do dolu. Below Ambitions i wydany w zeszlym roku Werewolf Jones to mega slabizna. Dotychczas bralem od niego wszystko w pre-orderach, ale not anymore. Od teraz najpierw bede czekal na recenzje. Szkoda hajsu.
You know nothing. Hell is only a word. The reality is much, much worse.

Offline herman

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi
« Odpowiedź #619 dnia: Pn, 15 Kwiecień 2024, 17:41:08 »
MARZEC 2024
Wciąż nieźle - 23 albumy na liczniku. Nadchodzi jednak cieplejsza pora roku, która u mnie zawsze ma zgubny wpływ na czytelnictwo, ale tym będziemy martwić się później.
Komiks miesiąca

 Orły Rzymu (wydanie zbiorcze)- nie czytałem wcześniej ze względu na wieczną dostępność jednego tomu. Nie zawiodłem się. Rzym, historia, przygoda - wszystko z całkiem ciekawymi bohaterami, nie przegadane, świetnie zilustrowane. Nie jest to jakieś wybitnie głębokie dzieło, ale to nie pozycja, która ma wymagać od czytelnika nie wiadomo czego. Bardzo fajna rozrywka, 8/10.

Wyróżnienie
 Noir Burlesque 2- Marini dobrze mi wszedł w tym miesiącu. Atuty dość podobne jak w Orłach Rzymu - wybitne to nie jest, ale czyta i ogląda się bardzo dobrze. Może lekko naciągane, ale 7/10.

Zawód miesiąca
Dwie maski - no niestety "7 żywotów krogulca" to to nie jest. Sam nadnaturalny twist jest dość ciekawy, ale niestety słabo pociągnięty, a jego wytłumaczenie zupełnie nijakie. Historia niezbyt wciągająca, bohaterowie nijacy. Na ogromny plus rysunki i dbałość o detale historyczne. To wciąż dobry komiks, któremu daję 6/10, no ale liczyłem, że będzie bomba.

Lipa miesiąca
Incel - komiks o "przegrywie", a dokładnie o małym wycinku jego życia, który nie zaciekawia, nie porusza, niewiele wnosi. Smutne 3/10.