Komiksy po których spodziewam się najwięcej, czyli te potencjalne rarytasy. Takie jak: Incal, Płaszcz i Szpony, Edena, Niezwyciężony, Batman: Ziemia Jeden (tutaj akurat czekałem na wydanie wszystkich tomów), W górach Szaleństwa Tanabe Gou, Sędzia Dredd Ameryka. Boje się je czytać. Dopóki stoją na półce, wierzę, że to będzie niezapomniane przeżycie. Czekam na "odpowiedni moment", wolne od pracy, cisza i spokój, dobre światło, dobry nastrój.
Trochę tak mam, ale raczej z innymi mediami tj. głównie filmy/seriale. Chociaż niekoniecznie opiera się to na opiniach z zewnątrz/oczekiwaniach (które mogą być nieracjonalne), a na faktycznym przekonaniu, że dana rzecz wpisuje się w moje gusta. Skąd takie przeświadczenie - "sampluję" (czyli np. oglądam fragment, coś jak "przykładowe strony" komiksu), ew. opieram się na tym co znam, np. innych pracach danych twórców... Bywa też, że celowo nie kończę serialu czy serii filmów, przerywam aby "kiedyś" móc wrócić do czegoś czego jeszcze nie widziałem, a co w pełni do mnie trafi.
Przykładem niech będzie
Better Call Saul - niewiele "współczesnych" seriali zbliża się w moich oczach do całościowego poziomu jaki osiągnął
Breaking Bad,
Better Call Saul jest spin-offem stworzonym przez tych samych ludzi, mogę się domyślać, że technicznie jest tylko lepiej (
BB na początku był dosyć "surowy"), fabularnie może nie odbiorę podobnie jak
BB, ale serial zdaje się odznaczać aspektami jakie mnie się podobają, więc jestem pewien, że przynajmniej w większości jest to coś, co odbiorę pozytywnie. "Mimo tego" nie zacząłem oglądać
BCS, i nic nie wskazuje, że w najbliższym czasie zacznę ("powód" jw.)

Odnośnie oczekiwań opartych na np. samej kultowości danej rzeczy - to jest najbardziej zdradliwe, tj. na pewno kiedyś coś tak "odkładałem" w oczekiwaniu na dogodne warunki tylko na podstawie oczekiwań, nie przytoczę konkretów, ale ogólnie niejedne media (czy to ww. seriale czy komiksy itd.) mnie zawiodły kiedy polegałem na ogólnych "rankingach" czy niesprecyzowanych poleceniach (np. "tu strzelają i tu strzelają, więc na pewno się spodoba" [kiedy jedno to serial HBO a drugie to byle procedural - hipotetyczne zestawienie nie mające przełożenia na faktyczną jakość danych rzeczy]).
Przykładem
Sędzia Dredd: Ameryka - nie wyobrażam sobie "odkładać" tego komiksu z przeświadczeniem o jego wysokiej jakości, chyba że masz gdzieś zanotowane, że te oczekiwania odnoszą się wyłącznie do tytułowej historii. Mam na myśli to, że podchodząc do
Ameryki z wysokimi oczekiwaniami, po przeczytaniu polskiego wydania byłbym przypuszczalnie rozczarowany - warto sobie "odnotować" na przyszłość, żeby pozostałe dwie historie zawarte w polskim wydaniu traktować jak nieintegralny epilog

Nieprzeczytane komiksy na waszej półce, które stoją najdłużej
Ile czasu czekają te najstarsze, jakie to tytuły i dlaczego ich nie czytacie?
Myślę że podobnie jak @HugoL3 - mogą to być niektóre Semici, nie sprecyzuję które - nie byłem fanem Thora, Hulka i Kapitana Ameryki (Mega Marvele), dawniej ich nie kupowałem, ale w ramach różnych wymian w latach 90/00 miałem chyba wszystkie trzy, później zostały dwa, z czego
Hulka przeczytałem, a z pozostałych dwóch... na pewno do dzisiaj nie przeczytałem jednego, przypuszczam że
Thora 
Różne serie uzupełniłem po latach i jak na razie
Superman "czeka" (poza wyjątkami - Byrne czy
Śmierć Supermana), ale szczerze wątpię że się doczeka (był tu temat odnośnie "ile z posiadanych komiksów przeczytaliście", gdzie jakiś czas temu wskazywałem, że jednym z powodów zbierania fizycznych wydań jest dla mnie to, żeby "móc" przeczytać - jeśli będę chciał, a jak na razie Superman mnie nie zachęcił).
Także w temacie wątku to w moim przypadku na pewno niektóre Semici, bo później Mandragorę/DK itd. czytałem na bieżąco. Ze "współczesnych" wydań "najstarsze" jakie podpadają pod ten wątek to WKKMy, wstępnie kupowałem wybiórczo ("co lepsze"), a i z tych tomów nie wszystkie przeczytane...