Zaraz, żebyśmy nie pomieszali dwóch rzeczy: warsztat rysownika (nie malarski) da się ocenić bez względu, czy jest to bliższe realizmowi czy cartoonowi, po prostu czasem z komiksu nie da się stwierdzić, czy ktoś nie ma warsztatu, czy się sprytnie skrył. I tylko tyle. Kwestie podobania się czegoś komuś mogą być całkowicie poza jakimkolwiek warsztatem. Chyba, że się jest jurorem czy profesjonalnym recenzentem, wtedy wypada się orientować, również w oryginalności (a podobanie zostawić z boku), żeby nie nagradzać odbitek.
W malarstwie dobrze jest zobaczyć oryginał, wrażenia mogą być całkiem inne od patrzenia na drukowaną reprodukcję.
Bender ma sporo racji, choć według mnie, za wyjątkiem polityki i współczesnego dziennikarstwa, w większości aktywności (czy to będzie tenis stołowy, brydż, ilustracja czy malarstwo) wygląda to tak:
talent < dużo pracy < talent+dużo pracy.
Kwestią otwartą jest, czy np. w komiksie popłaca dużo pracy, bo że komiks jest medium ograniczonym tylko wyobraźnią twórców, tu chyba sporu nie ma.
Zwirku, dzisiaj tworzy się artystów malarzy, w różnych odmianach konceptualizmów, rysunek w kształceniu jest im zbędny i nikt się nim zbytnio nie przejmuje. Popatrz sobie z ciekawości na aukcje Młodej Sztuki w Desie, zorientujesz się.
Mertusor - Picasso doszedł do ściany w realizmie (osiągnął wszystko) i chciał pójść dalej. Poszedł drogą, która jednych zachwyca, innych nie. Ale i w kubizmie nie zapomniał warsztatu malarskiego.
I w abstrakcjach są dzieła poparte umiejętnościami warsztatowymi i mogą zachwycać, choć zwykle jest tak, jak napisał starcek.
A w temacie wątku (choć skrzywię, bo nie czysto o komiksach i nie moje, ale nasze, polskie):
"Poza tem reprodukowaniem przeszłości, odtwarzaniem rzeczywistości zajmują się ludzie niezdolni do artystycznej twórczości, a mający dziwną, niczem niewytłomaczoną chęć, a nawet konieczność, malowania i pisania. „Widzę świat, wiem coś o życiu, dlaczegóżbym nie miał świata odmalować, a życia opisać“ — myślą sobie i pokrywają tysiące płócien i foljały papieru. Ale stają się oni coraz mniej potrzebni w miarę wzrastania artystycznej kultury i powoli zanikną, może jednocześnie z istotną twórczością i tąże artystyczną kulturą, która po przejściu pewnego apogeum też stanie się niepotrzebna, w miarę społecznej mechanizacji i związanego z nią zaniku osobowości."