Komiksy nieme to chyba mój ulubiony gatunek komiksów. Pierwsze co mi przychodzi na myśl, gdy o nich myślę, to nieśmiertelny Arzach Moebiusa, genialne komiksy Otta, jak sądzę większość prac Marka Turka, kilka komiksów Andreasa też by się pewnie znalazło np. trzynasty tom Koziorożca w polskim wydaniu (ten bez tytułu) albo chociaż ostatnio wydana jedna z opowieści w Raffingtonie Evencie. Można nawet podciągnąć pod tę kategorię np. "Dwa dni" Mateusza Skutnika. Są tam odgłosy, znaki zapytania, wykrzykniki, nawet dymki z samymi kropkami, ale słów sie tam nie uświadczy.