Też kupiłem wydanie angielskie, dość dawno temu. To jedyny tom, którego mi brakuje.
Jak zaczynałem kupować fistaszki, to 1950 był jeszcze jako tako dostępny, ale w spekulacyjnych cenach 60-70 zł.
Tak jak obserwuję NK, to będą wydawali znowu od początku, bo tak robią ze swoimi książkami. Tylko, że lubią też zmieniać nieco formaty i oprawy. Fistaszki to jest tytuł, którego nakład się wyprzedaje w 3 lata, co wydaje mi się świetnym wynikiem. Teraz nie muszą już czekać na Rusinka, pliki są gotowe, nic tylko drukować.
p.s. To co mnie bardzo męczy, to dobór fontu. Mogli by to poprawić, ale to tylko moje pobożne życzenie.