Hawkeye'a Fractiona i Visiona Kinga też?
Run Fractiona można podzielić na dwa segmenty. Genialną pierwszą połowę z "Moje życie to walka", "Lekkie trafienie" oraz wyraźnie słabszą "L.A. Woman" i "Rio Bravo". Tom trzeci to jeden z największych gniotów jakie wyszły w Polsce, do tego nasyconą poglądami i przekonaniami autora. A zakończenie nie jest na tyle optymalne aby robić z tej serii nie wiadomo co. Ale oczywiście przyznaję dwa pierwsze albumy zbiorcze to kawał superhero z ocenami zbliżonymi do bardzo dobrych. Sam pisałem chwalebne recki.
Vision Kinga dla mnie to byt odrębny od linii wydawniczych, tak go po prostu traktuję. To także zupełnie inny komiks od wszystkich i jedyny który oceniam pozytywnie od tego scenarzysty. Po Batmanie jadę po całości od drugiego tomu. Po pierwszym miałem nadzieję na lepsze jutro. Na MM przyjdzie czas. Vision natomiast to zjawisko, czytając go odniosłem wrażenie jakby pisał go robot, a nie człowiek. Jakby King odegrał rolę podobną do Leonarda w Zjawie, wczuł się samym sobą w postać Visiona.
Zgadzam się, wymienione przez Ciebie komiksy to kapitalne pozycje. Dodałbym do nich oczywiście swoje typy (Thor Bogobójca, Spiderversum, Gromowładna) natomiast dla mnie era Bendisa rozpoczęta od Ultimate Spider-Mana to pasmo niebywałych sukcesów i pisania na takim poziomie, a zarazem luzie że obecnie tego po prostu nie doświadczam w Marvelu czy DC. Zarówno jeżeli chodzi o wspomnianego Pajączka, Daredevila, Alias, Pulse, New Avengers, House of M itd... Także jeżeli mam wybór pomiędzy gościem, który przez 10 lat był w moim uznaniu na absolutnym topie z pojedynczymi wyskokami jednego czy drugiego scenarzysty to bez namysły wybieram opcję numer jeden.