Jest to typowa historia o X-men z okresu, w jakim powstawała. Jeśli pasuje Ci tamta stylistyka i lubisz świat mutantów, to historia jest jak najbardziej do zaakceptowania. Pojawia się nowy członek X-men Bishop, pojawia się jeden z ciekawszych antagonistów Fitzroy, mamy ponownie motyw podróży w czasie i świat, w którym nie ma X-men, ale inaczej rozegrany niż w Days of Future Past. Obiecujący wątek, który w późniejszym czasie zostaje totalnie zajechany, ale w momencie rozgrywania się tej historii działał dobrze. Album wart poznania/odświeżenia. I nie zgodzę się, że po Claremoncie nie było już nic ciekawego w świecie mutantów. X-cutioners Song, Age of Apocalypse czy Fatal Attractions to nie są złe historie i czekam, aż zostaną wydane i u nas (pierwsza i trzecia, Apocalypse'a główną historię mamy).