Hmm, tak zerknąłem dzisiaj na tę cenę i myślę niby dużo, ale patrząc na to, że dojdzie rabat, ile to ma stron, że format większy od standardowego - dla mnie do zaakceptowania, więc przeszedłem nad tym do porządku dziennego. A tu widzę rozpętała się całkiem żywiołowa dyskusja. Sam narzekałem w wątku Screamu na cenę "Nestora Burmy", ale w tym przypadku jest kolor i 3 razy grubszy tom, a różnica w cenie wcale nie taka duża, więc nie robiłbym aż takiej wrzawy. Na pewno wolałbym kupić Spider-Mana od Muchy niż 200 czarno-białych stron za 150zł od Screamu.
Fajnie, że w wątku pojawiło się też kilka zdań o samym komiksie, bo do tej pory z automatu nie byłem zainteresowany, a chyba jednak przyjrzę się temu wydaniu.
Co mi się jeszcze nasunęło na myśl, na co zresztą już nieraz zwróciłem uwagę, to jakaś dziwna chęć wśród czytelników komiksów, by koniecznie posiadać wszystko, co ukazuje się na rynku. Ja rozumiem, że takie hobby, ale jakoś nie spotykam takiego podejścia w stosunku do książek, filmów czy czegokolwiek innego. Naprawdę jest tytułów, gatunków i rodzajów edycji do wyboru, do koloru, nie trzeba kupować wszystkiego.
Kłamiesz czy nie ogarniasz co sam piszesz?
Weź już człowieku skończ, bo sam masz chyba problemy z czytaniem ze zrozumieniem.