Ponieważ wydaje mi się, że z tymi kilkuset historiami nie do ogarnięcia jest jak z chęcią zwiedzenia całego świata. Wydaje się to być ponad ludzkie możliwości.
Kto ma czas i środki, ten sobie może na to pozwolić. Kto nie ma, ten nie może.
To, że coś jest nie do ogarnięcia dla mnie stanowi poważny czynnik zniechęcający.
Przykładowo - nie stać mnie, żeby regularnie jeździć w Alpy, a skoro tak, to w myśl zasady
"czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal", wolę tam w ogóle nie jechać, żeby potem nie żałować, że nie mogę tam wracać kilka razy do roku. Zamiast tego jeżdżę sobie regularnie na jednodniowe wypady w Tatry (za które wychodzi tyle co zrzutka na benzynę do Zakopca) i jestem zadowolony. Nawet zakładając, że współczesne komiksy mogłyby mnie zainteresować, to byłoby z tym jak z tymi Alpami - i tak nie jestem sobie w stanie pozwolić wydać na nie tyle kasy, żeby móc taką pasję realizować w pełni, więc olewam i tyle. Na szczęście przychodzi mi to bez trudu bo jest szereg innych powodów, które sprawiają, że i tak mnie to nie interesuje. Gorzej z tymi Alpami.
Kolejny czynnik ograniczający - miejsce - mam na półkach kilkaset filmów na DVD i Blu-ray oraz pewnie ze 200 CD z muzyką, co za tym idzie komiksów nawet nie miałbym gdzie składować. Filmy i muzyka mają u mnie wyższy priorytet więc wybór jest prosty.