R~Q
Cóż, musiałbyś po prostu odwiedzić jakąś wieś, wtedy byś może ogarnął jak bardzo błądzisz. Ale podkreślam: wieś, a nie podmiejską sypialnię czy osiedle popegeerowskie. Ale rozumiem, jako lewica (mieszkasz w squacie?) żywisz bezgraniczną pogardę dla ciemnych i zacofanych wieśniaków, którzy nie chcą - na wzór wielbionych Afrykańczyków - iść w awangardzie ludzkości ku tęczowo-czerwonemu słoneczku.
Wiesz co mnie bawi na lewicy? Uwielbienie polskiego, pańszczyźnianego chłopa z XVIII-XIX wieku w połączeniu z zoologiczną nienawiścią do współczesnego polskiego chłopa
-rzędy nowego budownictwa zajmujące pojedynczy łan, tj. długie na kilkaset, wąskie na 10 m
Przecież to nie wieś, to sypialnia miasta. Na wsi odrolnienie gruntów nie jest sprawą prostą, a gruntów kl. I-III praktycznie niemożliwą. Tak się nadział deweloper, który dookoła mnie kupił parę ha i teraz ma kukurydzę
I jeszcze musi ode mnie dzierżawić 0,25 ha, bo ten kawałek jest łącznikiem między jego dwoma polami.
Jak wyprowadzasz sie z miasta to zakładam, że do podmiejskiej wsi, więc:
Po części błędne założenie. Te podmiejskie wsie, np. podpoznańskie Koziegłowy, prawdziwą wieś przypominają tylko nazwą - de facto to miasteczko, a może miasto (kilkanaście tysięcy mieszkańców). Tam nie wyprowadzają się ludzie chcący żyć na wsi, tylko "słoiki" szukające tańszego lokum, niż w centrum miasta.
Mieszczuch chcący żyć na wsi poszukuje - jak widzę w okolicach właśnie Poznania, - do 70 km od rogatek miasta.